Przeszłość Atosa
The Musketeers w trzecim odcinku ponownie rozczarowuje, nie oferując kompletnie nic wartego uwagi.
The Musketeers w trzecim odcinku ponownie rozczarowuje, nie oferując kompletnie nic wartego uwagi.
Kolejny raz dostajemy zwyczajną jednoodcinkową historię, która jest wariacją następnej kliszy z seriali policyjnych. Okropna przewidywalność, kilka absurdów, dziwaczne zachowania postaci i brak jakichkolwiek wrażeń - tak można ją podsumować. Postać handlarza jest niezwykle schematyczna i, w odróżnieniu od łotra z drugiego odcinka, mało charyzmatyczna oraz nieciekawa. Trudno ogląda się perypetie muszkieterów, gdy twórcy idą po linii najmniejszego oporu. Wszystko jest sztampowe, proste i oczekiwane - łącznie z finałem z postacią czarnego charakteru.
Cały wątek Portosa, syna niewolnicy, jest naciągany, ale dzięki temu ta postać przynajmniej jest "jakaś". The Musketeers wciąż cierpi na brak wyrazistych bohaterów, bo poza Portosem cała reszta jest okrutnie papierowa, pusta i nijaka (na czele z Atosem, który przez pół odcinka snuje się po ekranie z cierpiętniczym obliczem i upija smutki). Prawie każdy zna jego historię i związek z Milady de Winter, więc by zainteresować, trzeba to pokazać z werwą i pomysłem. Twórcy ponownie rozczarowują brakiem kreatywności i wybraniem najgorszej z możliwych dróg ukazania jego przeszłości. Nudno, nieciekawie i bez ikry. Sama De Winter także nie zachwyca. Podobnie jak muszkieterowie - jest mdła i nie ma w sobie nawet krzty charyzmy. W tej kwestii nadal bryluje Peter Capaldi, który tradycyjnie kradnie każdą scenę.
[video-browser playlist="634022" suggest=""]
The Musketeers nadal ładnie się prezentuje. Scenografia miasta, wilii Atosa, pomieszczenia i zdjęcia w plenerze cieszą oko. Szkoda tylko, że akcja jest równie słaba jak kreatywność twórców. Oglądając starcie podczas zasadzki, odniosłem wrażenie, że widzę remake Xeny - większość postaci używa mieczy, a i tak kończy się na kopniakach lub ciosach w twarz. Dla niepoznaki dodano tu i ówdzie jakieś cięcia, lecz nie niweluje to złego posmaku po mało efektownych i kompletnie nieefektywnych scenach pojedynków. Lepiej to wyglądało w kinowych klasykach gatunku płaszcza i szpady niż we współczesnym serialu.
Stacja BBC przyzwyczaiła do odpowiednio wysokiego poziomu, więc jakość The Musketeers tym bardziej budzi niesmak. Zbyt dużo tu chodzenia na łatwiznę, za mało poczucia przygody, lekkości i humoru, by można było uznać ten serial za przyzwoitą produkcję..
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat