The Silent Sea: sezon 1 - recenzja
The Silent Sea to południowokoreański serial sci-fi. Czy warto sięgnąć po produkcję? Oceniam.
The Silent Sea to południowokoreański serial sci-fi. Czy warto sięgnąć po produkcję? Oceniam.
The Silent Sea to koreański serial sci-fi, w którym oddział Sił Kosmicznych i Powietrznych (SAA) kierowany przez dyrektora Choi postanawia wysłać grupę ludzi wybranych pod przewodnictwem kapitana Han Yunjae (Gong Yoo) do stacji badawczej Balhae na Księżycu. Celem misji jest odzyskanie tajemniczej próbki.
Podczas oglądania serialu nasuwa się wiele pytań. Dlaczego ludzkość jest tak samolubna, że pozwoliła światu pogrążyć się w dewastacji środowiska? Jaką pomoc może przynieść eksploracja kosmosu, a konkretnie zasobów znalezionych na Księżycu? Czy istnieje przyszłość dla ludzkości?
Całe założenie produkcji jest ciekawe, a oprawa wizualna imponująca. Piękna sceneria i wzorcowe efekty specjalne przyczyniają się do tego, że dramat utrzymuje widza w skupieniu aż do samego końca.
The Silent Sea - kulisy serialu
W The Silent Sea kryje się historia podkreślająca wiele aspektów ludzkiej świadomości. Produkcja staje się studium podejmowania decyzji i naszych wad, nieodłącznie związanych z emocjami. Jako ludzie zawsze baliśmy się potencjalnego niebezpieczeństwa, jakie niesie ze sobą coś nieznanego. Twórcy wzmacniają serial przez prowokujące do myślenia tematy i alegorie, pierwszorzędną scenografię, a także przesłanie, które przez dekadę było udoskonalane. W związku z tym The Silent Sea jest zniuansowaną eksploracją przestrzeni kosmicznej jako ostatniej nadziei ludzkości, która rzuca światło na ekstremalne czyny, do jakich są skłonni posunąć się ludzie. Widzowie zostają zanurzeni w świat konspiracji, gdzie bohaterowie szybko dowiadują się, że ich misja nie jest tym, czym się wydaje.
Serial cechuje powolne (momentami wręcz nużące) tempo. Produkcja bardzo mocno koncentruje się na tym, jak daleko posuną się ci, którzy mają bogactwo i wpływy, aby kontrolować przyszłość. Granice ludzkiej żądzy można przyrównać z wielkością bezkresnego kosmosu. Twórcy przekraczają schematy, ponieważ rzucają inteligentnym komentarzem społecznym na temat stanu naszej planety. Choć nie zauważamy lub ignorujemy wiele zjawisk, klimat systematycznie się zmienia. Upały i susze wpływają na zdrowie człowieka, wody jest coraz mniej, a huragany i nawałnice coraz częściej nawiedzają Ziemię. Najbardziej uderza fakt, że wiele osób słyszy o zmianach klimatycznych, ale nie jest świadoma powagi tych słów. W tym momencie wkracza Choi Hang-yong (reżyser), któremu ewidentnie zależało na podkreśleniu problemu. Oprócz racjonalizowania własnych wad i zastanawiania się nad ideą segregacji ludzi na mniej i bardziej wartościowych dostajemy do rozważań temat kryzysu. Akcja dzieje się w czasach, gdy Ziemia ulega pustynnieniu. Społeczeństwo jest klasyfikowane, co wiąże się z konkretnymi przywilejami, w tym ograniczeniami dostępu do wody. Ogromny plus za taki przekaz.
Intencje bohaterów napędzają sedno opowieści. Każdy z nich ma swoje indywidualne cele i emocjonalne powody, by wziąć udział w misji i zdobyć złotą kartę. Istotną kwestią pokazaną w serialu są różnice charakterów. Część załogi z biegiem czasu odczuwa wyrzuty sumienia i odróżnia dobro od zła. Inni zaś w dalszym ciągu widzą w powierzonym im zadaniu priorytetowe zwycięstwo. Grupa od samego początku nie była zgrana. Twórcy idą o krok dalej i dobitnie pokazują podział społeczeństwa, który wyróżnia się nie tylko dysproporcją w pozycji zawodowej, ale również dysharmonią charakterów w dobie kryzysu i postępowania według zasad moralnych.
Postać Gong Yoo może wydawać się "twardym facetem", ale jego zachowanie wynika ze wcześniejszych doświadczeń. Część jego przygotowań do roli obejmowało zrobienie tatuażu po lewej stronie szyi. Co więcej, tatuaż Kapitana nie jest przypadkowy, ma istotny związek z jego późniejszym losem. Jest to w rzeczywistości rekonstrukcja insygniów byłej jednostki wojskowej, której całkowicie się poświęcił. Twórcom zależało, aby pokazać, że za wyglądem obojętnego i zimnego mężczyzny kryje się historia, której tak naprawdę nie widzimy w serialu. I być może to wyjaśnia jego ostateczny wybór. Lojalność wobec swoich ludzi i nadzieja, że zbuduje lepszy świat dla swojego dziecka, to jego główne motywacje. Reasumując: mimo że wygląda na obojętnego, wcale taki nie jest. Gong Yoo wypada genialnie. Zapewnia mały rollercoaster, ponieważ na początku nie da się go lubić. Z biegiem czasu zyskuje w naszych oczach. Jego pobudki stają się jasne i zrozumiałe na tyle, aby docenić zaangażowanie w wyznaczony cel.
