Nie z tego świata: sezon 13, odcinek 4 – recenzja
Doceniam, kiedy na początku Nie z tego świata pojawiają się małe etiudy o zbrodni, drapieżniku i ofierze i to w najlepszym horrowym stylu.
Doceniam, kiedy na początku Nie z tego świata pojawiają się małe etiudy o zbrodni, drapieżniku i ofierze i to w najlepszym horrowym stylu.
Na wejściu do Big empty ginie mąż opłakujący zmarłą żonę, który powolutku wydobywał się z żałoby, co wyraźnie nie spodobało się... owej zmarłej żonie. Podobnie jak badający sprawę Winchesterowie (z Jackiem u boku) zastanawialibyśmy się, czy to duch, czy zombie, gdyby nie czołówka, która wszystko wyjawiła. Zdecydowanie Sam i Dean powinni oglądać czołówki kolejnych odcinków - byliby o wiele mniej zaskoczeni.
Tym razem za namową Sama łowcy zabierają ze sobą Jacka (Alex Calvert), który bardzo się stara i próbuje naśladować wszystko, co robią, ale przeważnie wygląda na mocno skonfundowanego, w czym przypomina Castiela z piątego sezonu, acz jest w tym zbiciu z tropu znacznie słodszy. Za to wykazuje niezły gust w oglądaniu seriali, wybierając „Wojny klonów” i woląc Ashokę od Anakina – ku pewnej uldze Sama.
W Big empty – nareszcie, proszę Szanownych Państwa, i Dean zaczyna z wolna przekonywać się do młodziutkiego nefilima i chociaż początki są trudne, a Dean miejscami zachowuje się jak John Winchester podczas musztry (i co gorsza – nie widzi w tym nic złego), pod koniec odcinka zaczyna przemawiać ludzkim głosem. Ba, nawet przeprasza za bycie palantem, co prawda nie Jacka, a młodszego brata, w najlepszym stylu powracając do starych, dobrych rozmów braterskich i mając nadzieję, że młodszy Winchester będzie miał wiarę za nich obu.
Czy pomogła w tym przymusowa sesja u terapeutki podejrzewanej o mordowanie swoich pacjentów? Być może. Wybuch Sama, wytykającego Deanowi, że i tak miał o wiele lepszy kontakt z Mary niż on, widoczne zastraszenie Jacka i prawdziwe, choć obcesowe słowa psychoterapeutki nie przeszły bez echa.
Psychoterapeutki, która w istocie – co Winchesterowie w międzyczasie odkryli, okazała się zmiennokształtną, ale nie krzywdzącą ludzi, lecz próbującą im pomagać. Był to chyba pierwszy zmiennokształtny, którego Winchesterowie nie zabili, kierując się przede wszystkim rozumem i sercem, a nie pochopnym „najpierw strzelaj, później pytaj”, co im się chwali. Aż człowiekowi lżej na sercu, że nasi łowcy nie mają już na ogonie Mr Ketcha z brytyjskich Ludzi Pisma, który w sezonie 12 „dokańczał” za nich sprawy. Choć oczywiście w Big empty nie zabrakło innego potwora, z którym można było walczyć i… przegra, gdyby nie Jack i jego moce.
Zmiennokształtna psychoterapeutkę zagrała Camille Thibodeaux, która grała już wcześniej w Supernatural jako zamordowane medium w odcinku The Mentalist. W ogóle w Big empty mieliśmy wiele powrotów aktorów epizodycznych: Matt Hamilton grający Wesa Bailey'a (zabitego męża z początku odcinka) grał szeryfa Pata w Sharp Teeth, Kayla Deorksen, grająca jego żonę, pojawiła się jako dziewczyna z gry w „The Real Ghostbusters”, Janet Glassford - sąsiadka podlewająca kwiaty była bibliotekarką w The Girl Next Door, a John Emmet Tracy, czyli Tom (miły asystent Mii z pięcioma kotami, podejrzewany o bycie zmiennokształtnym) odgrywał Merkurego w Hammer of the Gods.
Na osobną uwagę zasługuje przepiękna scena odcinka, podczas której Jack Kelly mógł porozmawiać z „mamą”, w którą wcieliła się zmiennokształtna terapeutka, i usłyszeć, że nie natura i urodzenie są najważniejsze, a to, jak postępujemy. Jakby to powiedział Forrest Gump – poznasz głupiego po czynach jego (i nie tylko głupoty to dotyczy). To właśnie powinien usłyszeć Jack, jak i pochwałę z ust Deana, która padła pod koniec odcinka i wywołała na jego ustach słodki uśmiech.
Z kolei dla zwolenników gore mieliśmy okropną scenę ściągania z twarzoczaszki zakrwawionej twarzy Deana i ochłapy po zmianie skóry w wannie terapeutki, co jasno przypomniało, że zmiennokształtni nie zmieniają się w sposób łatwy i bezbolesny, w przeciwieństwie do wpadki w niesławnym odcinku Bloodlines, który miał być wstępem do spin-offa Supernatural.
Na koniec należy podkreślić, że w Big empty naprawdę świetnie wypadła tytułowa Pustka, a ściślej mówiąc, konfrontacja przebudzonego Castiela z istotą z Pustki, bardzo wkurzoną, że też się przebudziła i to pod postacią anioła. „Brytyjski” akcent Istoty rozkładał na łopatki i trzeba przyznać, że tym razem Misha Collins przeszedł samego siebie, grając zupełnie inaczej niż zwykle, pomysłowo i z przekonaniem. Nie wiemy, czy budząc się wśród jeżyn i grzejąc w promieniach słonecznych, nadal jest tym Castielem, którego znaliśmy, ale… wkrótce się przekonamy.
Źródło: zdjęcie główne: Jack Rowand/The CW
Poznaj recenzenta
Monika KubiakKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1981, kończy 43 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1963, kończy 61 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1961, kończy 63 lat