Walker: sezon 1, odcinek 4 i 5 - recenzja
Data premiery w Polsce: 5 września 2023Walker to serial zadziwiający, bo liczba zgrzytów i absurdalnych decyzji w scenariuszu przekracza wszelkie granice.
Walker to serial zadziwiający, bo liczba zgrzytów i absurdalnych decyzji w scenariuszu przekracza wszelkie granice.
Trzeba przyznać jedno scenarzystom serialu Walker: Strażnik Teksasu: są konsekwentni. Podczas tworzenia spraw kryminalnych nadal nie straszna jest im sztampa i oklepane do granic możliwości schematy. To nadal jest festiwal banałów i pójścia na łatwiznę, czyli największych grzechów, jakie serial kryminalny może popełnić. Jak można zaangażować się w historię, gdy po minucie doskonale wiadomo co, kto i dlaczego? Oba odcinki pokazują te same klisze oraz błędy. Czy to w sprawie morderstwa właściciela rafinerii, czy w scenie powiązanej z pracą pod przykrywką Walkera. Twórcy nie mogą pozwalać sobie na takie oczywistości, bo to stawia serial w najgorszym świetle i wręcz sugeruje, że wątki kryminalne są traktowane po macoszemu. Przez te 5 odcinków aż nadto widać, że sprawa pracy Walkera jako Strażnika Teksasu jest na samym dnie zainteresowania producentów i twórców. A przecież to powinno być fundamentem serialu i centrum jego rozrywkowego charakteru.
Po tych odcinkach nie ma więc już wątpliwości, że w większości Walker to dość płytki serial obyczajowy. O mężczyźnie, który stracił żonę i próbuje dogadać się z dziećmi. O jego koleżance, która przeciera szlaki jako Strażniczka Teksasu i ich nudnej codzienności w pracy. To wszystko staje się dość dużym problemem, bo na papierze Walker to przecież serial kryminalny i remake popularnej produkcji opartej na akcji i pracy tytułowego bohatera. Nie byłoby z tym żadnego problemu, gdyby ta część dramatyczna była "jakaś", a jest totalnie nijaka, stereotypowa do bólu i bez jakiegokolwiek pomysłu. Twórcy rozpisują sytuacje banalnie, a poważne rozmowy ojca z dziećmi przypominają słabą telenowelę. Emocji w tym za grosz, a aktorzy nie mają co tutaj grać. W tym wszystkim większy sens ma wciąż postać Miki, której relacja z chłopakiem przynajmniej ma jakiś sens w swojej górnolotności i płytkości.
Ten serial byłby strawny, gdyby wątki obyczajowe miały pomysł, charakter i jakikolwiek cel. Weźmy za przykład dzieci Cordella, które są straszliwie irytującymi stereotypami, a jedyną wizją twórców jest na zmianę zwiększanie i zmniejszanie poziomu ich absurdalności. Po kilku odcinkach z buntowniczą nastolatką z podręcznika "Jak irytować widza?", przyszła kolej na syna. August do tej pory wyglądał w miarę sensownie na tle siostry. Sytuacja z piątego odcinka jest jednak tak zatrważającą, mówiąc dyplomatycznie, scenariuszową niefrasobliwością, że trudno przejść obok tego obojętnie. Zwłaszcza że wszyscy żyjemy w świecie przesiąkniętym popkulturą, więc takie zachowanie jest po prostu idiotyczne. Mowa o tej scenie, w której Walker działa pod przykrywką i jest ze zbirami, a jego "mądry" syn go śledził i do niego przyjechał, by spektakularnie się na niego obrazić. Przy okazji narazić życie ojca, swoje i koleżanki. Tak bardzo bezsensowne sceny pogrążają ten serial i wskazują brak nadziei na poprawę. Najgorsze, że nikt na to nie zwraca uwagi. Nie ma rozmowy ojca z synem na ten temat, nie ma podkreślenia, jak niebezpieczna była to sytuacja i jak głupie to było zachowanie. Dla scenarzystów to jest ok.
W zapowiedziach Walker miał mieć główny wątek, jakim jest tajemnica śmierci żony tytułowego bohatera. Przez cztery odcinki poświęcono mu z pięć sekund podczas rozmowy Walkera z bratem. W tym odcinku mamy kolejne pięć sekund, w którym James i brat Cordella nabierają podejrzeń. Tak kuriozalnego wprowadzenie większej historii trudno szukać w jakimkolwiek innym serialu. Zamiast budować tajemnicę, wskazywać, że coś jest na rzeczy i pobudzać ciekawość widza, gdzieś od niechcenia pojawiają się ze dwie sceny i tyle. Bez konsekwencji, nadania temu wartości czy sensu. Winą można obarczyć wszystkich - scenarzystów, reżysera oraz showrunnerki, bo albo nie wiedzą, jak do tego podejść, albo nie mają doświadczenia. Być może ma to też związek z ich podejściem do całego serialu jako mdłej obyczajówki. Wnioski nasuwają się same, gdy twórcy nie chcą ani dobrze rozłożyć akcentów, ani postarać się wykorzystać jakiekolwiek zalety - choćby aktorów, którzy zasługują na więcej.
Walker to dziwny serial, który ogląda się dobrze, ale jakościowo jest to rzecz fatalnie zrealizowana i napisana. Nie ma tu pomysłu, wizji ani ciekawych rozrywkowych rozwiązań.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat