Wikingowie: sezon 5, odcinek 5 – recenzja
Wikingowie łapią w wiatr w żagle. Nie brak walk, przelewu krwi, ale i wartościowego rozwoju fabuły w każdym wątku.
Wikingowie łapią w wiatr w żagle. Nie brak walk, przelewu krwi, ale i wartościowego rozwoju fabuły w każdym wątku.
Najsłabszym wątkiem odcinka wydaje się Floki. Jego powrót i budowanie otoczki jeszcze większego fanatyka religijnego wypada dość przeciętnie. Za dużo w tym sztampowych rozwiązań i mało atrakcyjnego potencjału. Floki ukrywający się przed Lagerthą i zbierający wyznawców na swoją rajską wyspę to nie jest pomysł warty rozwijania. Nie czuć tutaj niczego atrakcyjnego, co miałoby charakter i nadawałoby sensu decyzji o rozwijaniu tego wątku. Na pewno będzie mieć to negatywny wpływ na konflikt Lagerthy z Haraldem, ale poza tym... trudno traktować to inaczej niż z obojętnością. Przez cztery odcinki twórcy kazali snuć się Flokiemu po wyspie z ładnymi krajobrazami, by zrobić z niego kogoś w rodzaju mesjasza? Na razie nie ma w tym niczego, co pozwoliłoby czerpać satysfakcję.
Świetnie jest w Afryce, do której udają się Bjorn, Halfdan i Sinric. To jest największy powiew świeżości w serialu Vikings od niepamiętnych czasów. Twórcy pozwalają widzom poznać nową kulturę i zobaczyć interakcje wikingów z czymś z zupełnie innego świata. Czuć w tym momencie, że Bjorn jest zafascynowany nowym otoczeniem i jest ciekawy wszystkiego. Podobnie jak jego ojciec podczas swoich wypraw. Polityczny podział, w którym kobieta stoi za najpotężniejszym wodzem Afryki, wydaje się... przekombinowany. Kassia jest postacią, o której niczego nie wiemy, więc taka nagła zmiana jej roli wydaje się za bardzo przyspieszona i mało wiarygodna - szczególnie gdy weźmiemy pod uwagę kulturę, w jakiej lądują wikingowie. Trudno przyjąć, że tutaj może się pojawiać potężny odpowiednik Lagerthy. Ja jestem świadomy, że motyw z kobietą manipulującą największymi i najpotężniejszymi w historii często się pojawia w kinie gatunkowym, ale tutaj wydaje się to jak na razie nie do końca przekonujące. Zwłaszcza gdy nagle bez określonego usprawiedliwienia fabularnego Bjorn i jego kompani stają się celem ataku kobiety. Gdzieś umyka fabularny sens.
Plan Ivara w zamyśle jest dobry. Ukrycie się w kanałach (stąd szczury na górze, mieliście rację w komentarzach), by z zaskoczenia zaatakować wrogów, ma sens i może się podobać. Mam problem jednak z realizacją samego ataku z ukrycia: jest to strasznie mało wiarygodnie pokazane. Widzimy, że Heahmund przygląda się pierwszym wojownikom wychodzącym z kanału, którzy robią to powoli i pomiędzy Saksonami. Chwilę później widzimy, że już mają przyczółek i ostrzeliwują wrogów gradem strzał. Gdzieś pomiędzy coś zgrzyta, bo wrażenie jest takie, że alarm wzniecony przez Heahmunda powinien zadziałać, by nie pozwolić wyjść reszcie wikingów, a tak wydaje się realizacyjnie niedopracowane i naciągane. Zaś sama walka pokazuje, że twórcy nauczyli się robić to dobrze. Jest emocjonująco, ciekawie i krwawo (poziom brutalności w tym sezonie jest najwyższy w historii serialu), a przez to też całość wydaje się bardziej realistyczna i satysfakcjonująca rozrywkowo. Bitwa bez krwi traci na wiarygodności, więc dopracowanie tego elementu, który zawsze kulał w tym serialu, wydaje się krokiem w dobrą stronę. Ciekawy jest fakt samego Heahmunda, który na oczach Ivara pokazał, jak wielkim jest wojownikiem. Dobrze, że tym razem obyło się bez karykaturalnego zachowania przywódcy wikingów.
Relacja Heahmunda z Ivarem zaczyna odgrywać pierwszoplanową rolę w tym serialu. Teoretycznie można dostrzec w tym analogię Ragnara i Aethelstana, ale gdy przyjrzymy się detalom, jest to coś zgoła odmiennego. Heahmund jest ukształtowanym fanatykiem religijnym i wojownikiem życzącym śmierci wszystkim poganom. Ivar natomiast jest nieprzewidywalnym szaleńcem, który z jakichś przyczyn chce, by Heahmund lepiej go poznał. Na razie trudno powiedzieć, co z tego wyjdzie, ale wszystko wskazuje na to, że nie ma szans na powtórkę z relacji ojca Ivara z duchownym Saksonem. Jestem zaintrygowany, bo wprowadzenie Heahmunda do Kattegat w obliczu ataku Haralnda może okazać się wartościowym wątkiem.
Vikings potrafią wciągnąć w nowym odcinku i wywołać emocje. Historia rozwija się dobrze, ma swoje momenty, a walka z Saksonami to wisienka na torcie. Nie wszystko gra idealnie (wątek Flokiego), ale rozrywka stoi na dobrym poziomie.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat