Wikingowie: sezon 4, odcinek 14 – recenzja
W końcu coś ruszyło się w serialu Wikingowie, który przypomina o swojej jakości, klimacie i świetnym wykonaniu. Po kilku przeciętnych odcinkach tym razem jest dobrze.
W końcu coś ruszyło się w serialu Wikingowie, który przypomina o swojej jakości, klimacie i świetnym wykonaniu. Po kilku przeciętnych odcinkach tym razem jest dobrze.
W końcu dostajemy bezpośrednią konfrontację Lagerthy z Aslaug, na którą wielu fanów czekało od kilku sezonów. Z jednej strony jest ona satysfakcjonująca i dobra, bo dostajemy Lagerthę jaką lubimy i śmierć Aslaug, na którą od dawna czekano, wszak to ostać niezwykle irytująca, a ostatnio po prostu niepotrzebna. Z drugiej strony emocje nie są tak wielkie, jak powinny, bo twórcy popełnili w tym momencie kardynalny błąd. Samą krótką scenę pomiędzy kobietami przełożyli na 14. odcinek, zamiast od razu pokazać go w poprzednim jako kulminację ataku na Kattegat. Tam działałoby to o wiele lepiej, a tak choć jest dobrze, pozostaje niesmak. Nadal jednak Aslaug w końcu nie żyje, a pozbycie się takiej postaci to zawsze plus.
Dzięki śmierci Aslaug jej dwaj synowie - Ubbe i Sigurd dostają trochę więcej czasu ekranowego. Można rzec, że w tym odcinku poznajemy ich lepiej, niż w kilku poprzednich razem wziętych. Szczególnie czuć to w zawziętości, głupocie i ślepej zemście Ubbe, który w hali ruszył na Lagerthę jak wściekły zwierz. Dobra, emocjonująca scena, która po raz kolejny pokazuje wojowniczkę taką, jaką chyba każdy chce oglądać. Twardą, niezłomną i władczą. Oby więcej! W tym wszystkim zaskakuje Sigurd, który jest rozsądny i dobrze analizuje sytuację, w której się znaleźli. Nie pozwala zaślepić się zemście pomimo tego, że Aslaug w końcu była jego matką. Pozwala to spojrzeć na tego bohatera zupełnie inaczej i oby ten detal nie został zaprzepaszczony w przyszłości. Na szczęście tym razem Ivar został w tle, co umożliwiło udostępnienie miejsca dla innych.
Nie przeczę, że zachowanie Ragnara może czasem dziwić, zaskakiwać i być bez sensu. Ten odcinek jednak pokazuje, że każda jego decyzja jest przemyślana i ma określony cel. Wszystko za sprawą perfekcyjnie zrealizowanej rozmowy Ragnara z królem Egbertem. To własnie w takich momentach Vikings pokazują najwyższą klasę. Dwóch aktorów w rozmowie o różnej tematyce to pomysł prosty, w którym można polec i zanudzić widza, a tu jest ciekawie. Czasem zabawnie (prawda o Magnusie), czasem filozoficznie i zawsze z duża wagą dla fabuły. Obaj aktorzy idealnie się uzupełniają wchodząc w szermierką słowną, którą chce się oglądać. Wspólne sceny Egberta i Ragnara zawsze były jasnym punktem serialu, a tutaj jeszcze raz to podkreślono. Są w tym emocje i ważne momenty, które mówią pełną prawdę o tym, co Ragnar planuje. Jestem przekonany, że w tej rozmowie manipuluje on Egbertem rzucając ziarna swojej zemsty. Wie, że sam nie da rady się zemścić, bo jest zhańbiony i pozbawiony możliwości. Dlatego poświęcenie życia, które będzie oliwą do ognia zemsty jego synów jest idealnym rozwiązaniem. W tym momencie mówi, że chce uratować Egberta, dlatego chce, aby oddał go na śmierć innemu królowi. Jestem pewien, że Ragnar poprowadzi to w taki sposób, by Ivar i reszta mieli chęć przejechać się po wszystkich na terenie Anglii bez wyjątków. By ta zemsta była kompletna. Od razu kojarzy mi się sytuacja z filmu Braveheart, gdzie William Wallace umierając na torturach zainspirował wielu. Coś czuję, że podobnie będzie z Ragnarem.
Dobry, emocjonujący i ważny odcinek, który w końcu rozruszał fabułę za bardzo skupionej na nieciekawej ekspozycji nowych bohaterów. Wszystko wskazuje na to, że kolejny odcinek będzie kluczowy dla całego serialu i pożegnamy w nim Ragnara Lothbroka.
Źródło: zdjęcie główne: HISTORY
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1963, kończy 61 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1969, kończy 55 lat