

Kluczem do sukcesu produkcji, szczególnie komediowej, są wyraziste, charakterystyczne postacie. Tego Vice Principals nie można odmówić. Pierwszy odcinek praktycznie w całości kręcił się wokół Neala, granego przez Danny'ego McBride’a. Mieliśmy okazję przyjrzeć się jego zachowaniu zarówno w sferze zawodowej, jak i prywatnej. Trudny charakter wicedyrektora, jego nieposkromione ambicje i brak umiejętności towarzyskich nie przysparzają mu przyjaciół. Do tego konkurent w walce o wymarzoną posadę wydaje się być jego kompletnym przeciwieństwem. Lee (Walton Goggins) jest wiecznie uśmiechnięty, lubiany przez kolegów z pracy, a do tego potrafi zamienić praktycznie każdą sytuację na swoją korzyść.
Jak sugeruje tytuł serialu, relacja między Nealem a Lee będzie kluczowym elementem całej serii. Już od pierwszych minut można było zaobserwować między nimi duże napięcie i wzajemną niechęć. Trzeba przyznać, że aktorzy grający główne role świetnie się uzupełniają, ich wspólne sceny były barwne i dynamiczne. Dzięki temu akcja przebiegała płynnie i 30-minutowy seans minął zaskakująco szybko. Interesująco wypadły też interakcje Neala z byłą żoną i jej partnerem czy pracownikami stołówki. Dużo mniej czasu ekranowego dostał Lee, ale z uwagi na jego pozycję w całej historii z pewnością zostanie to nadrobione w kolejnych tygodniach.
Biorąc pod uwagę to, że Vice Principals są komedią, chciałoby się uśmiechać częściej niż podczas seansu pilota. W wielu scenach wykorzystywano przede wszystkim wulgaryzmy, co może bawić w pierwszym momencie, ale stawianie na nie jako główne źródło humoru nie jest dobrym pomysłem i może się szybko znudzić. W porównaniu do tego bardzo naturalnie i ciekawie wypadły sceny ojcowskiej nadopiekuńczości czy dogadywania się z dyrektorem. Pozytywnym zaskoczeniem okazały się ostatnie minuty, kiedy to po raz kolejny potwierdzono tezę, że wspólny wróg jednoczy najbardziej.
The Principal wprowadził widza w świat nauczycielskich ambicji i walki o marzenia. Poznaliśmy bohaterów i problem, z którym będą się zmagać. Jak przystało na pierwszą odsłonę, było to raczej wprowadzenie niż pełnokrwisty odcinek, ale zaciekawia na tyle, by poświęcić czas na obejrzenie kolejnych.
Źródło: zdjęcie główne: HBO
Poznaj recenzenta
Anna Rokita
