„Teoria wielkiego podrywu”: sezon 8, odcinek 1 i 2 – recenzja
Jeden z najpopularniejszych obecnie emitowanych seriali powraca w 8. sezonie. Teoria wielkiego podrywu fanów nie zawiedzie, ewolucja od sitcomu do serialu obyczajowego jest jednak bardzo wyraźna.
Jeden z najpopularniejszych obecnie emitowanych seriali powraca w 8. sezonie. Teoria wielkiego podrywu fanów nie zawiedzie, ewolucja od sitcomu do serialu obyczajowego jest jednak bardzo wyraźna.
Teoria wielkiego podrywu ("The Big Bang Theory") ma za sobą już 7 sezonów, właśnie rusza seria 8. I choć opowieść o Sheldonie, Leonardzie, Penny i spółce nie tylko nie traci na popularności, ale z każdym kolejnym rokiem zyskuje widzów – przez co obecnie jest najchętniej oglądanym przez Amerykanów serialem – nie brakuje głosów krytycznych. Teorii wielkiego podrywu zarzuca się, że nie jest już tak zabawna jak kiedyś, a jedynym atutem serialu pozostaje postać grana przez Jima Parsonsa, który to żart zaczyna już się nudzić. Z tymi argumentami nie można się spierać, aczkolwiek 7. seria mimo powolnego startu ostatecznie się rozkręciła i dostarczyła kilka wyróżniających się odcinków. Przede wszystkim jednak scenarzyści bardzo wyraźnie postawili na rozwój interakcji w grupie i popchnęli do przodu wiele wątków, zwłaszcza w relacjach Leonard-Penny i Amy-Sheldon. Godzinna premiera 8. sezonu potwierdza te tendencje.
[image-browser playlist="581708" suggest=""]
Bo mimo iż popularne TBBT wciąż ma niezaprzeczalny urok, a kolejne odcinki nie tylko się pochłania, ale również z przyjemnością się do nich wraca po wielokroć, nie sposób nie zauważyć, że obecnie jest to zupełnie inny serial niż w pierwszych 3-4 sezonach. Kiedyś wszystko opierało się na humorze wynikającym z interakcji geeków ze światem i normalnymi ludźmi, teraz zaś wprawdzie skupiamy się na tych samych geekach, ale na pierwszy plan wychodzą interakcje wyższego rzędu, czyli związki. To naturalna kolej rzeczy – nasi bohaterowie się rozwijają, ich życie uczuciowe także, jeżeli zaś na serial spojrzymy jako na drogę od punktu A (wyłączenie poza społeczeństwo) do punktu B (przystosowanie do realiów współczesnego świata i rozwój psychiczny), ewolucja musi następować. Problem w tym, że pozostaje mniej miejsca na żarty.
[video-browser playlist="633273" suggest=""]
Wprawdzie 1. i 2. odcinek nowego sezonu potrafią rozbawić, czego przykładem jest choćby rozmowa Sheldona z funkcjonariuszem policji czy świetna scena rozmowy o pracę, trudno jednak nie odnieść wrażenia, że teraz nie o humor tu chodzi. Najważniejsi są bohaterowie i ich dalsza droga, aspekt komediowy to zaś efekt uboczny. Cóż, chyba trzeba się do tego po prostu przyzwyczaić.
Czytaj również: Oglądalność "TBBT" i innych seriali
Z drugiej strony – prawda jest taka, że przez te wszystkie sezony widz mógł się zżyć z Sheldonem i resztą paczki, dlatego kolejną serię postrzega się jako wytęskniony powrót przyjaciół, a sam serial ogląda właśnie dla nich, mimo iż coraz trudniej przychodzi im rozbawienie nas do łez.
Poznaj recenzenta
Marcin ZwierzchowskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1982, kończy 42 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1990, kończy 34 lat
ur. 1979, kończy 45 lat