Teksańska masakra piłą mechaniczną - recenzja filmu [Octopus Film Festival 2025]
Podczas tegorocznej edycji Octopus Film Festival 2025 po raz pierwszy obejrzałam Teksańską masakrę piłą mechaniczną z 1974 roku. To kultowy horror i ojciec wielu slasherów, który do dzisiaj jest w stanie wprowadzić widza w skrajny dyskomfort.
Podczas tegorocznej edycji Octopus Film Festival 2025 po raz pierwszy obejrzałam Teksańską masakrę piłą mechaniczną z 1974 roku. To kultowy horror i ojciec wielu slasherów, który do dzisiaj jest w stanie wprowadzić widza w skrajny dyskomfort.

Dla mnie znakiem rozpoznawalnym Octopus Film Festival jest dawanie ludziom szansy na zobaczenie takich tytułów, których normalnie nie mieliby już okazji obejrzeć na dużym ekranie i wśród większej widowni. W 2025 roku pokazano nam produkcje, takie jak: klasyk Kobieta-Wąż z 1986 roku, absolutnie cudowny Pierniczek okrutniczek 2: Mąka pańska, a także oryginalna Teksańska masakra piłą mechaniczną z 1974 roku.
Mam wrażenie, że współczesne kino przyzwyczaiło nas do o wiele bardziej brutalnych i krwawych horrorów. Domyślam się, że dzisiaj Teksańska masakra piłą mechaniczną może wydawać się na ich tle wręcz skromna. To jednak nieco inny przypadek niż Kobieta-Wąż, którą również miałam okazję obejrzeć na Octopusie i zrecenzować. Widzicie, wspomniany klasyk Hammera, choć przeraził młodego Tomasza Beksińskiego, obecnie raczej bawi, a nie przeraża. Sala praktycznie cały czas wybuchała śmiechem przez teatralne aktorstwo i już przestarzałe kostiumy. Oczywiście to było pozytywne doświadczenie. Śmiem nawet twierdzić, że mój ulubieniec tegorocznej edycji. Ale raczej nikt nie sięgnie po ten horror, by naprawdę się wystraszyć.

