Secret Level: sezon 1, odcinek 1-8 – recenzja
Tim Miller powraca z nowym projektem. Tym razem przygotował antologię skierowaną do graczy. Czy był to dobry pomysł? Oceniamy.
Tim Miller powraca z nowym projektem. Tym razem przygotował antologię skierowaną do graczy. Czy był to dobry pomysł? Oceniamy.
Jestem ogromnym fanem antologii Miłość, Śmierć i Roboty, którą reżyser Tim Miller stworzył dla Netflixa. Dlatego z nadzieją i optymizmem przyjąłem informację, że dla konkurencyjnej platformy przygotowuje on podobny projekt, tyle że poświęcony grom komputerowym. Każda opowieść w Secret Level rozgrywa się w innym świecie. W pierwszym sezonie zaglądamy chociażby do Warhammer 40k, Unreal Tournament, Sifu czy Crossfire. Podobnie jak w poprzednim projekcie, każdy odcinek jest zrobiony przez inne studio i innego reżysera. Dzięki temu każdy ma swój unikalny styl. Można to traktować zarówno jako plus, jak i minus nowego serialu platformy Prime. Dlaczego? Już wyjaśniam.
Wizualnie wszystkie odcinki wyglądają znakomicie. Udało się zachować w nich oryginalny charakter każdego ze światów. Problem stanowią jednak scenariusze, które czasami są po prostu nudne. Jakby twórcy bali się mocniej zagłębiać w historie i pobawić się konwencją. Dostajemy mało angażujące opowieści – np. Sifu kompletnie nie wykorzystuje możliwości dostępnych przy tym tytule. Całość jest bardzo krótka i w ogóle nie oddaje charakteru gry. Walki pokazano skrótowo, a tej z bossem praktycznie nie ma. Widz wie jedynie, że to historia zemsty okupiona bardzo dużą ceną. A przecież Sifu to znakomicie napisana gra! Twórcy Secret Level z niewiadomych dla mnie przyczyn nie skorzystali z wielu dostępnych możliwości. Poszli na skróty, jakby gonił ich czas. Podobnie jest z odcinkiem osadzonym w świeci Dungeons & Dragons. Obserwujemy w nim, jak tworzy się drużyna. Tak jak w grze, podczas początkowych misji, spotykamy różne postacie, które później dołączają do grupy. W The Queen’s Cradle bohaterowie natrafiają na opętanego złą mocą chłopca (będącego członkiem Sekty Smoka) i postanawiają mu pomóc. W czasie 15-minutowego odcinka dostajemy więc origin story ukazujące, w jaki sposób formowała się ta drużyna. Wizualnie ten odcinek prezentuje się fenomenalnie. Realistyczne przedstawienie postaci, wspaniała praca kamery i bardzo dużo akcji sprawiają, że całość cieszy oko. Jednak jako opowieść nie proponuje nam nic nowego, nic ciekawego. To generyczny scenariusz Dungeons & Dragons, który nie zagłębia się w tym świecie.
Kolejnym odcinkiem, który był w porządku, ale nie rzucił mnie na kolana, jest ten przygotowany przez polskie studio Platige Image Crossfire. Sama gra to taktyczna strzelanka od wydawcy z Korei Południowej, która na naszym kontynencie zbytnio się nie przebiła. Obserwujemy zmagania dwóch grup najemników – Black List i Global Risk. Jedni muszą ochraniać cel, drudzy go przechwycić. I znów pojawia się ten sam problem. Wizualnie całość wygląda świetnie. Pościgi, walka w deszczu, nagłe zwroty akcji – wszystko wygląda fenomenalnie i udowadnia, że Platige Image mogłoby w tej technologii zrealizować porządny pełnometrażowy film w gwiazdorskiej obsadzie. W tym odcinku mamy sporo znajomych twarzy – jest m.in. Ricky Whittle z American Gods. Scenariuszowo dostajemy fabularną formę rozgrywki, zrealizowaną w stylu kina akcji na najwyższym poziomie. Wiem, że to może zabrzmieć jak czepianie się, ale oczekiwałem czegoś więcej – historii, która będzie w stanie zaangażować mnie emocjonalnie. A jest to możliwe, co udowadniają twórcy kolejnych odsłon w pierwszej partii sezonu Secret Level. Unreal Tournament opowiada nie tylko o zmaganiach na wielkiej arenie, ale także o wyzysku, niewolnictwie maszyn i buncie jednej z nich. Jest to moim zdaniem idealny przykład scenariusza, który mocniej zagłębia się w świat gry i wprowadza do niego coś nieoczekiwanego. Przełamuje pewien schemat, dzięki czemu dostajemy zapadającą w pamięć opowieść. Byłem bardzo mile zaskoczony tym odcinkiem. Tak samo jak komediowym podejściem do New World: Aeternum! Śledzimy w nim losy zapatrzonego w siebie władcy, który ląduje na nowej ziemi i zamierza ją podbić. Głosu głównemu bohaterowi użyczył Arnold Schwarzenegger – trzeba przyznać, że go zdominował i nadał mu charakter. Do tego ten epizod ma bardzo ciekawy morał. Nie jest to pusta historia, mająca na celu jedynie popularyzację gry.
Jednak prawdziwymi petardami tej części pierwszego sezonu Secret Level są: Pac-Man, Warhammer 40k i (najlepszy z nich wszystkich) Armored Core z Keanu Reevesem w jednej z ról. Wszystkie trzy odcinki są świetnie napisane i wyglądają jak stworzone przez prawdziwych fanów gier. Twórcy zrozumieli materiały źródłowe i potrafili się nimi bawić. Nie poszli na skróty. Widać to najlepiej w epizodzie poświęconym Pac-Manowi, który w sposób zwariowany i nieoczekiwany podchodzi do projektu wyprodukowanego ponad 40 lat przez Namco. Wydaje mi się, że mało kto spodziewał się takiej interpretacji tego tytułu.
Armored Core to zdecydowanie król tej partii. To zrealizowana z rozmachem opowieść, która wznosi się na jeszcze wyższy poziom dzięki wspaniałej kreacji Keanu Reevesa. Walki ogromnych mechów są zrobione niezwykle realistycznie. Animowany Pacific Rim: The Black wygląda przy tym jak fanowska produkcja.
Pierwsze odcinki Ukrytego poziomu dostarczają dużo frajdy, ale też są bardzo nierówne. Wybitność przeplata się w nich z przeciętnością. Nie czułem tego przy Love, Death and Robots – może dlatego, że to były historie oryginalne, a w projekcie dla Prime twórcy musieli poruszać się w pewnych ramach wykreowanych już światów. I nie każdy potrafił znaleźć w nich przestrzeń na kreatywność. Niemniej antologię oceniam bardzo wysoko i będę jej kibicować. Wkrótce otrzymamy partię kolejnych ośmiu odcinków. Jestem ciekaw, jak tam poradziła sobie ekipa dowodzona przez Tima Millera.
Poznaj recenzenta
Dawid MuszyńskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1946, kończy 78 lat
ur. 1963, kończy 61 lat
ur. 1979, kończy 45 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1978, kończy 46 lat