Bohaterami serialu Pod wspólnym niebem są rodziny Monteckich i Kapuleckich, których dzieli wszystko – od poglądów, języka i wyglądu, po styl życia. Andrzej Montecki (Marek Bukowski) – wykładowca na uczelni, jego młoda konkubina Dżesika (Paulina Śmigielska) oraz syn z pierwszego małżeństwa, Roman (Przemysław Furdak), to ludzie nowocześni, liberalni, z wyższością traktujący ludzi o innych poglądach. Głową drugiej rodziny jest Bożydar Kapulecki (Piotr Szwedes). Objął on właśnie posadę wiceministra bliżej nieokreślonego ministerstwa, a jego żona Bożena (Anna Samusionek) zasiada w radzie nadzorczej spółki skarbu państwa. Kapuleccy mają czwórkę dzieci (trzech małoletnich synów i nastoletnią Julię, chwilowo przebywającą na pielgrzymce w Meksyku).
Trailery i materiały wideo
Pod wspólnym niebem - zwiastun
Najnowsza recenzja redakcji
Andrzej Montecki planuje wyjechać do USA wraz ze swoją młodą konkubiną Dżesiką i synem Romanem. Postanawia więc na czas nieobecności wynająć mieszkanie rodzinie Kapuleckich - małżeństwu z dziećmi i ciotką. Przez aferę polityczną Monteccy muszą jednak zostać w kraju. Dzielenie apartamentu z Kapuleckimi prowadzi do zabawnych sytuacji.
Pierwszy odcinek Pod wspólnym niebem służy zawiązaniu akcji, ale już teraz potrafi świetnie bawić. Przede wszystkim interesująco prezentują się wtrącenia o obecnej sytuacji w Polsce oraz ukazanie stereotypów – objawia się w nich dystans do tych tematów. Z jednej strony są Monteccy – liberalna rodzina o nowoczesnych poglądach. Andrzej żyje w końcu ze znacznie młodszą kobietą (ta zaś podrywa jego syna). Z drugiej są Kapuleccy – bardziej tradycyjna familia, pobożna, momentami o stereotypowych poglądach – przynajmniej w ten sposób wyróżnia się Bożena. Charakterystyki postaci są jednak tak przerysowane i wyraziste, że trudno ich nie lubić i nie uśmiechać się w humorystycznych scenach.
Dyrektor TVP2 zaznaczył, że Pod wspólnym niebem nie stanowi odpowiedzi na Ucho Prezesa, ale w dialogach trafiają się ciekawe nawiązania. Poza tym to inna produkcja, bo na nich właściwie się kończy – w następnych epizodach można spodziewać się eksplorowania podziału kulturowego i społecznego między dwiema różnymi rodzinami, które mają być i są największą atrakcją. Każda postać została starannie przemyślana – czy to uwodzicielska typowa blondynka Dżesika, czy ekscentryczna ciotka – oraz w pełni przekonuje zachowaniem, słowami i grą aktorską. Jednocześnie nie wszyscy zostali wprowadzeni w 1. odcinku. Niektórych tylko wspomniano albo z kolei dość krótko zaprezentowano, co wygląda na słuszną decyzję. Już w tej chwili jest bardzo dużo bohaterów, a odcinek ma tylko pół godziny – lepiej ekspozycję części z nich zostawić na później.
Realia (w jednym fragmencie oglądamy TV), przyszłe konflikty i cała sytuacja są przedstawiane w interesujący sposób. Serial już po kilku minutach nabiera kolorów, a to nieraz sprawia trudność. Czasami trzeba chwili, żeby przyzwyczaić się do postaci i dostrzec zamiary twórców, ale nie tutaj – tu nie ma do czego się przyczepić, nawet czołówka wpada w ucho. Może jedna rzecz wywołuje wątpliwości – inspiracją dla twórców był dramat Szekspira pt.: Romeo i Julia. Póki co widać ją tylko w nazwiskach postaci i wątpię, aby uległo to zmianie. To komedia, w której liczy się humor, a miłość pewnie okaże się remedium na główny konflikt. Równie dobrze można byłoby tę produkcję reklamować jako oryginalny pomysł.
Pod wspólnym niebem sprawia wrażenie komedii robionej z sercem. Jest naturalna i zabawna, świetnie zagrana i posiada wiele postaci, które od pierwszych scen budzą sympatię. Jeśli serial utrzyma poziom w przyszłych tygodniach, to może okazać się najlepszą jesienną nowością w polskiej telewizji. Warto go sprawdzić.