Z kolei Teksańska masakra piłą mechaniczną nadal potrafi wywołać lęk, a przede wszystkim – wzbudzić niepokój. Już na samym początku filmu wita nas sekwencja, podczas której główni bohaterowie jadą do domu zmarłego krewnego. Można wręcz poczuć duchotę i stęchliznę, jaka towarzyszy im w aucie. Wiemy, że twórców inspirowały nie tylko prawdziwe historie kryminalne – w tym sprawa mordercy Eda Geina i jego mebli z ludzkich szczątków – ale również wyobrażenia dwóch mieszczuchów na temat dzikiej teksańskiej prowincji, która wydawała się im innym światem.
Tomasz Murczenko zajął się tym tematem w artykule Oto kulisy legendarnego filmu kina grozy. Prawdziwa piła, smród i zabójcze upały. Naprawdę polecam lekturę, ponieważ znajdziecie tam mnóstwo ciekawostek i cytatów twórców.
Gdy główni bohaterowie zapraszają do auta pasażera na gapę, widz zaczyna odczuwać głęboki dyskomfort w jego towarzystwie. Tak jakby również został zamknięty z nieprzewidywalnym i obcym człowiekiem na małej powierzchni. Gdy później Franklin zwrócił uwagę na dziwny ślad na furgonetce i zaczął bać się, że szaleniec będzie ich szukał – w końcu zdradzili mu dość informacji na swój temat – mnie również ogarnął autentyczny strach. Bo to całkiem realne zagrożenie, które przemawia do wyobraźni przeciętnej osoby na pewno bardziej niż wariat biegający z piłą mechaniczną. A to właśnie z tym drugim obrazkiem pewnie częściej jest kojarzony film.
Prawdziwą siłą Teksańskiej masakry piłą mechaniczną z 1974 roku jest to, że buduje poczucie zagrożenia w zupełnie inny sposób niż przeciętne horrory. Film nie polega na tanich jumpscare’ach czy lejącej się krwi, by wywołać lęk wśród widzów. Zamiast tego próbuje wprowadzić ich w głęboki dyskomfort, zaczynając od rozmowy w aucie na temat zarzynania zwierząt, a kończąc na domu kanibali, będącym antytezą wszystkich standardowych wartości człowieka. Nigdy nie zapomnę obrzydzenia, jakie poczułam, gdy jedna z bohaterek upadła na podłogę i brodziła po szyję w kościach i szczątkach – ludzi albo zwierząt. Ogarnął mnie taki dreszcz, jakby to moja skóra weszła w kontakt z całym tym brudem.
Najbardziej zaskakujący był moment, w którym zdałam sobie sprawę, że Leatherface w miarę rozwoju akcji stał się dla mnie najmniej przerażającym członkiem tej rodziny – mimo piły mechanicznej, ogromnej postury i maski na głowie. O wiele bardziej przerażali mnie jego kompani, a szczególnie ojciec, który z dziką satysfakcją bił pałką dziewczynę związaną w aucie. Bo choć nie robił jej takiej krzywdy, jaką mógłby chociażby nożem, to pokazywał w pełnej krasie swoje okrucieństwo i to, jaką dziką satysfakcję sprawia mu męczenie swojej ofiary. Z kolei Leatherface przez większość czasu wydawał się wręcz apatyczny – jakby spełniał swój obowiązek. A nawet w pewnym momencie, gdy dołączyła do niego pozostała dwójka kanibali, widzimy go również w roli ofiary – wyśmiewanego i bitego.
Poza tym cała dyskusja o zarzynaniu zwierząt dla mięsa była genialna. Po pierwsze, wprowadzała w ogromny dyskomfort zarówno część bohaterów, jak i widzów. Po drugie, takie rozważania etyczne są aktualne wiele lat później. Wziął je na tapet chociażby Joon-ho Bong – twórca nagrodzonego czterema Oscarami Parasite – w filmie Okja. Po trzecie, idealnie wprowadza oglądających w kolejne wydarzenia. Nasi mordercy traktują swoje ofiary dokładnie tak jak zwierzęta w rzeźni, wieszają ich na hakach, biją pałką po głowie, wkładają do zamrażalnika czy w końcu – jedzą. Następuje tu całkowita dehumanizacja człowieka.

Po zobaczeniu Teksańskiej masakry piłą mechaniczną w 2025 roku – a był to mój pierwszy seans w ogóle! – stwierdzam, że to nadal świetny film. Możemy zobaczyć, jak na ekranie rodziły się motywy, które w kolejnych latach stały się obowiązkowymi składnikami dobrego slashera, chociażby final girl. Produkcja powstawała w męczarniach – mały budżet, piekielne upały, nagła strata aktora, który miał grać jedną z głównych ról, czyli Leatherface’a, kiepski sprzęt – co ironicznie pomogło jej dobrze się zakonserwować. Surowy i autentyczny klimat, który niejako był skutkiem braku większych środków, dziś zachwyca, a brud i gorąco czuć na skórze nawet po latach.
Teksańska masakra piłą mechaniczną – czyli niskobudżetowy horror, za którym stało dwóch praktycznie nieznanych filmowców – okazała się niespodziewanym hitem w trakcie premiery. Nadal są ludzie, którzy się nią zachwycają. Nie ma również wątpliwości, że wpisała się na stałe do kanonu slasherów. Nie twierdzę, że to produkcja idealna. Wielu widzów narzeka na to, jak wolno rozwija się akcja. Domyślam się też, że część osób oczekiwała większego rozlewu krwi, a mniej rozmów. Według mnie jednak mocną stroną Teksańskiej masakry piłą mechaniczną jest właśnie jej nieidealność, przypadkowość i poczucie głębokiego dyskomfortu.
Poznaj recenzenta
Paulina Guz


naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1992, kończy 33 lat
ur. 1980, kończy 45 lat
ur. 1965, kończy 60 lat
ur. 1983, kończy 42 lat
ur. 1980, kończy 45 lat