Bae Doona otrzymuje fundamentalną rolę w serialu, co jest z reguły rzadkością w przypadku wysokobudżetowych koreańskich projektów. Na pierwszy plan wysuwa się nawet kwestia kobiecej solidarności - temat, który w minionym roku służył wielu innym produkcjom, w tym Mine. Jako główna odtwórczyni roli wypada trochę nijako. Jej wewnętrzna siła oraz miłość do siostry poruszają, ale aktorsko jej poczynania nie powalają na kolana. Wydaje mi się, że to przez wyrafinowany sposób bycia. Nie ma w tym nic złego, o ile zamiar takiego sportretowania postaci jest wyważony. To dobra aktorka i stać ją na to, aby była bardziej przekonująca w tym, co robi. Wypadła okej, ale okej w tym przypadku to za mało.
Scenariusz można uznać za kreatywny i pełen potencjału, ale niezrozumiałe dziury fabularne niekiedy komplikują odbiór konkretnych przesłanek. Aspektem, który powinien być lepiej przedstawiony, jest woda księżycowa i jej właściwości. Nadmierna ilość wody w organizmie powoduje halucynacje. Zaskakujące jest to, że działa jak wirus; rozmnaża się, gdy wejdzie w kontakt z żywą materią organiczną. Co ciekawe, ma taką samą strukturę chemiczną jak H2O. Jeśli zapytacie, z czym kojarzy mi się ta produkcja, odpowiem, że z rozgwiazdą, która pojawiała się ni stąd, ni zowąd jako iluzja i efekt uboczny zakaźnego wirusa infekującego ludzkie ciało.
Trudno mówić o racjonalizmie w gatunku science fiction, ponieważ w tym świecie przestrzega się zasad prawdopodobieństwa. Nie ma sensu doszukiwać się tu błędów logicznych. Można wspomnieć o nagłej zmianie członka załogi tuż przed samym wylotem. Nie ujmuje to oczywiście walorom produkcji, ale na pewno zastanawia cel takiego wtrącenia. Dlaczego? Sam bohater nie wnosi nic istotnego do fabuły, a wręcz szybko z niej zanika.
Kolejnym plot twistem jest dziewczynka zwana Luną 073, która pije wodę księżycową od lat. W wyniku eksperymentów posiada skrzela i nadludzkie zdolności. Jej obecność na opuszczonej stacji jest czymś niespodziewanym, ale na pewno wprowadza do serialu większą dynamikę, prezentuje zupełnie nowe możliwości i początek wątku fabularnego, który staje się epicentrum głównego zainteresowania widzów. Cała jej historia jest poruszająca i ciekawa na tyle, aby oglądać dalej. Można powiedzieć, że jej charakter nadaje sens całej fabule. To źródło zamieszania i wytwór skomplikowanej pracy, która w ostateczności może uratować rasę ludzką przed zagładą. Tutaj nasuwa się pytanie, kto właściwie jest intruzem? Luna jest opiekunką Księżyca i bezradnym dzieckiem, które nie zna świata poza bazą kosmiczną, więc sam fakt, że chroni swojej strefy komfortu (domu), jest potrzebną i ciekawą wzmianką.
Mroczne sekrety i względna odległość między Ziemią a Księżycem działają na korzyść. W rezultacie widzimy załogę, która znajduje się daleko od domu, więc rozwiązania z zewnątrz są prawie niemożliwe. Kontrast pomiędzy retrospekcjami losów bohaterów przed ich misją a przedstawieniem "pustki" związanej z przebywaniem zarówno na Księżycu, jak i w nowoczesnej stacji badawczej jest ujmującym obrazem i realnym upamiętnieniem tego, o co walczą.
Należy wspomnieć o ścieżce dźwiękowej. Jeśli lubicie emocjonalną melodię w filmach takich jak Interstellar czy Arrival, z pewnością docenicie to, co zapewnia tutaj serial Netflixa.
Wizualny rozmach The Silent Sea jest imponujący. Księżycowe kaniony są doskonale odwzorowane. Mam wrażenie, że twórcy byli oszołomieni pięknem ich własnego dzieła i na nim głównie się skupili. Nie da się ukryć, że całą fabułę można było umieścić w jednym, konkretnym filmie, a nie ośmiu odcinkach. Ponadto zakończenie nie należało do wartościowych. Nie zrozumcie mnie źle: wyglądało bajecznie, ale wiało głupotą.
Kolejną kwestią jest okropny lektor. Z ciekawości wypróbowałam tę opcję i nie przetrwałam odcinka. Dlatego też w dalszym ciągu zachęcam do korzystania z napisów: wsłuchujecie się w język, bo brzmi to naturalnie. Największymi walorami artystycznymi dramatu są warstwy wizualne i dźwiękowe. Piękne ujęcia i poszczególne kadry skupiają uwagę widza i przyczyniają się do lepszego odbioru, ponieważ zmieniają, a właściwie stopniowo poszerzają naszą percepcję świata.
Największym problemem jest tu niewątpliwie scenariusz, który powinien być bardziej dopracowany. Pomijając kilka szczegółów, efekt finalny zadowala i jest to wciągający serial, który oglądało się przyjemnie.
Poznaj recenzenta
Sylwia ChełkowskaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1981, kończy 43 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1963, kończy 61 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1961, kończy 63 lat