Samuraj Jack: sezon 5, odcinek 5 – recenzja
Samuraj Jack w żadnym momencie nie traci ze swojego impetu. Kolejny odcinek, nad którym można się zachwycać.
Samuraj Jack w żadnym momencie nie traci ze swojego impetu. Kolejny odcinek, nad którym można się zachwycać.
Kto by pomyślał, że z Jacka i Ashi będzie tak przyjemny duet. Każda ich wspólna scena w momencie, gdzie Ashi jest nadal nieufna, ale ciekawa i chętna poznania prawdy może się podobać. Jest momentami luźno, ciekawie i nawet zabawnie. Tworzy się w tym miejscu ciekawa relacja przypominająca ojca z córką. Z każdym odcinkiem dobrze się rozwija, a wiele subtelnych momentów zaczyna procentować.
Dobrze wypada też pokazanie Ashi prawdy o działalności Aku. Mocne, dosadne, emocjonujące i dojrzałe. Każdy kolejny etap jest sugestywny, wiarygodne i czuć, jak w Ashi następuje zmiana. Zwłaszcza w tej scenie, gdy widzimy wesołą wioskę niewinnych postaci i potwornego zbira, który ma ją "oczyścić". Najlepsze jednak jest w momencie, gdy Ashi pyta, co z tym zrobią. Ten brak wiary Jacka jest zaskakujący, ale jednocześnie zrozumiały i przekonujący. W końcu widzieliśmy, jak długo walczył bez żadnego efektu. To wypaliło go, zniszczyło w nim wiarę i nadzieję. Ten moment, gdy podejmuje decyzję o walce o dzieci jest jakby ostatnim zrywem. Bardzo ryzykownym.
Zabieg z dziećmi zmienionymi w krwiożercze potwory jest kolejnym dowodem na to, jak Tartakovsky czuje się tę historię. Wie, że jest to punkt kulminacyjny dla Jacka. Albo wygra, uratuje i odbuduje się wewnętrznie albo podda się. Dlatego gdy Jack myśli, że wszystko dzieciaki zginęły, coś w nim pęka. Ostatecznie jego zwątpienie wygrało i poddaje się. Ucieka, rezygnuje z tego, co wciąż go trapi. Ten moment, gdy w końcu idzie razem z tajemniczym demonem jest niezwykle klimatyczny, ale zarazem symboliczny. Czyżby to był personifikacja jego wewnętrzne zwątpienia, które nie chce walczyć z Aku? Po drugiej stronie jest Ashi, w której jest ogień do walki z Aku i jego poplecznikami. Czuć to w momencie, gdy siłą woli uwalnia się i pierze przeciwnika. Notabene ciekawa postać torturującego zbira.
Tartakovsky ma niezwykłe podejście do epickości scen akcji. Początek odcinka z atakiem ogromnej armii na znudzonego Aku jest tego idealnym dowodem. Klimat wylewa się z ekranu strumieniami i aż chciałoby się coś więcej, niż tylko proste przejechanie się Aku po rzeszach nieprzyjaciół. To jednak też jest nieprzypadkowe w tym odcinku. W momencie zwątpienia Jacka poznajemy informacje o tym, jak on inspiruje do walki. Cel fabularny jest wyraźny, ale trudno powiedzieć, w jakim kierunku to się potoczy.
I to jest piękne, w serialu Samurai Jack twórca opowiada dojrzałą, poważną, czasem mroczną, czasem zabawną historię w sposób fenomenalny. Każdy odcinek jest wyjątkowy, ważny, a wydarzenia pokazane są tak, że chce się tylko więcej.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat