Wojna z dziadkiem - recenzja filmu
Data premiery w Polsce: 23 lipca 2021Robert De Niro znów sięga po repertuar komediowy, co nie zawsze wychodzi mu na dobre. Jak jest tym razem? Przeczytajcie naszą recenzję.
Robert De Niro znów sięga po repertuar komediowy, co nie zawsze wychodzi mu na dobre. Jak jest tym razem? Przeczytajcie naszą recenzję.
Zmiany bywają trudne. I to niezależnie, czy jest się mężczyzną w sędziwym wieku, czy nastolatkiem. Ed (Robert De Niro) w ocenie swojej córki Sally (Uma Thurman) nie jest już w stanie samemu dbać o siebie. Zostaje więc zmuszony, by przenieść się do jej domu i zająć sypialnię wnuka Petera (Oakes Fegley). Młody człowiek nie rozumie, co się dzieje, traktując to jako akt agresji i wywołanie wojny przez seniora. Rozpoczyna się walka, w której wszystkie chwyty są dozwolone. Każdy z obozów ma swoich pomocników. W przypadku Eda są to dawni koledzy Danny (Cheech Marin) i Jerry (Christopher Walken). Panowie ze wszystkich sił starają się udowodnić młodzieży, że przewyższaj ich nie tylko wiekiem, ale także sprytem. Wychodzi to różnie.
Wojna z dziadkiem to jedna z tych produkcji, które zyskały na pandemii. Prace nad nią ukończono w 2017 roku i od tego czasu leżała gdzieś na półce w studiu, które widziało, że nie jest to dobry film. Jednak gdy z powodu szalejącego wirusa zamknięto wszystkie kina, a premiery zostały znacząco opóźnione albo wstrzymane, firmy zaczęły szukać w swoich zasobach innych produkcji. Takich, na których mogłyby teraz zarobić więcej niż przed pandemią.
Ten film ma dwa oblicza. Pierwsze – pokazujące, jak ludzie na różnych etapach swojego życia zmagają się z niechęcią do zmian. Czy Ed chce zamieszkać z córką i zięciem? Oczywiście, że nie. Nikt przecież nie chce przyznać się, że nie jest już w stanie samemu o siebie zadbać i potrzebuje ciągłej opieki. Czy Petera ktoś pytał, czy odda dziadkowi swoją sypialnię i przeprowadzi się na strych? Też nie. Został on postawiony przed faktem dokonanym przez rodziców. Jednak to nie na nich skupia się jego gniew, a na nowym lokatorze. W tym aspekcie film Tima Hilla jest przemyślany i ciekawy. Niestety bardzo szybko idzie w stronę tandetnego i stereotypowego slapsticku, który zaciera pierwsze dobre wrażenie. Głupkowate dowcipy zaczynają dominować fabułę, a głowni bohaterowie zaczynają się prześcigać w pomysłach, jak drugiemu uprzykrzyć życie.
To nie pierwszy raz, kiedy z niezrozumiałych dla mnie względów Robert De Niro, ikona kina mająca na swoim koncie mnóstwo ciekawych produkcji, zgadza się na udział w czymś poniżej swojej godności. Myślałem, że Co Ty wiesz o swoim dziadku? było tylko wypadkiem przy pracy, ale okazuje się, że aktor po prostu nie ma żadnych oporów w przyjmowaniu ról w słabych filmach. Nie wiem, czy jest to spowodowane kłopotami finansowymi, czy tym, że tak kocha swoją pracę i przyjmuje propozycje bez większego zastanowienia. Jednak oglądanie go w takich produkcja powoduje, że moje serce krwawi.
Zresztą podczas seansu odniosłem wrażenie, że nikt ze starej gwardii nie bawił się dobrze podczas kręcenia tej produkcji. Zarówno De Niro, jako i Marin czy Walken męczą się niemiłosiernie, wykonując wszystkie polecenia reżysera. Widać to najlepiej w scenie w parku trampolin, gdzie seniorzy grają z młodzieżą w zbijaka. Jeśli miałbym wybrać jedną osobę z obsady, która wygląda, jakby się cieszyła z szansy zagrania w tym filmie, bo byłaby to Jane Seymour.
Nie jestem też fanem polskiego dubbingu w tym filmie. Uważam, że głosy zostały niewłaściwie dobrane do postaci i jeszcze bardziej psują końcowy efekt. Z wielkim bólem oglądałem De Niro mówiącego głosem Cezarego Kwiecińskiego czy Thurman mówiącą głosem Anny Sroki-Hryń. Rozumiem, że tym zabiegiem dystrybutor chciał zwiększyć zasięg produkcji i zgarnąć najmłodszą widownię. Uważam jednak, że o ile dzieciaki nie będą miały z tymi glosami problemów, to towarzyszącym im rodzice już tak.
Wojna z dziadkiem miała zadatki na ciekawą komedię familijną z mocnym przesłaniem, co widać w finałowej przemowie Eda. Niestety, nim do niego dojdziemy, musimy przebrnąć przez masę głupich kabaretowych gagów. Z pewnością, gdyby do filmu nie zaangażowano tak znamienitych aktorów, oglądałoby się to z dużo mniejszym grymasem na twarzy. Jednak tak słabe gagi w wykonaniu zdobywców Oscara wywołują zażenowanie.
Poznaj recenzenta
Dawid MuszyńskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1964, kończy 60 lat
ur. 1977, kończy 47 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1995, kończy 29 lat
ur. 1958, kończy 66 lat