Szpiedzy w Teheranie
Trzeci sezon Homeland zbliża się do nieuchronnego końca. Ogromna szkoda, że już za tydzień pożegnamy na dziesięć miesięcy tak fantastyczną produkcję, szczególnie że jej poziom na przestrzeni ostatniego roku zdecydowanie poszedł w górę.
Trzeci sezon Homeland zbliża się do nieuchronnego końca. Ogromna szkoda, że już za tydzień pożegnamy na dziesięć miesięcy tak fantastyczną produkcję, szczególnie że jej poziom na przestrzeni ostatniego roku zdecydowanie poszedł w górę.
Nigdy nie należałem do osób, które krytykowały drugą serię Homeland, a momentami byłem wręcz zaskoczony, że ktoś mógł mieć podstawy do narzekania. Widząc jednak, co Howard Gordon i Alex Gansa robią z tym serialem w trzecim sezonie, dostrzegam błędy, jakie popełnili rok temu. Ta seria już się kończy, ale już teraz życzyłbym sobie, by twórcy nadal podążali tą jakże mocno zarysowaną ścieżką. Nie mam pojęcia, jak to wszystko się skończy, aczkolwiek chyba każdy z nas gdzieś tam głęboko w środku zdaje sobie sprawę, że historia Nicholasa Brody’ego powoli zaczyna dobiegać końca. "Big Man in Tehran" wydaje się być idealnym tego potwierdzeniem.
Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy podczas oglądania przedostatniego odcinka trzeciego sezonu Homeland, to wyraźna różnica w czasie kręcenia scen na przestrzeni dziesiątego i jedenastego epizodu. Choćby po długości włosów Brody’ego można zauważyć, że sceny mające miejsce w Teheranie (a tak naprawdę nagrywane w Maroku) kręcone były przynajmniej kilka tygodni później. Ekipa producencka potrzebowała czasu, by przenieść plan zdjęciowy, o czym zresztą zagraniczne media (a także my na łamach Hatak.pl) informowały kilka miesięcy temu. W żaden sposób nie wpłynęło to negatywnie na odbiór całej produkcji, a dodatkowo cieszy, że drugi raz bohaterowie mają okazję prezentować się w nieco innej scenerii (początek drugiego sezonu kręcony był w Izraelu, który "robił" za Bejrut w Libanie). "Big Man in Tehran" z dużą pewnością należy traktować jako pierwszą część finału, a jej bezpośrednia kontynuacja wyemitowana zostanie za niecały tydzień. Nie zdziwię się, jeśli ekipa Homeland pozostała w Maroku na dłużej i nakręciła również premierę (lub nawet dwa odcinki) czwartego sezonu, który stacja Showtime zamówiła jakiś czas temu.
W recenzowanym odcinku fabuła mknie do przodu w zaskakującym tempie i przyznaję, że byłem nawet zdziwiony tak szybkim rozwojem sytuacji. Brody w bardzo łatwy sposób wkupuje się w łaski Irańczyków, a z pomocą Javadiego ekspresowo otrzymuje okazję, by spotkać się z Akbarim. Mało tego, kluczową postacią dla rozwoju całej sytuacji okazuje się być Nassrin, czyli wdowa po Abu Nazirze. Z jednej strony gwarantuje Nicholasowi azyl, a jednocześnie sprawia, że Akbari zaczyna Brody’emu ufać - na tyle, że główny bohater bez większych problemów jest w stanie doprowadzić do ich wspólnego spotkania za zamkniętymi drzwiami. Szczypta improwizacji i zadanie zostało wykonane. Uwielbiam, jak scenarzyści Homeland bawią się sympatią i antypatią widzów do Brody’ego. W recenzowanym odcinku uczucie to zmieniało się we mnie kilkukrotnie, a cliffhanger też zrobił swoje.
[video-browser playlist="634621" suggest=""]
Kolejny raz potwierdziło się też, że pisanie fabuły Homeland z trzech różnych perspektyw to jedna z najmocniejszych stron całego serialu. Obecność Carrie w Teheranie okazała się nieodzowna i zapewne odegra niezwykle ważną rolę również w finale. Próba stworzenia dywersji z agentami Mossadu okazała się niepotrzebna do wykonania zadania, ale Mathison drugi raz z rzędu zmuszona jest ratować Brody’ego i wyciągać go z beznadziejnej sytuacji. Czy tylko ja mam wrażenie, że ucieczka ze zniszczonego CIA była przysłowiową "bułką z masłem" w porównaniu do "mission impossible", która właśnie rozpoczyna się w irańskiej stolicy? Nawet pogodzenie się z Saulem po telefonicznej sprzeczce na niewiele może się tutaj zdać.
Rok temu myślałem, że już nigdy Gordonowi i Gansie nie uda się przebić wydarzeń z finału drugiego sezonu i pamiętnego zamachu z 12 grudnia. Minęło dwanaście miesięcy i moje myśli szybko muszę zweryfikować, bowiem cały trzeci sezon rozpisany od pierwszego do (miejmy nadzieję) ostatniego odcinka miażdży poprzednie wydarzenia. To będzie piękny finał, a aby lepiej wczuć się w klimat, polecam każdemu obejrzenie trailera zapowiadającego finał trzeciej serii Homeland (znajdziecie go tutaj). Nie zawiera on żadnych scen z ostatniego odcinka, ale "Leaving Earth" znane z gry "Mass Effect 3" robi swoje. Czy Brody podzieli los Johna Sheparda?
Poznaj recenzenta
Marcin RączkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat