Samuraj Jack: sezon 5, odcinek 6 – recenzja
Zaczynam odnosić wrażenie, że każdy kolejny odcinek Samuraja Jacka to takie swoiste unikalne arcydzieło. Zawsze jest inaczej, ciekawiej i z innym klimatem. Coś pięknego.
Zaczynam odnosić wrażenie, że każdy kolejny odcinek Samuraja Jacka to takie swoiste unikalne arcydzieło. Zawsze jest inaczej, ciekawiej i z innym klimatem. Coś pięknego.
Symbolicznie ten odcinek jest cementowaniem przejścia Ashi na stronę dobra. Tak jak w poprzednim odcinku obserwowaliśmy zło, które wyrządził Aku, tak teraz możemy obejrzeć dobro wywołane przez samuraja Jacka. Oglądanie tych scen z perspektywy Ashi, która jest oszołomiona tym wszystkim i zaskoczona jest czymś wyjątkowym. Czymś, co powoduje, że te emocje mogą się udzielać widzom. Niby wiemy, co zrobił Jack, jaki miał wpływ na wiele istnień, ale w tym odcinku Tartakovsky potrafi to lepiej zobrazować i nie pozostawia żadnych wątpliwości. Pokazanie tych nacji, z którymi wcześniej walczył, a potem wyzwolił jest dziedzictwem Jacka, które jest ważne nie tylko w kontekście tego, co ma nadejść, ale głównie tego, by odbudować ducha Jacka.
Pokazanie samodzielnych przygód Ashi pozwala też lepiej poznać tę bohaterkę. Jej odkrywanie świata i cudów, jakie dokonał Jack, jest ukazanie w pięknym stylu tego serialu. Z odpowiednią dawką epickości, klimatu i emocji. Dobrze, że twórca podjął decyzję o zmianie wyglądu Ashi, która teraz nawet nieźle się prezentuje. Nie brak też humoru: szczególnie, gdy odwiedziła bar ze złoczyńcami. Gdy nagle pojawia się demon, który chciał "posiąść dusza niezłomnych wojowników" i spojrzał na tubylców zrezygnowany, trudno się nie zaśmiać. Dobre komediowe wyczucie. Plus każda historyjka ma w sobie coś unikalnego i jest opowiadana w dobrym tonie.
Najlepiej jest w momencie, gdy odnajduje Jacka. Co za klimat mają te sekwencje! Cały czas sądziłem, że tajemniczy demon, którego Jack widzi, jest jedynie halucynacją. A to prawdziwy duch samuraja, który chce posiąść duszę Jacka. Coś niespodziewanego! Sceny mroczne, z dużą dawką napięcia i emocji. Niby wiedziałem, że Jack nie popełni samobójstwa i ostatecznie się przełamie, ale... niepewność była i o to chodzi. Dzięki temu w sposób klimatyczny obserwujemy odbudowanie ducha samego Jacka. Ten moment, gdy walczy z demonem-samurajem jest w pewnym sensie metaforą. To jest ta chwila, gdy Jack pokonuje wewnętrznego demona. Lepiej i mądrzej zrobione niż w wielu aktorskich serialach.
Dobry, inny, emocjonujący i zaskakujący odcinek, który ponownie potwierdza klasę sezonu. Samurai Jack zachwyca, a deklaracja z ostatnich scen obiecuje, że to tylko początek.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat