Stargirl: sezon 1, odcinek 9 – recenzja
Stargirl powoli zbliża się do końca sezonu. Dziewiąty odcinek odkrywa karty planu złoczyńców.
Stargirl powoli zbliża się do końca sezonu. Dziewiąty odcinek odkrywa karty planu złoczyńców.
Stargirl poświęca sporo czasu kolejnej genezie, tym razem Brainwave'a Juniora, który odkrywa swoje moce. To jest jeden z motywów, który w historii tego serialu spisywał się fantastycznie i nie inaczej jest teraz. Obserwujemy jak krok po kroku poznaje prawdę o ojcu z kaset wideo, jak zaczyna myśleć podobnie jak on. Dlatego ten wątek pozwala zrozumieć obie postacie i zastanowić się, jaką drogą pójdzie młody Henry. Chociaż wiele oznak wskazuje na pójście w ślady ojca, to jednak rozmowa z Courtney, a zwłaszcza starcie z Yolandą, mogą sugerować zupełnie inny scenariusz. Henry dzięki myślom Wildcat wie, że jego ojciec był w błędzie i nie wszyscy ludzie są potworami. Ciekawy wątek z dobrze rozłożonymi akcentami emocjonalnymi.
Kto by pomyślał, że w serialu superbohaterskim kluczową scenę będzie wspólna kolacja? Zaproszenie Jordana aka Icycle'a do domu Stargirl jest mimo wszystko scenariuszem dość nieoczekiwanym, ale trafnym w swojej prostocie i dobrze wpisującym się w konwencję tego serialu. Mimo tego, że oglądamy zwyczajną rozmową pozornie zwykłych ludzi, towarzyszy temu ciut większe napięcie, a fakt, że syn Jordana coś czuje do Courtney, być może skomplikuje całą sytuację. I to nie w banalnym miłostkowym stylu Arrowverse. Problem mam znów z samą Court, która ponownie chce ruszać solo w bój, nie myśląc, co i jak. Twórcy marnują potencjał jej porażki z Shiv.
Ciekawe jest to, że w końcu klarownie mamy sygnał o pochodzeniu Jordana. Jest on z Norwegii, a modlitwa, którą z rodzicami wypowiada podczas kolacji, sugeruje coś więcej. Nie jest to przecież zwyczajne zachowanie przeciętnej norweskiej rodziny, prawda? Czyżby jego postać w jakimś stopniu była związana z mitologią nordycką?
Ten serial potrafi świetnie zainteresować komiksową otoczką i przeszłością superbohaterów. Czy to tajemnicza scena z woźnym, czy to wspomnienie Pata o grupie, do której należał zanim był w JSA. Kilku herosów zostało wymienionych z nazwy, ale po zdjęciu widzimy, że jest ich tam więcej (jednym z nich najpewniej jest woźny). To dodaje temu światu więcej życia i koloru, bo pozwala wyjść trochę poza to miasteczko i pokazać, że w innych miejscach i czasach byli inni superbohaterowie.
Stargirl bawi i oferuje kawał dobrej rozrywki. Nawet jak czujemy, że wszystko jest bardzo mocno wpisane w komiksowość - choćby w kwestii planu Injustice Society of America, osobiście nie mam z tym problemu. Znaleziono tutaj klucz, by pozornie przesadną komiksowość przekuć w zaletę, która w połączenie z dobrą realizacją oferuje dużo zabawy.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat