Toy Story 4 - recenzja filmu
Data premiery w Polsce: 9 sierpnia 2019Seria Toy Story powraca, a wraz z nią ukochane zabawki, z którymi widzowie dorastali przez lata. Czy nowa część dorównuje poziomem poprzednim odsłonom? Oceniam.
Seria Toy Story powraca, a wraz z nią ukochane zabawki, z którymi widzowie dorastali przez lata. Czy nowa część dorównuje poziomem poprzednim odsłonom? Oceniam.
Jak zapewne pamiętają fani trzeciej części serii, Chudy, Buzz i spółka zostali w niej przekazani kolejnemu dziecku, dziewczynce Bonnie. W Toy Story 4 nasze zabawki prowadzą spokojne i ułożone życie u wspomnianej nowej właścicielki, która już niedługo wybierze się do zerówki. W adaptacji w czasie dnia otwartego w szkole Bonnie postanawia pomóc Chudy. Tak doprowadza do tego, że ze starych odpadków dziewczynka buduje nową zabawkę, Sztućka. Jednak stworzony z rzeczy codziennego użytku świeżo upieczony członek paczki nie za bardzo może oswoić się ze swoim nowym statusem społecznym. I tak w czasie wycieczki Bonnie i jej rodziców Sztuciek ucieka. Chudy rusza go odnaleźć. Tak trafia do lunaparku, w którym spotyka starą znajomą, pastereczkę Bo.
Szczerze, to trochę obawiałem się tej czwartej części, ponieważ poprzednie były doskonale zamkniętą trylogią i tutaj czułem już odrobinę chęć zysku producentów, zamiast magii pięknej animacji. Jednak okazuje się, że na szczęście byłem w błędzie, ponieważ nowy film z serii dorównuje poziomem poprzednikom, dając ten sam ładunek śmiechu i wzruszeń, co wspaniałe trzy wcześniejsze odsłony. Oryginalni fani, którzy zaczynali swoją przygodę od pierwszej części są dzisiaj 24 lata starsi i zapewne mają już swoje dzieci, jednak i oni według mnie będą się świetnie bawić na najnowszym filmie z cyklu. Twórcy bardzo dobrze wyważyli elementy rozrywkowe z momentami wzruszenia i szczerego śmiechu, kreując na ekranie bardzo przyjemny koktajl, który chce się oglądać i to nie raz. Nie ma tutaj wtórności, próby grania z widzem sentymentem do poprzednich części. Dostajemy za to kawał dobrej, inteligentnej rozrywki, która sprawia, że po wyjściu z kina szeroko się uśmiechniemy i będziemy mieć dobry humor na resztę dnia.
Właśnie wspomniany humor jest bardzo silnym elementem najnowszej odsłony. Żarty trafiają w punkt, z lekkością, nie są wysilone ani przesadzone. Właściwie twórcy stosują tutaj różne zabiegi, od gagów sytuacyjnych począwszy, na żartach związanych z różnicą między światem ludzi a zabawek kończąc. I wszystkie te elementy wchodzą na swoje miejsce, tworząc bardzo zabawną mozaikę. Głównym źródłem tego komediowego aspektu w filmie są Kwaku i Buniek, pluszowe zabawki z lunaparku, nowe postacie w składzie. Naprawdę gwarantuję Wam, że zaśmiejecie się przy każdym ich występie na ekranie, w szczególności w scenach, gdzie przedstawiają swoje pomysły na rozwiązanie danego problemu. Ubaw gwarantowany. W polskim dubbingu tym bohaterom głosów użyczyli Abelard Giza i Wojciech Tremiszewski i zrobili to naprawdę znakomicie. Panowie świetnie, z odpowiednim luzem, przekazali bardzo dobrze napisane polskie tłumaczenie do produkcji.
Postacie, które widzowie bardzo dobrze znają, nadal spisują się świetnie na ekranie. Chudy w polskim wykonaniu (jak zwykle bardzo dobrym) Roberta Czebotara to prawdziwy lider ekipy zabawek. To postać, która ujmuje swoją naiwną lojalnością, aby za chwilę niczym bohater filmu akcji w widowiskowy sposób dążyć do rozwiązania problemu. Bardzo dobrą, nową postacią, wprowadzoną przez scenarzystów jest Sztuciek, wokół którego kręci się tak właściwie fabuła filmu. To interesujący charakter, zagubiony, rozczulający, ale również w wielu scenach możemy zobaczyć komediowy i intelektualny sznyt, którym został wyposażony przez twórców. Szczególnie świetnie ogląda się jego relację na ekranie z Chudym, która jest oparta na czymś w rodzaju troski wymieszanej z mentorską więzią. Sceny z udziałem tej dwójki potrafią zarówno rozśmieszyć, jak i wzruszyć i w tym siła tego duetu.
Bardzo dobrze, że przywrócono do ekranowej ekipy Bo, ponieważ w tej części jest jedną z wiodących postaci. W końcu również dowiadujemy się, co stało się z bohaterką po drugiej części i to był sprytny i dobry zabieg scenarzystów. Jej postać została wykreowana świetnie. Jej siła, zadzior i charyzma tworzą naprawdę wybuchową mieszankę, przez co jej poczynania w produkcji ogląda się bardzo dobrze. Porównałbym wersję Bo z tej animacji do Lary Croft, twardzielki, która nie da sobie w kaszę dmuchać. Jeśli lubicie silne kobiece postaci, to będziecie zachwyceni. Buzz Astral jak zwykle stanowi doskonałe wsparcie dla Chudego, jednak w tej części brakuje mi jakiegoś silnego wątku pobocznego z nim związanego. Nie zmienia to faktu, że bardzo dobrze sprawdza się jako drugoplanowy bohater. Podobnie mam z Jessie, która tutaj jest raczej tłem, a zasługuje na więcej. Natomiast pozytywny wpis w dzienniczku trafi jeszcze do dwóch postaci. Z Gabby Gabby, lalki, która może wydawać się w pewnym momencie czarnym charakterem scenarzyści uczynili znakomitą, tragiczną postać, z głęboką, chwytającą za serce historią i zrozumiałą motywacja. Dzięki temu nie zdziwcie się, gdy zaczniecie jej kibicować. Drugą postacią jest Druh Wybuch, figurka kanadyjskiego kaskadera. Mimo że jego wątek nie jest jakoś bardzo rozbudowany to bohater gwarantuje spory ładunek emocjonalny, przechodząc z humorystycznej wersji do tej bardziej traumatycznej odsłony. Bardzo dobrze napisana postać drugoplanowa, który stanowi udane uzupełnienie ekranowej ekipy.
Twórcy zbudowali intrygę, którą można zobaczyć w tym filmie, o proste, ale paradoksalnie również bardzo skomplikowane założenie - pragnieniem każdej zabawki jest dobrze służyć swojemu dziecku. Ta wydawać by się mogła trywialna, oczywista teza nabiera jednak w tej produkcji pewnego tragicznego i filozoficznego charakteru. Jednak nie myślcie, że jest to jakaś wmuszona próba egzystencjalnej dyskusji w animacji na temat relacji przedmiot-człowiek. Tutaj jest to przekazane w bardzo przyziemnej, lekkiej formie, ale przy tym stanowi aspekt, który daje do myślenia po zakończeniu seansu. Ten abstrakcyjny i bajkowy problem dotyczący zabawek można bowiem spokojnie przekuć na nasz ludzki grunt, zastanawiając się nad kwestią lojalności i przywiązania. To element, który stanowi ciekawe uzupełnienie zabawy dla najmłodszych, ale i przy okazji coś, co zostanie w głowie na dłużej u dorosłego fana.
Toy Story 4 to bardzo dobry film, który trzyma poziom swoich poprzedników zapewniając dobrą rozrywkę, świetnie napisane postacie i relacje między nimi, dobrze wyważony inteligentny humor i sprawnie napisaną intrygę, która da do myślenia. Jak najbardziej polecam.
Źródło: zdjęcie główne: Pixar
Poznaj recenzenta
Norbert ZaskórskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1987, kończy 37 lat
ur. 1981, kończy 43 lat
ur. 1982, kończy 42 lat