Flash: sezon 2, odcinek 12 – recenzja
Po niezłym początku drugiego sezonu i kilku świetnych odcinkach Flash zaczyna łapać zadyszkę. Problemem są nie tylko rozczarowujący przeciwnicy tytułowego bohatera, ale również główne wątki mające napędzać całą historię.
Po niezłym początku drugiego sezonu i kilku świetnych odcinkach Flash zaczyna łapać zadyszkę. Problemem są nie tylko rozczarowujący przeciwnicy tytułowego bohatera, ale również główne wątki mające napędzać całą historię.
Odnoszę dziwne wrażenie, że twórcom wyraźnie zaczyna brakować pomysłów podczas tworzenia kolejnych metaludzi, z którymi musi mierzyć się Barry Allen. Mało tego – zarówno niedawny Turtle Man, jak i Tar Pit wydają się być wypełniaczami odcinków. Do historii nie wnoszą nic nowego, a główny bohater rozprawia się z nimi od niechcenia. To, co było atutem The Flash, czyli efekty specjalne, w Fast Line również nie zachwyciło, szczególnie w scenie ostatecznego rozprawienia się z Tar Pitem. O ile w pierwszym sezonie wątki dedykowane metaludziom były mocnym elementem całego serialu, to w obecnie emitowanej serii zdecydowanie wypadają najsłabiej.
The Flash w drugim sezonie coraz mocniej opiera się na relacjach międzyludzkich, co nie powinno nikogo zaskakiwać. Jeszcze niedawno Barry próbował ratować (nieskutecznie) swoją relację z Patty. Obecnie twórcy starają się intensywnie wprowadzać do serialu Wally’ego Westa, zbuntowanego nastolatka, który nagle staje się ważnym elementem życia Iris i Joe. O ile sam zamysł całej historii wypadł całkiem nieźle, a Iris w końcu miała okazję odegrać w niej ważną rolę, to jej finał rozczarował. Aż dziwne, że bohaterka nie wpadła na to, by spróbować ukryć się przed samochodem lecącym w jej kierunku - wszystko po to, by próbować dać się uratować Barry’emu, a jednocześnie ten spostrzegł, że nie jest tak szybki, jak być powinien. W tej scenie było zdecydowanie zbyt dużo zbiegów okoliczności.
Najlepiej w 12. odcinku wypadła relacja Harrisona Wellsa i Barry’ego. Główny bohater – kolejny raz nieco naiwnie – zaczyna traktować Wellsa w taki sam sposób, jak kiedyś traktował jego fałszywą wersję, pod którą ukrywał się Eobard Thawne. Już od dłuższego czasu było widać, że łączy ich przyjacielska relacja, a możliwość zamykania tuneli z Ziemi-2 okazała się punktem zwrotnym w ich pracy. Wells wydaje się być dobrym człowiekiem i jest niemal perfekcyjnym przykładem bohatera, który może zginąć w finale drugiego sezonu i być opłakiwanym przez fanów. Z jednej strony Harrison stara się ratować swoją córkę, z drugiej jednak zdaje sobie sprawę, że nigdy nie odzyska swojego dziecka.
W efekcie zamiar wybrania się na Ziemię-2 wydaje się nadzwyczaj ciekawy z perspektywy nie tylko bohaterów, ale i widzów. Atmosferę dodatkowo podkręcają zapowiedzi i znane postacie w zupełnie nowych wcieleniach. Niestety problemem drugiego sezonu The Flash jest spore przeciąganie głównego wątku. Do najważniejszego pojedynku z Zoomem dojdzie zapewne dopiero w finale obecnie emitowanej serii, a scenarzyści robią wszystko, by wypełnić brakujące godziny mniej lub bardziej interesującymi pomysłami - stąd pojawienie się w serialu Wally’ego Westa oraz nijakie „sprawy tygodnia”. Miejmy nadzieję, że odcinek z akcją na Ziemi-2 wynagrodzi niewielki spadek formy Flasha i sprawi, że drugą połowę sezonu będziemy oglądać z większym zainteresowaniem.
Z drugiej jednak strony uczciwie należy przyznać, że The Flash na tle Arrow i Legends of Tomorrow to nadal zupełnie inna (wyższa) liga.
Poznaj recenzenta
Marcin RączkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat