Samuraj Jack: sezon 5, odcinek 3 – recenzja
Samuraj Jack ciągle zachwyca. Kolejny odcinek to płynny rozwój historii, z dobrym tempem i niesamowitym klimatem.
Samuraj Jack ciągle zachwyca. Kolejny odcinek to płynny rozwój historii, z dobrym tempem i niesamowitym klimatem.
Genndy Tartakovsky ma wyśmienite wyczucie, kiedy spowolnić akcję, by dać widzom ochłonąć. Dochodzenie Jacka do siebie po przegranym starciu z Córami Aku to przede wszystkim klimat. Dostajemy spokojnie sceny często oparte na symbolice pokazanej ciut bardziej dosłownie poprzez spotkanie Jacka i białego wilka. Nie ma zbędnych dialogów. Jack zmaga się ze swoimi wewnętrznymi demonami. Twórca po raz kolejny wykorzystuje ten motyw, by rozwinąć bohatera, nadać mu jeszcze więcej wyrazu i powoli kierować go w stronę przemiany. Retrospekcja z jego dzieciństwa jest ciekawą wstawkę dopełniającą tej drogi, która ostatecznie budzi coś w Jacku. Tak jakby ten wilk był jego sercem, która gdzieś zgubił przez te lata. Przyznaję, że to po tak mocnej końcówce poprzedniego odcinka okazuje się to trafną decyzją. To wszystko ma znaczenie, bo Jack musiał zaakceptować fakt, że pierwszy raz zabił człowieka. Tartakovsky perfekcyjnie kształtuje psychikę swojego bohatera, tworząc z niego kogoś więcej, niż moglibyśmy przypuszczać.
Gdy dochodzimy do wielkiego pojedynku z Córami Aku, dostajemy to, za co można kochać Samurai Jack. Rozmach akcji zachwyca, imponuje i daje masę frajdy. A fakt, że teraz Tartakovsky nie musi wcale się ograniczać, jedynie podwyższa jakość. Kiedy trzeba, Jack bezwzględnie i krwawo zabija jednym ciosem. Po kolei pozbywa się przeciwniczek wyrównując szansę. Bynajmniej nie ma mowy o tym, że wszystko idzie jak z płatka, bo Jack jest twardzielem. Pojedynek sprawia wrażenie dobrze rozpisanego, równego i co ważniejsze, szalenie wciągającego. Niby wiemy, że Jack musi wygrać, ale w jaki sposób to nastąpi? Czy będzie zabijać bez skrupułów? Fakt, że jednak to robi wydaje się zrozumiały. To walka o życie jest inspirowana działaniami jego ojca, które widzieliśmy w scenie retrospekcji. Coś, co na nowo kształtuje Jacka i dodaje mu głębi.
Oczywiście każdy aspekt rozwijania wnętrza Jacka odbywa się na tyle szybko, byśmy mogli pchnąć akcje do przodu. Scenarzysta pozwala sobie na delikatne skróty, które wcale nie rażą, bo są one równoważone przez inne zabiegi fabularne. Niby pojedynek jest równorzędny, a wszelkie jego kolejny etapy mają oczekiwany rozmach, to w tym wszystkim zachwyca sama końcówka. Fakt, że Jack pomimo wszystko nie wygrywa w pełni, spadając razem z ostatnią Córą Aku, pokazuje, że jego przemiana nie jest kompletna. To był ważny krok, ale jeszcze długa droga przed nim.
Samurai Jack ma wszystko, czego można chcieć. Świetnie zrealizowaną animację, klimat, fantastyczne nastawienie na atmosferę i rozmach oraz rozwój bohatera, który jest tak ważny w serialach. Rzadko kiedy powrót kultowego bohatera jest tak bardzo udany.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat