Wicedyrektorzy: sezon 1, odcinek 1 – recenzja
Najnowszy serial HBO osadzony jest w środowisku amerykańskiego liceum. To, co wyróżnia go na tle jemu podobnych, to wybór głównych bohaterów – zamiast skupiać się na odczuciach nastolatków, pod lupę wzięto pedagogów.
Najnowszy serial HBO osadzony jest w środowisku amerykańskiego liceum. To, co wyróżnia go na tle jemu podobnych, to wybór głównych bohaterów – zamiast skupiać się na odczuciach nastolatków, pod lupę wzięto pedagogów.
Kluczem do sukcesu produkcji, szczególnie komediowej, są wyraziste, charakterystyczne postacie. Tego Vice Principals nie można odmówić. Pierwszy odcinek praktycznie w całości kręcił się wokół Neala, granego przez Danny'ego McBride’a. Mieliśmy okazję przyjrzeć się jego zachowaniu zarówno w sferze zawodowej, jak i prywatnej. Trudny charakter wicedyrektora, jego nieposkromione ambicje i brak umiejętności towarzyskich nie przysparzają mu przyjaciół. Do tego konkurent w walce o wymarzoną posadę wydaje się być jego kompletnym przeciwieństwem. Lee (Walton Goggins) jest wiecznie uśmiechnięty, lubiany przez kolegów z pracy, a do tego potrafi zamienić praktycznie każdą sytuację na swoją korzyść.
Jak sugeruje tytuł serialu, relacja między Nealem a Lee będzie kluczowym elementem całej serii. Już od pierwszych minut można było zaobserwować między nimi duże napięcie i wzajemną niechęć. Trzeba przyznać, że aktorzy grający główne role świetnie się uzupełniają, ich wspólne sceny były barwne i dynamiczne. Dzięki temu akcja przebiegała płynnie i 30-minutowy seans minął zaskakująco szybko. Interesująco wypadły też interakcje Neala z byłą żoną i jej partnerem czy pracownikami stołówki. Dużo mniej czasu ekranowego dostał Lee, ale z uwagi na jego pozycję w całej historii z pewnością zostanie to nadrobione w kolejnych tygodniach.
Biorąc pod uwagę to, że Vice Principals są komedią, chciałoby się uśmiechać częściej niż podczas seansu pilota. W wielu scenach wykorzystywano przede wszystkim wulgaryzmy, co może bawić w pierwszym momencie, ale stawianie na nie jako główne źródło humoru nie jest dobrym pomysłem i może się szybko znudzić. W porównaniu do tego bardzo naturalnie i ciekawie wypadły sceny ojcowskiej nadopiekuńczości czy dogadywania się z dyrektorem. Pozytywnym zaskoczeniem okazały się ostatnie minuty, kiedy to po raz kolejny potwierdzono tezę, że wspólny wróg jednoczy najbardziej.
The Principal wprowadził widza w świat nauczycielskich ambicji i walki o marzenia. Poznaliśmy bohaterów i problem, z którym będą się zmagać. Jak przystało na pierwszą odsłonę, było to raczej wprowadzenie niż pełnokrwisty odcinek, ale zaciekawia na tyle, by poświęcić czas na obejrzenie kolejnych.
Źródło: zdjęcie główne: HBO
Poznaj recenzenta
Anna RokitaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat