Wiele śmierci Laili Starr - recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 8 czerwca 2023Wiele śmierci Laili Starr to z pewnością jeden z najciekawszych komiksów tego roku. A już szczególną uwagę na ten tytuł powinni zwrócić fani sandmanowego uniwersum Neila Gaimana.
Wiele śmierci Laili Starr to z pewnością jeden z najciekawszych komiksów tego roku. A już szczególną uwagę na ten tytuł powinni zwrócić fani sandmanowego uniwersum Neila Gaimana.
Mimo że dotąd ukazało się u nas zaledwie kilka komiksów ze scenariuszem Rama V, można śmiało go uznać za jednego z najciekawszych komiksowych twórców ostatnich lat. Przekonują o tym takie komiksy jak wampiryczny Dziki ląd czy jazzowy horror Błękit w zieleni. Na temat Wielu śmierci Lailli Starr przed polską premierą krążyły słuchy, że to wyjątkowa historia. I trzeba przyznać, że czytelnicza weryfikacja przebiegła jak najbardziej pozytywnie. Ten krótki komiks (składa się z pięciu oryginalnych zeszytów) to piękna, nienachalna opowieść o blaskach i cieniach życia, którego bohaterką jest upersonifikowana Śmierć. Już ten podstawowy element fabuły sprawia, że bezwiednie zaczynamy porównywać Wiele śmierci Laili Starr z historiami, które znamy z Sandmana.
Tytułowa Laila Starr to zmarła tragicznie młoda kobieta, której ciało przejmuje niedługo po zgonie bogini śmierci z indyjskiego panteonu. To wyjątkowy smaczek w tym komiksie, spojrzenie na mityczne byty z nieco innej, bo dalekowschodniej perspektywy. Choć akurat tutejsza Śmierć ma wiele wspólnych cech z wykreowaną przez Gaimana postacią – to czarnowłosa, młoda z wyglądu, niepokorna bohaterka ze specyficznym podejściem do… życia. Choć może powinniśmy napisać "do Życia" – bo i ta odwrotna strona Śmierci ma w komiksie Rama V swoją personifikację, w postaci boga Prana.
Co się wydarzyło, że Śmierć wcieliła się w ciało zmarłej dziewczyny? Cóż, sprawa jest dosyć dziwna – hinduska kostucha straciła pracę i, można powiedzieć, wylądowała na ziemskim bruku. Spędzi tutaj wiele lat, choć przerywanych momentami długotrwałego niebytu, czyli tytułowymi śmierciami i ustawicznymi odrodzeniami. Wszystko po to, aby poznać inną perspektywę, czyli po prostu pełnię życia. I znowu nasuwają się porównania z komiksami Neila Gaimana – w Śmierci. Wysokiej cenie życia jego bohaterka również miała okazję zasmakować życia śmiertelniczki, z tą różnicą, że przez jeden dzień. Jednak co najciekawsze, Wiele śmierci Lailli Starr to nie komiks stricte o perypetiach Śmierci. Jest tu jeszcze ziemski bohater, który jest w tej opowieści kluczową postacią.
Cofnijmy się do momentu, w który Śmierć traci pracę. Oto na Ziemi ma narodzić się człowiek, który zapewni ludziom nieśmiertelność – i to właśnie główny powód ziemskiej banicji bohaterki. Ma ona nadzieję dopaść bezpośredniego winnego i przywrócić właściwy bieg rzeczy. Jak się okazuje, nie jest to wcale takie proste.
W kolejnych zeszytach poznajemy etapy relacji między Śmiercią a sprawcą jej nieszczęść. I tu właśnie zawiera się sedno tej historii. Warto wyodrębnić je samemu, podczas indywidualnej lektury, natomiast trzeba wspomnieć o elementach, które czynią Wiele śmierci Laili Starr opowieścią uniwersalną, wyrastającą ponad przeciętność.
Na pewno do takiej oceny kwalifikują ją rysunki popularnego w Europie i USA artysty. Filipe Andrade znany jest u nas z wyrywkowych, głównie superbohaterskich komiksów. Dobrze, że w Wielu śmierciach Laili Starr możemy poznać pełnię jego talentu. W rysunkach widać jakąś lekkość kreski. Dzięki temu z przyziemnych scen i interakcji tworzy rzeczy niezwykłe, a już szczególnym popisem, także scenopisarskim, jest trzeci zeszyt, Z dymem, w którym narratorem jest… papieros. To jeden z najbardziej zaskakujących elementów tej historii, bo jak z perspektywy takiego narratora pisać o sprawach uniwersalnych? To pomysł, który raczej w literaturze nie miał pierwowzoru. To coś, czego chyba nawet Gaiman nie byłby w stanie wymyślić. W kłębach papierosowego dymu i rozkminek tego rozpalonego bytu toczy się środkowa opowieść komiksu, a i tak jest to przedsmak emocji i refleksji, które czekają nas w dalszej części lektury.
Wiele śmierci Laili Starr to komiks, który skłoni nas do więcej niż chwili zadumy, poruszy swoją stroną formalną i pokaże, że w wyeksploatowane przez Neila Gaimana motywy można tchnąć nowe życie. Tak jak Ram V i Filipe Andrade tchnęli je w Śmierć.
Poznaj recenzenta
Tomasz MiecznikowskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat