The 100: sezon 7, odcinek 8 - recenzja
8. odcinek The 100 to zarazem pilot potencjalnego spin-offu serialu. Jak wypada nowa historia?
8. odcinek The 100 to zarazem pilot potencjalnego spin-offu serialu. Jak wypada nowa historia?
The 100 kończy się, ale 8. odcinek zapowiada potencjalny spin-off. Jedynie początek i koniec jest związany z bieżącą historią. Sprawa tyczy się Billa, szefa kultu Second Dawn, którego domem jest Bardo, a który oczywiście wywodzi się z Ziemi. Szybko okazuje się, że historia spin-offu ma być prequelem, a do tego ściśle związanym z tym, dlaczego Clarke ma takie znaczenie dla czarnych charakterów w 7. sezonie.
Podjęcie decyzji o tym, by pokazać, jak wyglądał koniec świata (efektowne ujęcie na rakiety niszczące Ziemię) i jak stworzono nową cywilizację, to doskonały pomysł, bo to praktycznie są jedyne aspekty świata The 100, które zostały zaledwie liźnięte. Nie wiemy, jak dokładnie wyglądały początki, jak stworzyły się plemiona, ich nazwa, język - znamy jedynie fragmenty na czele z pierwszą dowodzącą, która miała czip przywódcy w szyi. Świetnie wybrano tę scenę z poprzednich sezonów i do niej dobudowano resztę historii odcinka, pokazując koncept z różnych perspektyw i udowadniając, jak bardzo ludzkość nie potrafiła sobie poradzić z sytuacją. Dzięki temu The 100 zbudowało świetny potencjał na spin-off.
Zwłaszcza że jest on oparty na konflikcie rodzinnym, nie romantycznym. A to dość istotna zmiana dynamiki w stosunku do pierwszych sezonów czy choćby niektórych wątków bieżącego (kwestia Echo), bo pozwala szybko zrozumieć, jak ludzie mogli przeżyć na skażonej Ziemi i jak zaczęli tworzyć cywilizację od buntu przeciwko fanatyzmowi Second Dawn. Oczywiście w klimacie serialu musiało to wyjść ze strony młodych ludzi, ale z uwagi na początki nowej cywilizacji, to akurat musiało iść tą drogą. Najważniejsze jednak, że nawet jak twórcy wyjaśniają, skąd wziął się nowy język, czy nazwa plemion i inne detale, nie wywołuje to wrażenia, że chcą opowiedzieć o wszystkim i na siłę. Raczej sprzedają proste informacje o czymś, o czym widzowie mogli myśleć wcześniej i chcieliby poznać te odpowiedzi. A to duży atut, bo potrafią zaciekawić i zaangażować.
Można mieć problem jedynie z bohaterami, którzy na tym etapie wydają się nijacy. Nie da się powiedzieć ani nic dobrego, ani nic szczególnie złego. Praktycznie na tym etapie są to zasadniczo stereotypy, które wpisują się w określone oczekiwania wobec historii, poszczególnych wątków i ról, jakie mają odegrać. Oczywiście jest w tym potencjał na więcej, ale trudno dostrzegalny i bez przynajmniej trzech odcinków, nie da się określić, czy wybrani aktorzy są w stanie to pociągnąć.
The 100 jednak zaciekawił, bo przedstawił prosty, ale ciekawy koncept fabularny na serial postapo o odbudowaniu ludzkości. Z uwagi na wszystko, co wiemy z pierwszych sezonów, może to być interesujące doświadczenie, by zobaczyć, co naprawdę do tego wszystkiego doprowadziło. W końcu to okres wielu lat, który można obudować historię z kompletnie innym klimatem, bez popadania w największy problem The 100 - czyli ciągłym mówieniu o tym, że ludzkość jest skazana na zagładę za wszelką cenę. Nawet jeśli spin-off powstanie, trudno tu dostrzec szanse na więcej niż maksymalnie kilka sezonów.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat