Teoria wielkiego podrywu: sezon 9, odcinek 21 – recenzja
Kolejny skok formy – Teoria wielkiego podrywu dawno nie zaliczyła tak dynamicznego i napchanego żartami odcinka.
Kolejny skok formy – Teoria wielkiego podrywu dawno nie zaliczyła tak dynamicznego i napchanego żartami odcinka.
Serial komediowy nie potrzebuje przełomowych wydarzeń, by zaliczyć udany odcinek. Najlepszym tego przykładem jest The Viewing Party Combustion. Więcej, najwyraźniej nie trzeba też wielu nowych tematów, bo doskonale sprawdza się ogrywanie starych – trzeba tylko mieć pomysł na kilka żartów, całość połączyć z geekowskimi dyskusjami Sheldona i spółki, a fabułę zbudować na bazie aktualnego wydarzenia popkulturalnego, czyli w tym wypadku premiery nowego sezonu Game of Thrones.
Jeżeli spojrzeć na ten odcinek z szerszej perspektywy, rzeczywiście nie zobaczyliśmy niczego nowego. Leonard znowu wkurzył się na Sheldona za idiotyczne wymagania narzucane przez Umowę Lokatorską, Rajowi w końcu coś się udało (tu: spotyka się z dwoma kobietami), a więc chwali się tym na prawo i lewo i wszystkich drażni, Howard spłatał psikusa Stewatrowi, a na koniec ktoś wylądował w szpitalu. Żadnych oświadczyn, informacji o ciążach czy odnalezionego rodzeństwa.
Mimo to The Viewing Party Combustion absolutnie nie nudził. Dlaczego? Bo można było poczuć się jak podczas oglądania pierwszych sezonów The Big Bang Theory: była irracjonalnie skomplikowana dyskusja na błahy komiksowy temat, było przeżywanie popkultury i organizowanie życia wokół głośnej premiery, były przebrania, nie zabrakło wreszcie odwołujących się do seriali i komiksów żartów. Przede wszystkim zaś obsada wróciła do swojego żywiołu, czyli do komedii właśnie, gdzie wypadają o kilka klas lepiej niż w scenach bardziej obyczajowych (zwłaszcza Jim Parsons). W tym wszystkim tkwi siła tej produkcji. W przypadku tego odcinku zaś niebagatelne znaczenie miał również fakt, że widzom nie dano choćby chwili wytchnienia - gag za gagiem sypały się z taką gęstością, jakiej w Teorii wielkiego podrywu dawno nie było.
Oczywiście idealną sytuacją byłoby, gdyby scenarzyści The Big Bang Theory wreszcie nas czymś zaskoczyli, bo to nie zdarzyło im się od dłuższego czasu – wolą skupiać się na starych wątkach i odgrywać nam coś w rodzaju The Best of. Fakt faktem jednak, że The Viewing Party Combustion po prostu bawi, a przecież taki jest cel.
Poznaj recenzenta
Marcin ZwierzchowskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat