The Walking Dead: sezon 10, odcinek 10 - recenzja
The Walking Dead znów pokazuje pazur, zaskakując i dając emocje, jakich dawno nie było w 10. sezonie. Działo się!
The Walking Dead znów pokazuje pazur, zaskakując i dając emocje, jakich dawno nie było w 10. sezonie. Działo się!
The Walking Dead w końcu zabiera Gammę do bazy bohaterów. Wszystko odbywa się w miarę wiarygodnie, bo po przypadku Dantego nieufność Gabriela i Rosity jest zrozumiała i rzeczowo ukazana. Czemu mieliby jej wierzyć? Prawda jest taka, że nawet oko prawdy Gabriela, które najwyraźniej rozpoznaje kłamstwo bez większego problemu, nie powinno tego zmienić, ale na szczęście w tym miejscu buforem staje się Rosity i nieźle ze sobą to współgra. Zwłaszcza że mamy trochę skrajne podejścia postaci - Rosita czuje się niepewnie, a Gabriel ma w sobie zaskakująco dużo gniewu, który chce wylać na Szeptaczy.
W wątku Gammy może podobać się kameralna emocjonalność jej rozmów z bohaterami. Zwłaszcza scena w celi, w której wyjawia prawda o tym, że zabiła siostrę dla Alfy. Świetnie nakręcone, z podkreśleniem niuansów emocji i kreacji aktorki. Cieszy w tym też fakt, że Judith, której ostatnio zdecydowanie jest za mało, zachowuje swoje człowieczeństwo i charakter. Dobrze to podkreślono w momencie, gdy powaliła Betę. Takich sytuacji chyba oczekuje wielu fanów młodej bohaterki.
Jednym z najlepszych motywów tego odcinka był atak Bety na Alexandrię. Po pierwsze - ależ tu jest dobry klimat rodem ze slasherów i innych horrorów! Począwszy od tej sceny z ujęciem na grób Cheryl wykopany przez Dantego, z którego nagle wychodzi Beta. Świetne, pomysłowe i dobrze uwiarygodnione. Dzięki temu mamy Betę niczym Jasona Vorheesa szukającego swoich ofiar w Alexandrii z określonym planem. Sianie chaosu poprzez zabicie grupy osób, by jako szwendacze odciągnęły uwagę, to także zabieg perfekcyjny w swojej prostocie. Wszyscy na tym etapie doskonale wiemy, po co Beta tutaj przybył i jest to Gamma. Dalsze etapy wątku to świetne napięcie, ofiary (choć mimo wszystko postacie bez żadnego znaczenia) oraz pokazanie siły Bety, który wydaje się kimś nie do powstrzymania. Takim sposobem udaje się zbudować sporo emocji w najlepszym wydaniu, bo gdy Beta szaleje z nożami, nie możemy być pewni, czy ktoś ważny zaraz nie zginie. Przecież w tym przypadku życie Rosity dosłownie wisiało na włosku.
Chyba największym zaskoczeniem odcinka jest pojedynek Daryla z Alfą. Niespodziewany, ale jakże satysfakcjonujący! Wiemy, że Daryl jest prawdopodobnie najlepszym wojownikiem w grupie, ale jego walka z Alfą przebiega jak równego z równym. Trudna, brutalna, krwawa i przede wszystkim budująca dużą niepewność. Świetny pomysł z pokazaniem sytuacji z perspektywy Daryla z zakrwawioną twarzą - to też podkreślało atmosferę i budowało dobre napięcie. A te mimo wszystko potęgowało się z każdą minutą, gdy Alfa podążała za nim niczym ranny drapieżnik na polowaniu. Ileż w tym jest dobrych pomysłów realizacyjnych. Choćby ten moment, gdy szwendacze zaatakowały Daryla, a ten wyciąga nóż z nogi i zabiła ostatniego zombiaka. To w takich momentach czuć dramatyczną wręcz walkę o życie, a kolejne sceny budują niepokój, że koniec Daryla może być bliski. Niby w świadomości było gdzieś, że on to przetrwa, ale to nie ma znaczenia - chodzi o zbudowanie zawieszenia niewiary, niepokoju i emocji. A to ten wątek robił fantastycznie.
Jednocześnie to wszystko buduje jakby kolejny etap w życiu Alfy. Podobnie jak Daryl bohaterka jest na skraju, więc w głowie widzów na pewno pojawi się myśl: czy to może być to? Czy ona umrze? Pomimo nawet tego, że racjonalnie jest na to za wcześnie, bo... przecież sama wojna na dobre się nie rozpoczęła. Jej wątek w starciu z Darylem ma sens z uwagi na pojawienie się Lydii, która w kluczowym momencie wybiera Daryla, nie matkę. Wydaje się to kluczem, który pozwoli rozwijać ten wątek w ciekawym kierunku, bo pomimo wszystko Lydia była słabością Alfy, więc taka decyzja córki może ostatecznie ją wyeliminować. A tym samym sprawić, że Alfa i jej decyzje będą groźniejsze niż kiedykolwiek. Może troszkę niektóre momenty jej wywodów są przedramatyzowane i przedłużane niepotrzebnie, ale poza tym - zdecydowanie na plus.
The Walking Dead znów pokazało pazur. Ten odcinek lepiej niż wiele innych 10. sezonu buduje wiele emocji, napięcia i tworzy świetną atmosferę grozy i niepokoju.
Źródło: zdjęcie główne: Jace Downs/AMC
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 28 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1937, kończy 87 lat
ur. 1982, kończy 42 lat