„Rush”: sezon 1, odcinek 7 – recenzja
Monotonia właśnie zaatakowała serial Rush. 7 odcinków wyczekiwanych ze zniecierpliwieniem nie zaspokoiło apetytów widzów czyhających na najdrobniejsze potknięcie aktora lub pomyłkę scenarzysty niczym hieny na potencjalną pożywkę. Zresztą brak gaf nuży także i krytyka. Producentom można za to wytknąć nienaturalność serii - pojęcie takie jak »produkcja idealna« przecież nie istnieje. Może jednak?... Od pierwszej minuty odbiorca zmaga się z natłokiem wrażeń. Głośna muzyka, skąpo ubrane panie, odgłos stuku butelek.
Monotonia właśnie zaatakowała serial Rush. 7 odcinków wyczekiwanych ze zniecierpliwieniem nie zaspokoiło apetytów widzów czyhających na najdrobniejsze potknięcie aktora lub pomyłkę scenarzysty niczym hieny na potencjalną pożywkę. Zresztą brak gaf nuży także i krytyka. Producentom można za to wytknąć nienaturalność serii - pojęcie takie jak »produkcja idealna« przecież nie istnieje. Może jednak?... Od pierwszej minuty odbiorca zmaga się z natłokiem wrażeń. Głośna muzyka, skąpo ubrane panie, odgłos stuku butelek.
Rush z całą pewnością sprawił, że męscy odbiorcy zawiesili oko na chwilkę na brunetce lub dwóch, natomiast płeć piękna z pewnością odnalazła w samym środku galimatiasu doktora Williama Rusha. Prędko dołącza do niego przerażony asystent gwiazdy rocka.
Choć każdy przypadek jest ciekawy, to nie sposób w serialu medycznym uniknąć używania wyświechtanego już motywu; to właśnie wypadki są podstawą całej akcji i działają na psychikę bohaterów. Dodatkowo Rush jest wzywany zawsze… na samym początku odcinka. Mimo wszystko jego gra oraz dobra robota filmowców przykuwają wzrok – i emocje – widza.
Uwadze nie może umknąć wątek uroczej Eve i jej jeszcze bardziej uroczego chłopaka. Niestety, dziewczyna ciągle stawia mu zarzuty. Co gorsza, chyba wciąż zmaga się z demonami przeszłości... A to tylko dodaje pikanterii i zaciętości ich relacjom. Każdy wybredny kinomaniak nie lubi, kiedy wszystko od początku do końca układa się zgodnie z planem "i żyli długo i szczęśliwie". Całe szczęście, że tym razem do karocy udał się książę bez ukochanej i bez pantofelka. Można mieć jedynie nadzieję, że reżyserowie nie postanowią zbytnio namieszać w każdej relacji damsko-męskiej – nikt nie chciałby przecież zobaczyć "Mody na sukces" na stole chirurgicznym.
[video-browser playlist="633338" suggest=""]
Perypetie Rusha zajmują więcej niż zwykle i pokazują jego słabość - ale i krnąbrność. Uparty niczym przysłowiowy osioł, zawadiacki doktor nie ma za grosz pokory i samokrytyki. Za nic w świecie nie chce się przyznać do tego, że był w błędzie. Czyżby jego zwada z ojcem miała z tym coś wspólnego?
Po raz kolejny serial Rush zaskakuje drugim dnem i wielowymiarowością. Nie brak mu sarkastycznych wypowiedzi aktorów, które można cytować do woli, bohaterów budowanych od podstaw, posiadających faktyczną osobowość i indywidualne »akta zakazane« z przeszłości, oraz najzwyklejszego polotu, dzięki któremu każde z nas siedzi przyklejone do dowolnego ekranu aż do ostatniej minuty. Pytanie: co dalej? Jak długo wątek »skomplikowania« i trudnej przeszłości zadowoli widzów? Czy reżyser sprosta poprzeczce, którą sam postawił sobie tak wysoko? Miejmy nadzieję, że tak - najlepsza zabawa ledwie się zaczęła.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat