Wszy, wszędzie wszy
Wszy, wszędzie wszy. Jednak czy idą one w parze z humorem? Czasem tak, czasem nie. O tym przekonamy się, oglądając ósmy odcinek Trophy Wife.
Wszy, wszędzie wszy. Jednak czy idą one w parze z humorem? Czasem tak, czasem nie. O tym przekonamy się, oglądając ósmy odcinek Trophy Wife.
Trophy Wife to serial przeznaczony głównie dla targetu rodzina plus dzieci i jako takowy sprawdza się nie najgorzej. Mamy wgląd na życie rodziny, jej światopoglądy i różnice z nich wynikające. Od strony komediowej jest jednak gorzej.
"Lice and Beary White" to jak dotąd najgorszy odcinek sezonu. Jest tak źle, że już w połowie trzyma się dłoń na głowie w oczekiwaniu na coś, co wywoła więcej niż uśmiech. Przykładem tego jest chociażby scena w aptece, gdzie Kate chce kupić szampon na wszy. Motyw jest tak przewidywalny, że czekałem z niadzieją, iż scenarzyści wymyślą jednak coś innego. Niestety nie wymyślili. Podobną dozą "oryginalności" potraktowano resztę odcinka. Motyw z podmianą szamponu na coś innego tak "daje" sztampą, że już od pierwszych chwil byłem w stanie przewidzieć, co się dalej stanie. Ogólnie motywy komediowe w tym konkretnym odcinku to mieszanka mało śmiesznych i łatwych do przewidzenia gagów.
Jedyne, co ratuje epizod przed kompletną klapą, to sceny z misiem i rozmowa Kate z Jackie. Dzieciaki potrafią dobrze wypaść, w szczególności, gdy występują razem. Dobrze to ukazuje ich kłótnia o misia i o to, kto powinien go dostać. Zakończenie tej sceny ma charakter wychowawczy dla dzieci i może podsunąć rodzicom kilka pomysłów na rozwiązywanie niektórych problemów. Drugą wspomnianą udaną sceną jest rozmowa Kate z Jackie. Szczególnie cenię sobie szczerość, z jaką rozmawiają ze sobą obie kobiety. Dialogi są napisane z sensem i pewną argumentacją, dzięki czemu choć trochę da się odczuć, że nie jest to serial w całości przeznaczony dla najmłodszych. Podsumowując obie strony odcinka, otrzymujemy kiepski wynik. Na dobrą sprawę większość scen komediowych jest do wycięcia i zastąpienia czymś nowym, bez rażącej przewidywalności. Na uwagę zasługują tylko te dwa wątki, które nie ratują reszty.
Jestem w stanie polecić ten epizod tylko rodzinom z małymi dziećmi, gdy zbierają się przy niedzielnym obiedzie i szukają alternatywy dla reklam, by nie zepsuć sobie apetytu. W przeciwnym wypadku lepiej obejrzeć "Familiadę".
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat