The Big Leap: sezon 1, odcinek 1 - recenzja
The Big Leap to nowy serial fabularny o tworzeniu tanecznego talent show. Czy wyszło z tego coś wartego uwagi?
The Big Leap to nowy serial fabularny o tworzeniu tanecznego talent show. Czy wyszło z tego coś wartego uwagi?
The Big Leap to zaskakująco udane wejście za kulisy programu z gatunku talent show – w tym przypadku programu tanecznego. Bohaterami są uczestnicy, sędziowie i producent. Wbrew pozorom nie jest to tak proste spojrzenie, bo twórcy nie unikają ukazania przyczyn, dla których telewizja jest robiona w taki, a nie inny sposób. Producent, zabawnie grany przez Scotta Foleya, pokazuje, że manipulacje historiami są podstawą talent show i że merytoryka jest na ostatnim miejscu przy braniu pod uwagę awansu uczestnika. Wszystko podane jest z humorem, ale mamy świadomość, że to trochę taki śmiech przez łzy. Gdy oglądamy tego typu programy, wiemy, że ckliwe lub kontrowersyjne historie się sprzedają. Ta produkcja to pragmatyczne, bardziej cyniczne spojrzenie na kulisy ich tworzenia, jak i w dużej mierze ogólnie tworzenia telewizji rozrywkowej. Doskonale to widać w scenie rozmowy jednego z uczestników z byłą żoną, którą śledzą kamery, albo gdy producent sygnalizuje, że ktoś ma przejść, bo się sprzeda.
W jakimś stopniu The Big Leap może stać się serialem poprawiającym nastrój. Poznajemy różnych bohaterów z rozmaitymi historiami, doskonale pasującymi do formatu. Mamy więc nieidealne postaci z różnymi problemami, czasem są pomiędzy nimi powiązania, ale to, co jest tutaj kluczowe, to: druga szansa. Taka podnosząca na duchu historia, jak ludzie z różnych grup społecznych rywalizują, podążając za głosem serca i pasją. Chcą osiągnąć w życiu coś, co ich napędza. A ten aspekt jest pięknie podkreślony w pilocie i dobrze oddziałuje emocjonalnie podczas seansu. Szybko możemy zaprzyjaźnić się z bohaterami i dać się wciągnąć w ich historie.
Poza tym premierowy The Big Leap dobrze wygląda pod kątem rozrywkowym. Kilka scen tanecznych ma w sobie dobrą dawkę emocji, odpowiednio płynną pracę kamery i fabularne znaczenie. Nie idzie to w tanie efekciarstwo typu Step Up, a bardziej stara się wyróżniać bohaterów poprzez taniec. Wszystko ma jakiś cel, a twórcy świadomie wykorzystują to narzędzie.
The Big Leap to lekki, przyjemny i zaskakująco zabawny serial o kulisach telewizji, który pokazuje także ich mroczne oblicze. Jest w tym coś, co przypomina mi stary Smash o Broadwayu. Taki klimat dający wyśmienitą rozrywkę.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicanaEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1984, kończy 41 lat
ur. 1981, kończy 44 lat
ur. 1997, kończy 28 lat
ur. 1981, kończy 44 lat
ur. 2009, kończy 16 lat