Reacher: sezon 3, odcinek 1-3 - recenzja
Premiera 3. sezonu Reachera za nami. Oceniam pierwsze trzy odcinki ze spoilerami!
Premiera 3. sezonu Reachera za nami. Oceniam pierwsze trzy odcinki ze spoilerami!

Twórcy doskonale wiedzą, jak działa streaming i dlatego też początek premierowego odcinka Reachera jest tak znakomity. Od razu jesteśmy rzuceni w wir akcji, o której nie wiemy kompletnie nic. Pojawia się jedynie myśl: te kłopoty zawsze są krok za Reacherem. Gdy wraz z rozwojem wydarzeń dowiadujemy się prawdy, tym chętniej chwali się twórców, którzy momentalnie potrafili zaintrygować, a potem sprawnie pokazać, jak udawana próba porwania została tak dobrze skonstruowana, że widzowie bez wiedzy o tym, że to na niby, kompletnie tego nie wyłapią. Początkowy twist jest prosty, ale jakże skuteczny w tym, jak buduje pozytywne emocje względem nowej historii.
Trzeci sezon Reachera będzie czerpać pełnymi garściami ze schematów działania bohatera pod przykrywką. Te trzy odcinki dobrze to akcentują, nie pozostawiając złudzeń, że niektóre rozwiązania w związku z tym będą przewidywalne i proste. Nie jest to wada, ponieważ na takich fundamentach obrany gatunek jest oparty. Twórcom nie tylko udaje się nimi dobrze bawić, to jeszcze charakter serialu Reacher doskonale wpływa na to, by odbierać wydarzenia w sposób bardziej angażujący. Dzięki temu misja bohatera staje się ciekawsza, a decyzje, które musi podejmować po drodze, mają specyficzny brutalny charakter, jak w kwestii niespodziewanego zabicia Angela czy dwóch kierowców, którzy przyszli go szukać, i Duke'a.
To zawsze był serial, w którym pewnego rodzaju uproszczenia były na porządku dziennym. Nick Santora, showrunner Reachera, stosował je w innych swoich serialach. Niektóre sytuacje wydają się naciągane, w związku z czym niepotrzebnie budowane jest wrażenie, że bohaterowi przychodzi w tych trzech odcinkach wszystko za łatwo. Szczególnie kwestia zabicia Duke'a w końcówce trzeciego odcinka wypada dość banalnie. Jednocześnie jednak nie traktuję tego jako taką mocną wadę, bo ona wynika z gatunku, w którym Reacher jako serial jest osadzony. Niektóre tego typu pozornie banalne rzeczy są w to wpisane, a nawet rzekłbym oczekiwane. One budują charakter takich historii i pomimo tego, że wyraźnie są dostrzegalne, nie psują wrażenia, że te trzy odcinki dostarczają kawał dobrej rozrywki.
Paulie, grany przez Holenderskiego Giganta, był zapowiadany jako wielkie zagrożenie dla Reachera. Scenarzyści znakomicie rozpisali tę relację, w której obaj bohaterowie od pierwszego spotkania wzajemnie działają sobie na nerwy, a Reacher ciągle mu dogryza. Kwintesencją jest scena na siłowni, w której bohater świetnie wygrał i zarazem strollował przeciwnika podczas siłowania się na rękę. To jest o tyle dobre, że staje się takim katalizatorem wewnętrznego gotowania się obu bohaterów, które będzie postępować, aż wszystko wykipi i rzucą się na siebie z pięściami. Wypada to zabawnie i znakomicie buduje potencjał.
Fabuła dobrze się wiąże z personalną misją Reachera, jaką jest dorwanie Quinna, w którego wciela się Brian Tee. Powiązanie tej postaci z wątkiem akcji pod przykrywką dobrze kształtuje motywacje Reachera, które są bardziej osobiste i ciekawsze. Jednocześnie ten aspekt był szansą na to, by móc oprzeć historię tylko na jego postaci. Agenci federalni, z którymi pracuje, są w porządku, mają swoje znaczenie, ale jednocześnie wydają się zbędni i zabierają fabule coś ważniejszego. Możliwość pokazania Reachera w takiej sytuacji bez wsparcia, co stanowiłoby o większej stawce i ciekawszych wyzwaniach.
Jakieś drobne mankamenty nie zmieniają jednak tego, że to diabelnie dobra premiera sezonu. Twórcy doskonale zrozumieli schematy gatunkowe i znakomicie nimi operują, dodając do nich charakter Reachera. To właśnie sprawia, że rozrywka jest kapitalna, emocjonująca i dynamiczna. Świetnie się to ogląda. Nie spodziewałem się, że ograny schemat gatunkowy zostanie tak dobrze wykorzystany.
Poznaj recenzenta
Adam Siennica



naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1971, kończy 54 lat
ur. 1943, kończy 82 lat
ur. 1985, kończy 40 lat
ur. 1970, kończy 55 lat
ur. 1979, kończy 46 lat

