Strażnicy Galaktyki #05: Grzech pierworodny – recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 22 listopada 2017W piątym tomie serii o Strażnikach Galaktyki w zasadzie dostajemy dwie historie: jedna to opowieść o pojedynku z Thanosem, a druga o wizycie na planecie symbiontów. Ta pierwsza, dorzucona tylko ze względu na event Grzech pierworodny, to niepotrzebny dodatek i wyrwa w historii Strażników.
W piątym tomie serii o Strażnikach Galaktyki w zasadzie dostajemy dwie historie: jedna to opowieść o pojedynku z Thanosem, a druga o wizycie na planecie symbiontów. Ta pierwsza, dorzucona tylko ze względu na event Grzech pierworodny, to niepotrzebny dodatek i wyrwa w historii Strażników.
O tym, że akurat ten komiks jest częścią większego wydarzenia w ramach uniwersum Marvela, jakim był Original Sin, informuje nas samy tytuł tomu. I co z tego powiązania wynika? Wielkie nic. Albo inaczej – wynika szkoda dla historii Strażników, opowiadanej od kilku albumów, tu zaliczającej dziwną, niepasującą tonem do reszty przerwę, by opowiedzieć o pewnych smutnych wydarzeniach. Ot, w środek opowieści o nowym członku drużyny, Agencie Venomie, dorzucona zostaje retrospekcja pojedynku Star-Lorda, Draxa i Novy z Thanosem…
To pierwsza połowa Guardians of the Galaxy. Strażnicy Galaktyki #05: Grzech pierworodny to relacja z pojedynku z Szalonym Tytanem. A raczej opowieść o tym, jak Star-Lord mierzył się z jego konsekwencjami i ostatecznie musiał złamać dane słowo, że będzie milczał o tym, co wydarzyło się podczas starcia z Thanosem. Mamy więc tu dużo efekciarstwa i w wątku z przeszłości, gdzie krok po kroku widzimy przebieg walki, mamy też dużo uczuć negatywnych i marudzenia na siebie nawzajem w wątku teraźniejszym.
I sęk w tym, że to do Strażników słabo pasuje, bo choć ich seria to nie parada absurdów, jak u Deadpoola, to jednak dominującym motywem jest optymizm, sporo jest też humoru – trochę jak w Kinie Nowej Przygody. To wraca z resztą w historii symbionta, bo po tym, gdy już Thanos potłucze się ze Star-Lordem i Novą, a Gamora będzie zła na Petera, drużyna odnajdzie Flasha Thompsona, czyli Agenta Venoma, i wspólnie udadzą się na rodzimą planetę symbiontów.
I jak to w Strażnikach…, nie będzie to historia przełomowa, nie pokaże w niej Brian Michael Bendis pełni swoich możliwości, ale jednak będzie interesująco, momentami zabawnie, będzie dużo akcji, a przede wszystkim będzie w tym przygoda i niezwykłość odkrywania niezbadanych przestrzeni kosmosu – i o tym winien być ten komiks.
Ocena Grzechu pierworodnego musi być więc mieszana, bo mieszany jest ten tom, w którym otrzymujemy dwie oderwane od siebie historie, z których jedna ewidentnie została dopchana tu na siłę, by zrealizować wielkie plany Marvela co do ogólnowydawniczego wydarzenia. A nie dlatego, że ktoś chciał nam opowiedzieć coś ciekawego.
Źródło: Źródło: Marvel
Poznaj recenzenta
Marcin ZwierzchowskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat