The Mandalorian: sezon 3, odcinek 4 - recenzja
Nowy odcinek serialu The Mandalorian powraca do postaci Mando i Grogu, a także wreszcie skupia się na tej drugiej postaci, odkrywając przed nami istotne momenty z jego przeszłości. Jak wypada całość zaprezentowana w tym tygodniu?
Nowy odcinek serialu The Mandalorian powraca do postaci Mando i Grogu, a także wreszcie skupia się na tej drugiej postaci, odkrywając przed nami istotne momenty z jego przeszłości. Jak wypada całość zaprezentowana w tym tygodniu?
Po zaskakującym i bardzo dobrym odcinku trzecim przyszedł czas na powrót do Mando i Grogu, ale też Bo-Katan, która stała się niemniej ważna od wymienionej wcześniej dwójki. Wreszcie mamy chwilę na to, żeby spędzić nieco więcej czasu z Mandalorianami i przyjrzeć się ich codzienności, obyczajom i funkcjonowaniu w większej grupie. W centrum odcinka mamy też Grogu, którego wątek był prowadzony do tej pory w sposób bardzo powolny. Teraz odkryto przed nami kilka istotnych szczegółów. Niestety – mimo ciekawych elementów związanych z kulturą Mandalorian – na wierzch wychodzą wszystkie mankamenty obecne w tym sezonie, które skutecznie udało się przykryć w poprzednim tygodniu.
W serialu The Mandalorian musi dziać się dużo, a zdarzenia mogą być tak pretekstowe, jak się tylko da. Tym razem do akcji wkracza wielki ptak, który pojawia się znienacka i porywa jednego z chłopców. Jest to iskra zapalająca fabułę – dzięki temu rodzi się grupa gotowa do odbicia jednego ze swoich. Myślę, że dałoby się z tego pomysłu wycisnąć znacznie więcej, a niestety w czwartym odcinku zabrakło na to czasu.
Jestem pod wrażeniem, że twórcy chcą i potrafią wypełnić każdą minutę odcinka akcją. Jednak po pewnym czasie robi się to zwyczajnie nużące. Są momenty, w których możemy złapać oddech – jak choćby rozmowy bohaterów z The Armorer – ale nie ma chwili na to, żeby pogłębić problemy czy dylematy postaci. I chociaż bywa widowiskowo, to nie na tyle, żeby zachwycać się stroną wizualną i pominąć fakt, że treściowo nic się tutaj nie dzieje. Cała misja ratowania chłopca miała jeden (dosłownie jeden!) dobry moment w postaci ekipy Mandalorian siedzących przy ognisku i odchodzących potem od niego, by móc ściągnąć maski i zjeść posiłek. Nic dziwnego, że takie z nich ponuraki, skoro nie mogą wspólnie biesiadować. A tak całkiem serio – elementy obyczajowe związane z ich kulturą są niezwykle ciekawe i najnowszy odcinek położył na to mocny akcent.
Dobrze pasowało to do wątku Grogu, który znalazł się pod opieką The Armorer. Dzięki temu mogły zostać wyzwolone wspomnienia malca z momentu wydania rozkazu 66. Widzimy, kto uratował bohatera. A uczynił to Jedi o imieniu Kellerman, którego zagrał Ahmed Best – głos Jar Jar Binksa. Po cichu liczyłem, że będzie to zupełnie niepowiązana z niczym wcześniej postać, ale może występ Besta nie będzie tylko niespodzianką dla fanów i później w jakiejś formie powróci w tej historii. Może stanie się przyczynkiem do ponownego uruchomienia w Grogu dylematów związanych ze swoją przynależnością? Nie dziwię się, że po absurdalnym ultimatum ze strony Luke'a Skywalkera, zielony maluch zdecydował się powrócić do Din Djarina. A może jego wybawca sprzed lat pokaże mu nieco inne podejście? Na razie możemy tylko spekulować, bo retrospekcja w żaden sposób nie oddziałuje na sam odcinek czy decyzje postaci w obrębie tej krótkiej narracji.
Nie kupuję do końca kierunku, w którym podąża Bo-Katan. Wcześniej kapitalnie punktowała absurdy stojące za sektą Mandalorian, a teraz potulnie trzyma swój hełm na głowie. Może jest to spowodowane czymś głębszym, np. próbś znalezienia sobie nowej społeczności i domu, po tym jak straciła swój? Liczę, że Bo-Katan godzi się na to wyłącznie dlatego, by osiągnąć swoje cele. W innym wypadku ta nagła przemiana jest nieuzasadniona, wręcz szkodliwa dla postaci, która tak mocno stała kiedyś w opozycji do obyczaju. Czy mogła po zniszczeniu zamku i jednej kąpieli w Żywych Wodach stwierdzić, że lepiej zejść z drogi apostatki? Oczekiwałbym jakiegoś konfliktu moralnego. Bo-Katan zbyt szybko na to wszystko się zgodziła, więc nawet jeśli ma w tym większy cel, to serial powinien podrzucić nam chociaż jakieś wskazujące na to tropy.
W miejscu stoi natomiast Din Djarin. Po kąpieli na Mandalore jego jedynym celem jest przygotowanie Grogu do nowej roli. Czegoś mi tu brakuje. Jasne, przed nami jeszcze wiele odcinków – być może wyjaśnione zostaną retrospekcje z Grogu, podejście Bo-Katan, a Djarin będzie miał więcej do roboty, ale uważam, że każdy epizod powinien fundować nam chociaż minimalny rozwój, a nie wrzucać kosmicznego pterodaktyla, zapewniać trochę akcji i strzelaniny. Jeśli ktoś określił poprzedni odcinek mianem zapychacza, to teraz (prócz wątku Grogu) nie znajdzie dla siebie nic. Jest jednak na co popatrzeć, bo próba odbicia chłopaka z gniazda wielkiego ptaka jest przygodowa, więc na tym etapie nie ma sensu aż tak narzekać.
Poznaj recenzenta
Michał KujawińskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat