The Walking Dead: Nowy świat - sezon 2, odcinek 8 - recenzja
The Walking Dead: Nowy świat odbił się od dna w końcówce sezonu, utrzymując niezłe tempo akcji i dobrą jakość jak na ten serial. Znowu nie zabrakło emocji, a historia wciąż wzbudza zainteresowanie. Oceniam.
The Walking Dead: Nowy świat odbił się od dna w końcówce sezonu, utrzymując niezłe tempo akcji i dobrą jakość jak na ten serial. Znowu nie zabrakło emocji, a historia wciąż wzbudza zainteresowanie. Oceniam.
Najnowszy odcinek The Walking Dead: Nowy świat rozpoczął się od retrospekcji, w której widzowie zobaczyli wydarzenia rozgrywające się 2 lata wcześniej. W niej pojawiły się Indira oraz Elizabeth, która została „usunięta” z kilku ostatnich epizodów i zastąpiona przez Jadis. To wyszło na dobre serialowi, ale i tak pozostaje niesmak, że odbyło się to tak bezceremonialnie. Natomiast matka Jennifer została ukazana w pozytywnym świetle, bo w tajemnicy pomagała Indirze w chorobie. Wcześniej podkreślano, jak wiele jest w stanie poświęcić, żeby ochronić córkę. Nawet jeśli Elizabeth nie pojawia się w bieżących wydarzeniach, to utrwalany jest jej obraz jako antybohaterki. Ciekawe, co twórcy szykują dla niej w końcówce sezonu.
W ósmym odcinku znowu dużo się działo na ekranie. Leo, który zupełnie nie przejął się śmiercią Lyli, wprowadzał w życie plan ucieczki i bez żadnych problemów namówił do niej naukowców. Grupie udało się uciec tunelem, do którego się przebili przez betonową podłogę, co też poszło jak z płatka. Wszystko szło jak po sznurku. Nawet Hope z łatwością zwabiła Masona, żeby użyć go jako zakładnika w razie niepowodzenia. Trzeba powiedzieć, że wątek tej bohaterki w pierwszych epizodach 2. sezonu był interesujący, bo wiązał się z traumą. Także dzięki niej poznawaliśmy lepiej ośrodek badawczy. Mocno przeżywała spotkanie z ojcem, a później z Iris. Ale od kilku odcinków rozwój tej postaci stanął w miejscu, a Alexa Mansour uczepiła się jednego sposobu gry, polegającym na ciągłym jęczeniu. To stało się tak samo uciążliwe i irytujące jak w przypadku drewnianych występów Aliyah Royale, która wciela się w Iris. W każdym razie te wydarzenia w placówce trzymały w niepewności, choć plan były mocno naciągany i nieprzekonujący.
Bardziej angażował wątek Huck, która zwodziła Jadis. Balansowała na krawędzi, żeby pomóc przyjaciołom, a jednocześnie przechytrzyć wyższą rangą koleżankę. Grała na zwłokę, wręcz dosłownie. Szokowała jej bezwzględność, gdy zabiła Brody’ego, który chciał ją zdradzić. Można powiedzieć: jaka matka, taka córka. Jej postępowanie też jest dyskusyjne, ale nie widzimy tego pierwszy raz. Natomiast trochę dziwi, że Jadis jeszcze nie zorientowała się, że Jennifer z nią pogrywa i działa na rzecz rodziny Bennettów. W końcu jako śledcza od razu powinna wyczuć, że Huck zachowuje się podejrzanie, tak jak to było z Leo. Z drugiej strony jest to uzasadnione, ponieważ nie tylko córka Elizabeth kilkakrotnie udowodniła swoją lojalność Armii Republiki Obywatelskiej i parę razy była testowana. Łączy je też przyjacielska relacja, która powoduje spadek czujności. Mimo wszystko naiwność Jadis w tej kwestii zaszła troszeczkę za daleko.
Najciekawsze wydarzenia rozgrywały się jednak w Obrzeżach. Najpierw smutek budziły sceny, gdy Indira i Asha dowiedziały się, że zginął Dev. Emocje zwiększało poczucie winy Willa, które dobrze odegrał Jelani Alladin. Z kolei wzrost adrenaliny wywoływała strzelanina między mieszkańcami Obrzeży a Armią, do której dołączyli jeszcze Dennis i Silas. Powiedzmy, że w tym wypadku można przymknąć oko na to, że wyszkoleni żołnierze w hełmach i rynsztunku ochronnym mogli przegrać starcie z grupą nastolatków, chorą kobietą, kilkoma mieszkańcami uzbrojonymi w noże i kusze. W końcu zadziałał element zaskoczenia oraz taktyka i doświadczenie Dennisa połączona z rzuceniem granatu i pomocą Willa. Najważniejsze, że cała akcja była naprawdę widowiskowa, dzięki również przyzwoitej pracy kamery. I wcale nie obyło się bez ofiar. Ponadto w napięciu trzymała scena przed strzelaniną, gdy żołnierze celowali m.in. w Eltona i Ashę. Dużą rolę w uzyskaniu takiego efektu odegrał wyeksponowany dźwięk wiatru, który jakby zatrzymał scenę w miejscu.
Odcinek zatytułowany Punkt zwrotny dostarczał emocji, dzięki dynamicznej akcji, która odwraca uwagę od różnych niedociągnięć serialu. Potwierdza się, że przy mniejszym udziale Hope i Iris w fabule i skupieniu się na wydarzeniach większej skali The Walking Dead: Nowy świat zyskuje na jakości. Dzięki temu interesuje, jak potoczy się historia w końcówce sezonu. Serial już tak nie męczy jak na początku serii, więc z dużym optymizmem możemy wyczekiwać ostatnich dwóch finałowych epizodów. Oby pozytywnie zaskoczyły!
Poznaj recenzenta
Magda MuszyńskaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat