„Tokyo Ghoul”: sezon 1 – recenzja
Pomimo rosnącej popularności anime nadal określa się je słowami "te chińskie bajki dla dzieci". "Tokyo Ghoul" udowadnia, że od niektórych bajek lepiej trzymać pociechy z daleka.
Pomimo rosnącej popularności anime nadal określa się je słowami "te chińskie bajki dla dzieci". "Tokyo Ghoul" udowadnia, że od niektórych bajek lepiej trzymać pociechy z daleka.
Tokio, XXI wiek. Świat zamieszkują nie tylko ludzie, ale również ghule. Nie żyją oni w koegzystencji, o czym przekonuje się główny bohater "Tokyo Ghoul", Kaneki Ken. Dziewczyna, którą jest zauroczony, okazuje się być ghulem i próbuje go zjeść, jednak w wyniku nieszczęśliwego wypadku ona umiera, a on zostaje przetransportowany do szpitala. Zostaje tam poddany operacji przeszczepienia ocalałych organów jego ukochanej do jego ciała. Staje się przez to półghulem, czyli stworzeniem, które zachowały kodeks moralny człowieka, ale posiada ciało, które pragnie ludzkiego mięsa.
„Tokyo Ghoul” należy do gatunku gore, czyli rodzaju anime, w którym często pojawia się brutalność, krew oraz wnętrzności ludzkie. Wrażliwsze żołądki będą musiały zrezygnować z seansu już po pierwszym odcinku, ponieważ każdy następny jest już tylko gorszy. W anime zawarto autocenzurę w ujęciach, które w opinii twórców były zbyt brutalne, nie sprawia ona jednak, że anime staje się przez to mniej drastyczne.
Gore automatycznie sugeruje, że anime jest również horrorem, jednak niestety w ciągu dwunastu odcinków nie pojawia się nawet jedna scena, która wywoływałaby strach. Obrzydzenie, zdegustowanie – tak, ale na pewno nie strach. Ghule znajdują wiele oryginalnych sposobów na skonsumowanie człowieka czy też siebie nawzajem, ale same w sobie nie są przerażające. Wyglądają jak normalni ludzie - aż do momentu pożerania, gdy ich oczy stają się czarne, a zęby się wyostrzają.
Największym problemem „Tokyo Ghoul” jest coś, z czym zmaga się każde anime będące adaptacją mangi: twórcy chcieli zmieścić w anime jak największą część fabuły, tak by pokazać drogę, jaką przeszedł główny bohater od pierwszego do ostatniego odcinka. Nie mogli sobie pozwolić na rezygnację z efektu, jaki miało wywołać ostatnie dwadzieścia minut anime, ale też wiedzieli, że owego efektu nie osiągną bez pokazania wielu elementów historii, która do niego doprowadziła. Przez to cały środek serii, czyli od odcinka drugiego do jedenastego, jest chaotyczny. Następuje ciągłe przeskakiwanie od wątku do wątku, co nie pozwala im się dobrze rozwinąć. Pozostawia to wiele pytań i pewnego rodzaju niedosyt.
Główną zaletą "Tokyo Ghoul" są barwne i oryginalne postacie - od cichej, acz śmiercionośnej Touki, po ekscentrycznego ghula Shuu, którego hobby jest wynajdywanie coraz to nowszych sposobów na zjedzenie człowieka. Rodzina ghuli składająca się z rodziców i córki stanowi element emocjonalny, który pozwala oderwać się od ciągłej walki i zabijania oraz na chwilę skupić się na problemach całej rasy ghuli.
[video-browser playlist="743090" suggest=""]
Do tego dochodzi agencja CCG, stworzona, by śledzić i zabijać upiory. Niestety zamiast użyć ich do pokazania obu stron wojny pomiędzy ludźmi i ghulami, CCG są pokazani jako „ci źli”, którzy próbują zabić głównych bohaterów. Chwilami można dojść do wniosku, że to ludzie są niesprawiedliwi, że nie pozwalają ghulom się na nich pożywiać.
Oprawa graficzna „Tokyo Ghoul” nie budzi żadnych zastrzeżeń. Anime staje się mroczne, a kreska cięższa, gdy wymaga tego ujęcie, by już po kilku minutach przejść do następnej sceny, w której potrzebne są żywe i jasne kolory. Efekty podczas walk zarówno zachwycają, jak i powodują irytację, ponieważ stanowią wspomnianą wcześniej autocenzurę dla bardziej drastycznych momentów. Błysk światła czy też ciemny cień zasłaniają otwarte rany lub zbliżenia na sceny tortur. Wyobraźnia jest w stanie wypełnić te luki, jednak tworzenie anime z gatunku gore, a następnie cenzurowanie go, mija się z celem.
Wszystkie wymienione wady nie oznaczają, że anime nie jest warte obejrzenia. Odcinki, nawet jeżeli chaotyczne, tworzą pewną całość, którą ogląda się z przyjemnością. Luki i niedopowiedzenia w fabule stają się drażniące tylko wtedy, gdy obsesyjnie czekamy na odpowiedzi w każdej kolejnej minucie, zamiast skupiać się na tym, co się dzieje w odcinku, który oglądamy.
Anime doczekało się drugiego sezonu, „Tokyo Ghoul √A”, który pokazuje dalsze losy Kena i jego zmagań z wewnętrznym ghulem.
Poznaj recenzenta
Alicja JanickaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1957, kończy 67 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1986, kończy 38 lat
ur. 1989, kończy 35 lat