Shameless – Niepokorni: sezon 8, odcinek 5 – recenzja
Shameless w interesujący sposób rozwija główne wątki tego sezonu. Najwięcej dzieje się pod sam koniec, ale cały epizod trzymał równy, bardzo dobry poziom.
Shameless w interesujący sposób rozwija główne wątki tego sezonu. Najwięcej dzieje się pod sam koniec, ale cały epizod trzymał równy, bardzo dobry poziom.
Parę razy podkreślałem już, że siła serialu leży w interakcjach między rodziną. Twórcy zdają się podzielać to zdanie i na tę serię przygotowali coś specjalnego. Fiona i Ian od początku produkcji zawsze trzymali się razem i doradzali sobie w trudnych chwilach, lecz prawdopodobnie teraz to się zmieni. Zantagonizowanie tych dwóch postaci wydaje się mieć wręcz niesamowity potencjał na świetną historię, która nie jest przedstawiana w czarno-biały sposób. Nikt w kłótni o kościół nie reprezentuje „dobrych”. Zarówno Fiona, jak i jej brat mają swoje poglądy, inny punkt widzenia. Wielkie brawa dla twórców za rozegranie tego wątku. Przy okazji dał on widzom parę naprawdę świetnych momentów. Scena szantażu dobrze pokazała, ile dla chłopaka znaczy kupienie budynku, a jego kłótnia z siostrą to jeden z najlepszych momentów tego sezonu i chyba najlepsza chwila epizodu. Czapki z głów dla aktorów oraz scenarzystów. Mam nadzieję, że to jeszcze nie koniec tego tematu i zostanie on kontynuowany w równie angażujący sposób.
Po raz kolejny pochwały należą się Frankowi. Jego przemiana trwa w najlepsze i chociaż nie jest już świętym Francisem, to nadal jego przygody stanowią mocny punkt serii. Najciekawsze jest to, że właśnie ta postać najbardziej dba o dobro Liama. Reszta – na czele z Fioną – w ogóle nie przejmuje się najmłodszym i bez słowa sprzeciwu daje się mężczyźnie zająć synem. Stanowi to pretekst do tego, by kolejne dziecko w rodzinie oświecać swoimi mądrościami. Chociaż przy okazji dostaje się także dyrektorce szkoły. W przygodach Franka, nawet ta część związana z seksem wydaje się niezła, zabawna i na miejscu. Niby na pierwszy rzut oka zauroczenie Gallagherem może zdawać się głupie, to jest w tym wiele logiki, pasującej do rzeczywistości przedstawianej w Shameless.
Zupełnie odwrotne zdanie mam na temat Lipa i jego związku. Nie ma w nim nic odkrywczego, wydaje się, że znów chłopak niepotrzebnie się przywiąże. Choć z drugiej strony, miał moment zawahania, gdy chciał zadzwonić do Sierry, więc może całość pójdzie w innym kierunku. Trudno natomiast znaleźć jakieś pozytywy w rozwoju relacji z Bradem. Początek z dzieckiem i zmianą sponsora był naturalnym rozwinięciem, by dać odejść świeżo upieczonemu tacie z obsady, a także przedstawić kogoś nowego na jego miejsce. Niestety, tak się nie stało, a Lip po raz kolejny został zawiedziony przez mentora. W trzecim odcinku został już poruszony podobny problem z Youensem. Wtedy udało się go ciekawie zamknąć, jednak teraz twórcy trochę psują serial. Tak jakby najstarszy z braci Gallagher cały czas wpadał w ten sam typ kłopotów. Ciągle tylko problemy miłosne albo z mentorami – tutaj potrzeba czegoś nowego.
Carl dostaje więcej czasu na solowe przygody i zgodnie z oczekiwaniami nie zawodzi. Chociaż reakcja rodziny na trzymanie przywiązanego ćpuna w piwnicy jest lekko dezorientująca, ponieważ nawet Fiona się tym nie przejmuje, ale jako całość sytuacja przedstawiona zostaje bardzo dobrze. Przetrzymywany sprytnie rzuca chłopakowi pomysł na biznes, na którym mógłby zbić wymaganą fortunę. Pasuje to do klimatu produkcji. Podobał mi się pomysł z Uberem i nie chciałbym, by ludzie odpowiedzialni za serial z niego zrezygnowali. Mógłby nieźle skomplikować życie nastolatkowi, lecz tak naprawdę trudno czegoś konkretnego oczekiwać w związku z tą postacią, ponieważ Carl – wzorem poprzednich sezonów – może wcześniej opuścić Shameless – Niepokornych.
Debbie z jednej strony ogarnęła się trochę życiowo, ma szansę, by zawodowo osiągnąć jakiś minimalny sukces i znalazła normalnych znajomych, ale jej denerwująca natura nie pozwala o sobie zapomnieć. Powrót ojca jej dziecka skomplikuje życie bohaterki, ale trudno powiedzieć, aby ktoś wiązał z tym wątkiem jakieś większe nadzieje. Póki co jest w porządku, ale skoro to Debbie można założyć, że powrót Dereka nie polepszy naszego sposobu postrzeganie młodszej z sióstr Gallagher. No chyba, że dostanie kogoś z rodzeństwa do pomocy, ale to mało prawdopodobne.
Wątek kłótni Ballów ze Svetlaną też nie jest niczym szczególnym. Ich kłótnie oglądamy od jakiegoś czasu, ale trochę niespodziewanie to on jest na pierwszym planie. Bardziej spodziewałem się kontynuacji rodzinnego wątku Kevina, a tak zeszłotygodniowa przygoda traci jeszcze bardziej na wartości. W każdym razie motyw z barem byłby prawdopodobnie o połowę gorszy, gdyby nie specyfika zamieszanych postaci. Uległość Veroniki jest czymś niespodziewanym, ale bardzo zabawnym (szczególnie scena podczas napisów, gdy Rosjanka znów dostaje, czego chciała). Kevin może nie jest tak zabawny – cały czas chodzi i uczy się o swoim pochodzeniu, ale gdy dowiaduje się, co spotkało jego żonę, od razu wraca na właściwe tory. Może się wydać, że trochę późno, biorąc pod uwagę długość epizodu, ale wystarczy, by odpowiednio spuentować rodzinne przygody Ballów i pozostawić po sobie pozytywne wrażenie.
Shameless – Niepokorni ciągle trzyma niezły poziom. Zaczyna też badać nieznany wcześniej grunt, co przy ósmym sezonie wcale nie musi być oczywiste. Nadal ma także Franka, którego przygody są wręcz genialnym umilaczem czasu, a to wystarczy, by chcieć wrócić po więcej. Poziom przygód rodziny Gallagherów jest stały i w dalszym ciągu satysfakcjonujący. Oby tak zostało do końca sezonu i jeszcze dłużej.
Poznaj recenzenta
Mateusz TutkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat