Zabawa konwencją Danny’ego Boyle’a
Data premiery w Polsce: 14 czerwca 2013Danny Boyle, twórca "127 godzin" i "Trainspotting", kreuje film zgodnie z nową modą, w której reżyser kina artystycznego bawi się gatunkiem zarezerwowanym dla filmów komercyjnych. Boyle bierze wydawałoby banalną historyjkę z gatunku heist movie i modeluje ją wedle własnego uznania.
Danny Boyle, twórca "127 godzin" i "Trainspotting", kreuje film zgodnie z nową modą, w której reżyser kina artystycznego bawi się gatunkiem zarezerwowanym dla filmów komercyjnych. Boyle bierze wydawałoby banalną historyjkę z gatunku heist movie i modeluje ją wedle własnego uznania.
Boyle już od początku pokazuje, że nie będzie nawet odrobinę obrazować tego gatunku w sposób stereotypowy. Akcja zaczyna się od skoku na galerię, w której ginie jeden obraz. Tyle że przez niefortunny wypadek osoba, która go chowa, traci pamięć i nie wie, gdzie go ukryła. Takim sposobem Trans to podróż do ludzkiego umysłu w celu odzyskania wspomnienia.
Po obejrzeniu Transu oraz Tylko Bóg wybacza da się zauważyć podobieństwa w podejściu obu reżyserów. Boyle, podobnie jak Refn, tworzy obraz niezwykle intrygujący i w wielu miejscach oparty na symbolice. Atmosfera od początku jest pobudzana przez muzykę oraz fantastyczne zdjęcia Dod Mantle'a. To tworzy obraz hipnotyczny, który działa na widza, wciągając go w tytułowy trans. Różnica pomiędzy panami polega na tym, że Boyle w zabawie konwencją nie posuwa się w skrajność i dokładnie wie, jaką historię chce opowiedzieć swoimi nietypowymi środkami.
Historia jest rozwijana dość powoli, lecz gdy wchodzimy do umysłu głównego bohatera poprzez hipnozę, film zaczyna nabierać rumieńców. Oglądamy różne fantazje, często bardzo brutalne i wymyślne, które mają doprowadzić do wygrzebania zaginionego wspomnienia. Boyle w tych scenach pokazuje swoją pomysłowość, jednocześnie nie zapominając, że nie można widzowi wszystkiego od razu podać na tacy. Wraz z kolejnymi minutami odkrywamy elementy układanki, które składają się na zaskakującą, nieprzewidywalną całość. Boyle'owi udaje się z banalnej historyjki stworzyć intrygującą opowieść o tajemnicach ludzkiego umysłu, do której motyw skoku na galerię jest zaledwie pretekstem.
Boyle ponownie udowadnia, jak znakomicie potrafi prowadzić aktorów. Vincent Cassel i James McAvoy spisują się znakomicie. Obie kreacje zapadają w pamięć, są wyraziste i nie brak w nich emocji. Nie przekonuje mnie jedynie Rosario Dawson w roli femme fatale. Brak mi w niej konsekwencji w tworzeniu postaci - tak jakby do końca nie wiadomo było, czy miała być to femme fatale, czy zwykła kobieta będąca ofiarą w całej intrydze.
Trans to film dobry, nieprzewidywalny, jednocześnie specyficzny i intrygujący. Trochę w tej całej opowieści brak mi większych emocji, jakiegoś napięcia. Tak jakby Boyle zbyt bardzo skupił się na niejednoznacznej podróży w umysł w stylu "Incepcji", na czym ucierpiała właśnie ta warstwa filmu.
Za umożliwienie uczestnictwa w seansie filmu dziękujemy Multikino.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat