The Mandalorian: sezon 2, odcinek 3 - recenzja
The Mandalorian zgodnie z oczekiwaniami daje odcinek przełomowy, który okazuje się kluczowy dla rozwoju głównej historii.
The Mandalorian zgodnie z oczekiwaniami daje odcinek przełomowy, który okazuje się kluczowy dla rozwoju głównej historii.
Tym razem The Mandalorian nie zwalnia tempa. Od razu jesteśmy rzuceni w wir akcji na planecie Trask, do której Mando leciał razem ze swoją pasażerką. Bryce Dallas Howard sprawnie prowadzi historię, bardzo szybko dając do zrozumienia, że będzie dążyć do określonego celu. Wyruszenie Mando z Baby Yodą na morską wyprawę jest ciekawą nowinką, ale w tym miejscu trochę zaskakuje naiwność głównego bohatera, która jest tylko częściowo uzasadniona. Wychowanie przez fanatyków ze Straży Śmierci oraz doświadczenie w robocie łowcy nagród to dwie kłócące się ze sobą sprawy. Z jednej strony tłumaczy to trochę naiwność i wiarę w siłę kredytów w myśl: zapłacę, dostanę. Z drugiej strony nie pierwszy raz ktoś chce go zabić, bo ma na sobie cenny beskar, więc w tym aspekcie bohater powinien być bardziej czujny i nie dać się zaskoczyć. Dlatego koniec końców sama zasadzka wywołuje mieszane odczucia, nawet pomimo lęku o los Baby Yody. Z tym też jest związany niezły gag, bo na końcu odcinka malec zemścił się na stworku, zjadając jego mniejszą wersję. Chyba też tym samym "bawił się" w knajpie, bo mu wyskoczyła z talerza. Można jedynie domniemywać, czy było to lekkie nawiązanie do serii Obcy.
Widać jednak, że twórcy podjęli tę decyzję fabularną po to, by Mando został uratowany. Dzięki temu mamy w końcu odcinek, którego znaczenie dla głównej fabuły The Mandalorian jest bezcenne. Każdy, kto oglądał Wojny Klonów lub Star Wars: Rebeliantów od razu rozpozna tę Mandaloriankę. Oto debiut Bo-Katan w wersji aktorskiej, którą tak samo jak w animacji gra Katee Sackhoff. Trudno było oczekiwać płynnego i wręcz idealnego przejścia bohaterki z jednej formy do drugiej. O dziwo jednak nie czuć żadnej zmiany czy zgrzytów. Jest to Bo-Katan, którą doskonale pamiętamy, tylko trochę starsza, a do tego wygląda identycznie jak w animacji. Dzięki niej też wielu widzów dowie się coś więcej o kulturze Mandalorian, którzy nie chowali się cały czas pod hełmem jak tytułowy bohater. Podkreślenie, że to efekt wychowana przez fanatyków ze Straży Śmierci jest istotne, ważne i ciekawe, bo zmusza Djarina do akceptacji faktu, który może go znacznie zmienić. Widzimy przecież, że dla niego Mandalorianie zawsze noszą hełmy i nie może pojąć, że jest inaczej. Dość istotny wątek, który będzie mieć znaczenie dla rozwoju bohatera. To też tłumaczy brak wiedzy o wielu tematach z galaktyki, jak choćby istnienia Jedi. Notabene ten odcinek też pokazuje, jak sprawnie Lucasfilm tworzy promocję: wszyscy zastanawiali się, kogo gra wrestlerka Sasha Banks, a okazało się to bez znaczenia, bo ta postać z tła tylko odwracała uwagę od dywagacji na temat Bo-Katan.
Całość jest też kluczowa pod względem głównej historii serialu The Mandalorian. Twórcy sprawnie to wykorzystali, sugerując misję poboczną Djarina z Mandalorianami, ale bynajmniej tym to nie jest. Ten wątek jest kluczowo związany z całą historią, bo mamy atak na transportowiec Imperium pod rozkazami Gideona w celu porwania jednostki oraz broni na jej pokładzie. Z jednej strony jest to informacja o otwartym konflikcie Mandalorian z resztkami Imperium. Z drugiej strony klarowny przekaz, że wątek odzyskania Mandalora i wyniesienia Bo-Katan do roli przywódczyni będzie ważny dla tego serialu, bo przecież jest tutaj kolejny motyw-klucz, czyli czarny miecz świetlny, który obecnie jest w posiadaniu Moffa Gideona. Bo-Katan go potrzebuje, by zjednoczyć Mandalorian, więc wojna z Gideonem, w którą na pewno wmiesza się Djarin, jest jedynie kwestią czasu. Takim sposobem coś, co na początku wygląda na kolejną misję poboczną, staje się bombą fabularną, ważną dla całego serialu. To będzie procentować.
Oczywiście sama akcja Mandalorian z imperialnymi żołdakami to przyjemny i efektowny pokaz ich zabójczych umiejętności. Nikogo nie zaskoczy, że Imperium to głupcy i strzelać nie potrafią. Jednak pierwszy raz na ekranie widzimy coś tak oczywistego, jak imperialny fanatyzm ukazany przez oficera, które gra serialowy aktor Titus Welliver. Takie detale dobrze ubogacają opowiadaną historię.
Bo-Katan przede wszystkim wysyła bohatera do Ahsoki Tano. W końcu bohaterka walczyła podczas Wojen Klonów i doskonale wie, kim byli Jedi. Takim sposobem mamy potwierdzenie, że w następnym odcinku zobaczymy Ahsokę Tano w wykonaniu Rosario Dawson. Wysłanie Djarina na tę planetę jest jednoznacznym sygnałem, że czas skupić się na głównej historii The Mandalorian. Ahsoka znała Yodę i na pewno będzie wiedziała coś więcej o malcu, a to jest obietnicą odpowiedzi na nurtujące nas pytania.
The Mandalorian pokazuje w 2. sezonie, że nawet jak wprowadzał misje poboczne, miały one znaczenie dla głównej historii, a nie były tylko czysto rozrywkowym motywem. Kapitalna realizacja, emocje i ważne aspekty fabuły stanowią o sile nie tylko tego odcinka, ale i całego serialu, który udowadnia, że jest w tym większy plan.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat