The Originals: sezon 4, odcinek 3 i 4 – recenzja
The Originals pozytywnie zaskakuje nowym przeciwnikiem bohaterów, który jest kompletnie inny od tego, co dotychczas widzieliśmy w tym serialu.
The Originals pozytywnie zaskakuje nowym przeciwnikiem bohaterów, który jest kompletnie inny od tego, co dotychczas widzieliśmy w tym serialu.
Główna fabuła sezonu świetnie się rozwija w obu odcinkach. Całość znakomicie wciąga, gdy poznajemy historię tajemniczego demona zwanego Hollow, który ma związek z Vincentem i jego małżonką. Dzięki temu historia dobrze się zazębia z wydarzeniami z poprzednich sezonów. Taka spójność jest mile widziana, bo pozwala wprowadzić potrzebną ciągłość i wyjaśnić pewne kwestie, które były wówczas poruszane.
Nowy kult demona, który chce składać ofiary z dzieci, to też coś nowego. Zwłaszcza, że znajdują się w nim także ludzie na czele z przyjacielem Vincenta. Gliniarz nigdy nie miał jakieś istotnej roli i zawsze był w tle. A tak przynajmniej na sam koniec swego udziału przyczynił się do ważnego rozwoju fabuły. W tym miejscu zgrzyta mi tylko Vincent, którego reakcja na los przyjaciela wydaje się przesadzona, bo ta relacja nigdy nie została zbudowana w taki sposób, byśmy mogli w to uwierzyć.Nadal czegoś brakuje.
W odcinkach mamy też zwroty akcji. Wspominany udział gliniarza, który porywa dzieci dla kultu, to zaskoczenie trzeciego odcinka. Natomiast w kolejnym niespodziewany jest sam fakt, że to była podpucha i pułapka na Klausa i Marcela. Sugestie są dość wyraźne, co potem potwierdza sen Hope oraz ostatnie minuty odcinka. Hollow, w jakiś sposób, połączył się z nimi, by wykorzystać ich moc do powrotu do świata żywych. Nie brak klimatycznych ujęć oraz dobrego rozwoju tego wątku, który z każdą minutą coraz bardziej wciąga.
Cieszy jednak fakt, że twórcy nie zapominają o sercu The Originals, którym jest tytułowa rodzina. Sceny budowania więzi pomiędzy Klausem i Hope w obu odcinkach mogą się podobać. Jest w tym sporo emocji, subtelności, a jednocześnie wątek pozbawiono banału i ckliwości. Dobrze sobie radzi Joseph Morgan, który w tym miejscu rozpoczyna wyraźną i ważną przemianę Klausa w kogoś lepszego. Hope ma na niego dobry wpływ i jestem ciekaw, jak to dalej się rozwinie.
Wątek Freiy i jej niewolnicy idzie raczej określonym i przewidywalnym torem. Hayley sprzeciwia się i chce ją wypuścić, ale Freya podchodzi do tematu trochę fanatycznie. Jednak wraz z rozwojem tej historii widać zbliżenie w tej relacji czarownicy z wilkołakiem. Na razie są to dość subtelne sugestie, ale spodziewam się romansu obu kobiet.
The Originals na razie oferuje dobry i satysfakcjonujący sezon z ciekawą historią. Cieszy mnie, że serial nie zmienia się w Pamiętniki wampirów i wszelkie wątki romantyczne są na dalekim planie. Dzięki temu produkcja nie traci nic ze swojego wyrazu.
Źródło: zdjęcie główne: Annette Brown/The CW
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 28 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1937, kończy 87 lat
ur. 1982, kończy 42 lat