Star: sezon 2, odcinek 1 i 2 – recenzja
Data premiery w Polsce: 22 listopada 20242. sezon Star jest tym, czym Imperium było na samym początku. Obecnie serial pod względem muzycznym i dramatycznym stoi o klasę wyżej od swojego popularniejszego poprzednika.
2. sezon Star jest tym, czym Imperium było na samym początku. Obecnie serial pod względem muzycznym i dramatycznym stoi o klasę wyżej od swojego popularniejszego poprzednika.
Nowy sezon Star rozgrywa się kilka miesięcy po wydarzeniach z finału poprzedniej serii. Szybko dowiadujemy się, co się zmieniło i jak wygląda sytuacja. Największą niespodzianką tych dwóch odcinków jest kwestia ciąży Alex. Finał zapowiadał ciekawą komplikację, która może doprowadzić do dojrzewania młodej bohaterki. Tym bardziej szkoda, że wyraźnie premierowe odcinki zasugerowały aborcję, nie poronienie, jak wszystkim tłumaczy. To zmienia trochę perspektywę na tę postać, która podjęła dość radykalną decyzję. Najwyraźniej w momencie, gdy jej chłopak (i ojciec dziecka) został kaleką, kobieta zdecydowała się wybrać karierę i jego, kosztem dziecka. To jest wątek o bardzo ciekawym potencjale dramatycznym, który może poruszyć ważne problemy branży muzycznej i młodych kobiet chcących osiągnąć sukces. Nie chodzi o same kwestie moralnego usprawiedliwiania jej decyzji, ale raczej o nadania jej ludzkiej wartości i wiarygodności. By to miało koniec końców sens.
Ciągle mam problem ze Star i tym, jak ona jest kształtowana w tym serialu. Bohaterka jest antypatyczna, irytująca i często zachowuje się absurdalnie, jakby pozjadała wszystkie rozumy świata. Jest to fabularnie uzasadniona, a nawet w 2. odcinku pada oskarżenie, że Star jest samolubna, ale nie zmienia to faktu, że brak tutaj rozwoju. Jej kolejne błędy muszą doprowadzić do dojrzewania, nabrania pewności oraz ufności do ludzi, z którymi jest związana. Trudno kibicować bohaterce, która swój sukces muzyczny opiera na seksualności, a nie talencie wokalnym. To też jest podkreślane w tych odcinkach i to podbudowuje antypatię do tej postaci.
Nieźle natomiast wygląda sytuacja z Simone, która znajduje się w ośrodku dla trudnej młodzieży. Nie wiem, jak dokładnie wygląda praca urzędów w USA, ale wydaje mi się to dość kuriozalne, że dziewczyna idzie do ośrodka przypominającego poprawczak z pannami, które wyglądają i zachowują się, jakby były gangów. Przypuszczam, że nie jest to niemożliwe, ale na pewno rzuca się ten dysonans w oczy. Nie powiem, jest interesująco, bo twórcy pokazują problemy urzędu państwowego z perspektywy zwykłej dziewczyny popełniającej niezbyt duży błąd. Jest w tym coś mądrego i interesującego.
Ciekawie rozwiązano kwestię Jahila, który powraca z martwych. Upozorowanie śmierci oraz cliffhanger z pierwszego odcinka sugerujący, że Carlotta go zabiła jest świetnym i intrygującym zagraniem. Ostatecznie rozwiązanie wygląd inaczej, ale próbę należy pochwalić. Na razie nie czuć jednak, by jego rola w tym serialu miała jakiś sens. Gdzieś wraz z finałem poprzedniego sezonu on zanika. Pada sugestia związku z branżą muzyczną i potencjalną chęcią wypromowania krewnego, ale to za mało, by było to usprawiedliwione.
Pod względem emocjonalnym, fabularnym i dramaturgicznym serial porusza wątki życiowe, problemów seksualności, branży muzycznej czy codzienności, ale jak na razie, trzyma się z dala od rejonów telenoweli. Co by nie mówić o życiu bohaterek w tych dwóch odcinkach, jest to bardziej dramat muzyczny, niż opera mydlana, bo jest w tym więcej przemyślenia, serca i dojrzałych wniosków. Jednocześnie czuć momentami przekombinowanie niektórych elementów (kwestia Alex i sklepu), ale trzyma to solidny poziom.
Ten serial wygrywa w kwestii muzycznej. Każda piosenka, każdy tekst ma znaczenie fabularne, a wszystko jest wręcz perfekcyjnie wykorzystane. Aktorki błyszczą na ekranie, gdy zmieniają się w piosenkarki obdarzone niezwykłym głosem. To wówczas ten serial wywołuje wielkie emocje - porusza, wciąga i daje do zrozumienia, że to ten element serialu jest tutaj najważniejszy. Szczególnie, że twórcy często stosują zabieg fantazji zmieniającej się w coś w rodzaju teledysku. Wtedy wychodzimy z rzeczywistości, by zobaczyć bohaterki tańczące i śpiewające o czymś ważnym. Wszystko dobrze rozpisane, wywołuje emocje i wpadające w ucho.
Czasem mam problem z tym, że twórcy serialu za bardzo opierają się na tym, że bohaterki są atrakcyjnymi i seksownymi kobietami. Ich zachowanie na scenie, stroje, sposób tańczenia i tak dalej to elementy w pełni wpisane w definicję słowa seksowny. A to pokazuje smutną prawdę o branży muzycznej - możesz mieć talent, ale bez urody i seksapilu nie zaistniejesz. Szkoda, że ten wątek jednak jest tak mocno wyeksponowany w tym serialu, bo choć chcą tworzyć dramat prawdziwy, można by pokazać ten wyjątek od reguły.
Star trzyma poziom, bo brzmi świetnie i wzbudza wiele emocji. Szkoda, że crossover z Imperium został kompletnie zmarnowany krótkim występem (niemuzycznym) Jamala. Mam nadzieję, że jeszcze w tym sezonie wrócą do tego, bo fajnie byłoby zobaczyć Big Trouble we wspólnym numerze z Jamalem czy Hakeemem.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat