The Expanse: sezon 1, odcinek 2, 3 i 4 – recenzja
The Expanse okazuje się angażującą, ciekawą i emocjonującą historią science fiction, która z każdym odcinkiem nabiera wyrazu i mocy. Nie spodziewałem się tego po obejrzeniu pilota.
The Expanse okazuje się angażującą, ciekawą i emocjonującą historią science fiction, która z każdym odcinkiem nabiera wyrazu i mocy. Nie spodziewałem się tego po obejrzeniu pilota.
Pilot The Expanse był niezły, ale jakoś szczególnie mnie nie porwał, dlatego też do kolejnych odcinków podchodziłem z rezerwą. Okazuje się, że twórcy postawili na stopniowy rozwój historii, z ciągłym zwiększaniem napięcia, emocji i zaskoczeń. Nie jest to serial oparty na pojedynczych opowieściach - mamy tutaj do czynienia z rozbudowaną, spójną fabułą rozpisaną na cały sezon. Śledzimy historię podzieloną na trzy segmenty: świat polityki, śledztwo oraz perypetie grupy w kosmosie. Wszystko rozwija się powoli, ale coraz bardziej się zazębia i - co trzeba przyznać - potrafi wzbudzić emocje.
Śledztwo detektywa Millera (Thomas Jane) na Ceresie okazuje się ciekawsze, niż pilot to sugerował. Twórcom udaje się wprowadzić rosnące napięcie związane z bardzo niepewną sytuacją polityczną. Tak oto z jednej strony mamy dość sympatyczną postać detektywa robiącego swoje i odkrywającego kolejne elementy układanki, a ten element wątku jest o tyle intrygujący i sprawnie prowadzony, że z drugiej strony zaczyna się łączyć ze światem polityki i organizacją OPA. Jest tajemnica, rozwój otoczki dodającej wyrazu opowieści i dobre powiązanie z całą historią. To wszystko mamy w tych trzech odcinkach, ale dopiero cliffhanger z trzeciego jest pierwszym poważnym sygnałem, że będzie to coś ciekawszego. To, jak bezpardonowo i brutalnie przybito Havelocka do ściany, nie było czymś do przewidzenia. W sumie szkoda tylko, że przeżył, bo wydźwięk byłby mocniejszy, ale i tak to był dobry pierwszy krok w kierunku dodawania serialowi kolorytu.
Jest też świat polityki, który obserwujemy z perspektywy pani Avasarala. Ten wątek pozwala widzom nie tylko spojrzeć na Ziemię przyszłości, która całkiem nieźle zostaje ukazana pod względem wizualnym. Wydaje się, że obserwujemy zdjęcia prawdziwego miasta, na które zostały nałożone efekty komputerowe w postaci dodatkowych budowli. Rezultat jest naprawdę solidny. Sama historia zaś pozwala stworzyć polityczne tło. W sposób ciekawy przedstawiane są relacje pomiędzy politycznymi organami w galaktyce, które wynikają z różnych historii, oraz budowane jest napięcie z uwagi na rosnące zagrożenie wojną. Na pewno jest to element ważny dla całego serialu, ma on swoje momenty (Avasarala wbijająca nóż w plecy przyjaciela), ale wciąż widać trochę niewykorzystanego potencjału. Czasami pojawiają się dłużyzny i motywy mające rozwijać tę bohaterkę, która na razie nie jest zbyt ciekawą postacią. Nieźle, ale jest miejsce na poprawę.
Trzeci równolegle prowadzony wątek jest zarazem najlepszym. Centralną postacią jest Jim Holden, który początkowo wydawał się nieciekawy i mdły, ale po czasie zaczyna do siebie przekonywać. Tutaj właśnie odkrywamy tajemnicę stojącą za wiszącą w powietrzu wojną - i dlatego też udaje się wzbudzić zaciekawienie, które w połączeniu z rosnącym napięciem sprawia, że ogląda się to z uwagą i zainteresowaniem. Co prawda w drugim i trzecim odcinku relacje w grupie są raczej typowe i osadzone w dość ogranych schematach podziału ról, ale już w czwartym okazuje się, że każdy ma do zaoferowania coś więcej. Wydarzenia na statku Marsjan są zaskakujące, bo pierwszy raz w tym serialu dzieje się coś na naprawdę większą skalę. Z jednej strony mamy bitwę kosmiczną, która jest niezła, ale brak jej ciut więcej rozmachu i, mówiąc potocznie, kopa. Z drugiej - wydarzenia na pokładzie: strzelaniny, ucieczka przed napastnikami, rozwalenie statku. Tu wszędzie udaje się zbudować wielkie emocje. Po czterech odcinkach w końcu czuć, że jest to grupa bohaterów, którym chętnie się kibicuje, a jednocześnie serial daje do zrozumienia, że nikt nie jest bezpieczny. To, jak niespodziewanie i nagle zginął Garvey w celi bohaterów, jest wielkim zaskoczeniem.
The Expanse okazuje się serialem lepszym, niż przypuszczałem po pierwszym odcinku. Jest ciekawa, rozwijająca się historia, która stopniowo nabiera spójności i wyrazu; nie brak niezłych pomysłów; są bohaterowie, którzy powoli rozwijają się w kogoś, kogo zdecydowanie można lubić. Pojawiają się też emocje napędzane przez wydarzenia, które są chyba dopiero przedsmakiem prawdziwej frajdy. Oby tak dalej.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat