„The Walking Dead”: sezon 5, odcinek 9 – recenzja
Pod względem fabularnym "The Walking Dead" już od kilku dobrych odcinków stoi w miejscu. Czy początek 2. połowy 5. sezonu cokolwiek zmieni? Oceniamy 9. odcinek - tym razem już ze spoilerami.
Pod względem fabularnym "The Walking Dead" już od kilku dobrych odcinków stoi w miejscu. Czy początek 2. połowy 5. sezonu cokolwiek zmieni? Oceniamy 9. odcinek - tym razem już ze spoilerami.
Niemal równo rok temu bohaterowie „The Walking Dead” na 8 odcinków rozdzielili się po masakrze, która miała miejsce w więzieniu, co pozwoliło scenarzystom pisać epizody skupione wokół konkretnych postaci. Dotarcie do Terminusa i historia rozwinięta w końcówce 4. serii oraz na początku 5. sezonu udowodniła, że produkcja AMC wciąż ma w sobie wiele niewykorzystanego potencjału. Szkoda tylko, że producenci znów udowadniają, iż nie potrafią go wykorzystać. No bo jak inaczej podsumować odcinek pełen eksperymentów, robienia widzów w konia oraz nietypowej narracji, w którym jednocześnie ginie kolejna ważna postać, i to śmiercią głupszą niż w przypadku Beth?
Zawsze jestem otwarty na nowe pomysły. Widząc, że w 9. odcinku scenarzyści chcą zaprezentować coś nowego i za pomocą kilku ciekawych ujęć „zdradzają”, co może wydarzyć się w kolejnych minutach (co na początku wcale nie jest takie oczywiste), nastawiłem się pozytywnie. W istocie – sceny przed czołówką były wskazówkami do wydarzeń, które miały miejsce w dalszej części epizodu. Taki sposób pisania odcinka to pewne novum w „The Walking Dead” i nie przeczę – idea jest zacna. Gorzej z wykonaniem. Niespodziewanie kluczową postacią jest Noah, nastoletni chłopak, który jeszcze do niedawna przebywał razem ze wspomnianą Beth. Tym razem to on daje nadzieję grupie bohaterów, którzy przemierzają setki kilometrów w poszukiwaniu nowego schronienia.
[video-browser playlist="660206" suggest=""]
Jak to w przypadku „The Walking Dead” bywa - nadzieja jest matką głupich, a rzeczywistość okazuje się być zupełnie inna i, co gorsza, okraszona śmiercią ważnej postaci. Po 8. odcinku wielu widzów (w tym ja) uznało, że śmierć Beth była jednym z najgłupszych zgonów w historii całego serialu. Jak więc interpretować sytuację, w której Tyreese zostaje ugryziony w rękę przez zombie dziecko? Bohater od zawsze kojarzył mi się z siłą, odwagą i inteligencją. Gość był ważnym członkiem ekipy, więc tym bardziej jestem w szoku, że tak łatwo dał się zaskoczyć. Przez moment obawiałem się, że w przypadku ugryzienia w kończynę scenarzyści zaserwują sytuację podobną do tej Hershela z 3. sezonu. I początkowo wiele na to wskazywało...
Powolny zgon Tyreese'a stał się dobrą okazją do powrotu do serialu postaci znanych z poprzednich sezonów, na czele z Gubernatorem. Problem w tym, że wizje i halucynacje, których doświadczał Tyreese, nijak miały się do osobowości i charakteru bohatera, jakiego znaliśmy z wcześniejszych odcinków. Śmiem twierdzić, że powinien on błyskawicznie odnaleźć siekierę i – mówiąc wprost – samemu odrąbać sobie rękę lub zmusić do tego Noah. Tymczasem kilkanaście minut… przesiedział pod stołem. Gdzie w tym wszystkim logika? Nie pasowała mi również sytuacja, w której bohaterowie rozdzielili się, przez co dotarcie reszty do rannego Tyreese’a znacznie przeciągnęło się w czasie.
Zobacz również: „The Walking Dead” – zapowiedź kolejnego odcinka
„The Walking Dead” - a właściwie jego bohaterowie - znów mają ten sam problem: brakuje im celu. Niegdyś był to Waszyngton; obecnie snują się po wschodnim wybrzeżu i w tej chwili trudno stwierdzić, w jakim kierunku podąży fabuła dalszych odcinków. Produkcja AMC w 5. sezonie cierpi na ten sam problem co w poprzednich seriach. W tym serialu nic wielkiego się nie dzieje! Do tego bohaterowie padają jak muchy w coraz bardziej idiotyczny sposób. Czas najwyższy, by ekipa dotarła do miejsca, w którym mogłaby pobyć dłużej niż 1-2 odcinki. Może wtedy pod względem fabularnym historia nabrałaby rumieńców. Na razie jest przeciętnie i nic nie zapowiada, by w kolejnych odcinkach się to zmieniło.
Poznaj recenzenta
Marcin RączkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat