Nowy sezon sitcomu przyjaciele witają bez Leonarda, który prowadzi badania na miotanym przez fale statku, co jest bezpośrednim nawiązaniem do poprzedniego sezonu, gdy poza sceną głównych wydarzeń znajdował się podróżujący w przestrzeni kosmicznej Howard. W przeciwieństwie jednak do swojego przyjaciela Leonard bawi się w trakcie swojej misji więcej niż świetnie, w pewien sposób nadrabiając lata swojej edukacji spędzone głównie nad książkami. Równie odważnie poczyna sobie Raj, który wreszcie może rozmawiać z kobietami, co w zamyśle ma przynieść w jego życiu monstrualne zmiany. Niestety, swój nowy talent wykorzystuje głównie na razie zadręczając swoimi historiami grono szersze niż Amy, Bernie i Penny. Jest jednak w swoim gadulstwie na tyle słodki, że aż ma się ochotę uścisnąć scenarzystów za "dar mowy", jaki podarowali swojemu bohaterowi.

Osią dwóch pierwszych odcinków są głównie duety – w pierwszym Sheldon i Penny oraz Amy i Bernie. Te dwie ostatnie spędzają razem czas na sympozjum, z wszystkimi dziwactwami Amy oraz słodkimi minkami pani Wolowitz w pakiecie. Najzabawniejsze sceny pierwszego odcinka należą jednak zdecydowanie do Sheldona i Penny, którzy najbardziej ubolewają nad nieobecnością Leonarda i - co zrozumiałe - spędzają czas głównie ze sobą nawzajem. Mimo, że Sheldon nadal jest beznadziejny w pocieszaniu stęsknionej sąsiadki, to jednak, pokrywając to sarkastycznymi dowcipami, cieszy się z jej obecności i w pewien sposób robi z niej zamiennika nieobecnego przyjaciela. Imprezowy styl życia Leonarda wprowadza Penny w znaczący niepokój, co jest kolejnym przykładem, podążającym za tymi z poprzedniego sezonu, że role ich w związku zaczynają się odwracać – Penny nie jest już tylko tą częścią połówki, która potencjalnie jest bardziej atrakcyjna towarzysko. Na szczęście jej smutki trwają krótko, bo ukochany, mimo że obecnie dusza imprezy, to o niej nie zapomina. Co więcej, z przyjemnością chwali się przed znajomymi naukowcami swoją seksowną partnerką. Cały odcinek wypada więc bardzo dobrze jak na początek sezonu, ale okazuje się, że może być jeszcze lepiej, po konfrontacji z jego następcą. Bo dopiero odcinek numer dwa serwuje zabawne sytuacje i teksty w prawie każdej scenie.

[video-browser playlist="634861" suggest=""]

Problemy zdrowotne Howarda wysuwają na pierwszy plan drugi ulubiony duet fanów, czyli jego samego i Raja, którzy serwują nam jedną z najzabawniejszych scen ostatnich sezonów, skoncentrowaną na problemie Wolowitza z... rozmiarem własnego biustu! Wzajemne sprawdzanie swoich piersi oraz pełna zdumienia mina Bernie w tle – niby taki prosty patent, ale jednak swoją mimiką i zachowaniem aktorzy są w stanie doprowadzić do łez. Jest to również o tyle urocze, że podkreśla wymiar ich nietypowej przyjaźni. Nie znamy wielu mężczyzn, którzy byliby w stanie pomóc sobie w tak dziwnej sytuacji.

Gorzej sytuacja wygląda u drugiej serialowej pary przyjaciół. Leonard i Sheldon przeżywają setny kryzys w ich przyjaźni po tym, jak ten pierwszy ukradkiem wrócił wcześniej do domu aby pobyć z Penny, nie informując swojego współlokatora. Jak zwykle ich kłótnie wypadają prześmiesznie, co podbija odcinek do miana jednego z najzabawniejszych w ogólnym rozrachunku ostatniego przynajmniej roku. Dosłownie do ostatniego tekstu Penny mamy wszystko to, co najlepsze w Teorii wielkiego podrywu, mimo że to już siódmy sezon z tymi bohaterami. Wyliczenie wszystkich zabawnych momentów dwóch premierowych odcinków zajęłoby bardzo dużo czasu. A to chyba najlepsza rekomendacja.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj