„Wikingowie”: sezon 3, odcinek 8 – recenzja
Końcówka sezonu serialu "Wikingowie" nabiera rumieńców i niespotykanego dotąd rozmachu. Początek bitwy o Paryż zachwyca.
Końcówka sezonu serialu "Wikingowie" nabiera rumieńców i niespotykanego dotąd rozmachu. Początek bitwy o Paryż zachwyca.
"Vikings" w całym 8. odcinku fenomenalnie budują klimat. Po raz pierwszy muzyka Trevora Morrisa staje się pełnoprawnym graczem wpływającym na odbiór. Od samego początku to ona buduje napięcie i sprawia, że dostajemy wiele scen, w których dzięki perfekcyjnemu zazębianiu się każdego elementu ciarki przechodzą po plecach. Muzyka na początku serialu nie była aż tak dobra, nie miała swojej tożsamości, ale to, jak kompozytor ją rozwinął przez te sezony, jest pięknym przykładem kreatywności. W "To the Gates!" pod tym względem wszystko gra, wpływa na emocje i sprawia, że wiele klimatycznych momentów ociera się o genialność.
Początek bitwy o Paryż nie rozczarowuje pod żadnym względem. Co prawda na razie nie ma tutaj aż tak dużego rozmachu, jakiego można było oczekiwać po zapowiedziach, ale i tak prezentuje się to lepiej od jakiejkolwiek bitwy z innych seriali telewizyjnych. Jest tutaj przede wszystkim różnorodność, napięcie i tak dużo emocji, że seans mija momentalnie. Dostajemy krwawą rzeźnię, która mówi widzom jednoznacznie, że wikingowie nie spodziewali się aż tak silnego oporu. Trup ściele się gęsto, wiele w tym dobrze zrealizowanych pomysłów i dramatyzmu, jakiego można byłoby się nie spodziewać. W końcu do tej pory potyczki wikingów przeważnie pokazywały inny rozwój wydarzeń, a głównym bohaterom nic się nie działo - tutaj zagrożenie spada na każdego i los żadnej postaci nie jest pewny. Innymi słowy, dostajemy emocje, jakie w perfekcyjnie zrealizowanej bitwie powinny być. Widz musi lękać się o los swoich ulubionych bohaterów, by to miało sens.
Najlepsze w tym jest to, że dostajemy fantastyczny wstęp do kulminacji bitwy, która nastąpi w kolejnym odcinku. Wiemy, że Ragnar nie podda się, a kolejny atak będzie bardziej przemyślany (i przede wszystkim on sam go opracuje). Tutaj za bardzo polegał na pozostałych, ustawiając się na uboczu, a masakra jest karą za ten błąd. Możemy być pewni, że nieudany atak wprowadzi konflikt w szeregi wikingów, ale to właśnie jest ten moment, w którym Ragnar może przypomnieć widzom, jakim jest przywódcą. Musimy w kolejnym odcinku zobaczyć ukształtowanego króla, który poprowadzi wojów do zwycięstwa, a nie będzie tylko przyglądać się z boku jak w tym odcinku. Niby rozumiem, że tak wielki atak wymagał tego typu zachowania od Ragnara, ale ten element można było lepiej rozegrać, skoro koniec końców każdy z herosów wszedł na mur.
[video-browser playlist="677813" suggest=""]
Floki jest postacią, która zaczyna wzbudzać mieszane odczucia. Czasem błyszczy i jest genialny w swojej dziwności, uatrakcyjniając serial. Ostatnio jednak jego zachowanie częściej irytuje niż zachwyca, a to już nie jest dobra rzecz. Jego szaleństwo w tym odcinku bardzo wyraźnie się pogłębia, co też widzimy w monologu wewnątrz płonącej wieży oblężniczej. Fajna scena, klimatyczna, a nawet przekonująca. Problem w tym, że Floki przez to staje się strasznie monotematyczny, a przez to nudny i irytujący. Przypuszczam, że pożegnamy się z nim w tym sezonie.
Odcinek 8. ukazał też dwie skrajne motywy. Z jednej strony - zaskakującą i świetnie poprowadzoną niepewność o los Bjorna. Założę się, że w scenie na polu bitwy, gdy Ragnar go znalazł, wielu widzów mogło już pomyśleć, że skonał. Z drugiej mamy wątek Lagerthy i Kalfa, który jest jedną wielką oczywistością (i nie do końca jestem przekonany, czy potrzebną).
Dobrze, że konflikt pokazany jest także z perspektywy obrońców. Tutaj obserwujemy to, co już mogliśmy dostrzec w poprzednich odcinkach - król Karol Łysy to tchórz, który wysługuje się innymi. Michael Hirst pokazuje widzom, że jedynie księżniczka ma w sobie tyle ikry, by walczyć o morale żołnierzy mających im zapewnić bezpieczeństwo. Scena z motywującym sztandarem wydaje się dość banalna, ale skuteczna. W tym wszystkim dziwi mnie tylko fakt, że nikt z dołu nie zdecydował się jej "zdjąć" z łuku. Skoro Rollo widział wyraźnie, co ta kobieta robi, ktoś powinien na to zareagować.
Czytaj również: „Gra o tron” – premiera 5. sezonu nielegalnie transmitowana przez użytkowników aplikacji Periscope
"Vikings" serwują prawdopodobnie najlepszy odcinek serialu, który pokazał, jak należy realizować bitwę na małym ekranie, by zachwycała. Skoro jej początek tak wygląda, to jak będzie prezentować się kulminacja? Może być już tylko lepiej.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat