Alan Moore jakiego (mniej) znacie. Przeczytajcie początek powieści Wielkie Kiedy
Powieść Wielkie Kiedy otwiera literacki projkt legendarnego twórcy Alana Moore'a, czyli serię Długi Londyn. Przeczytajcie początek powieści.
Powieść Wielkie Kiedy otwiera literacki projkt legendarnego twórcy Alana Moore'a, czyli serię Długi Londyn. Przeczytajcie początek powieści.

Wydawnictwo Echa specjalizuje się w wydawaniu książek nietypowych, ambitnych, doskonałych literacko. Dzisiaj do sprzedaży trafiła kolejna książka ich nakładem, a jej autorem jest słynny scenarzysta komiksowy Alan Moore.
To nie jest pierwsza książka Alana Moore'a w ofercie Ech. Pod koniec 2023 roku ukazał się jego zbiór opowiadań zatytułowany Iluminacje. Teraz przyszła pora na większy projekt: Wielkie Kiedy to pierwszy tom serii Długi Londyn. Jest to historia obracająca się wokół dwóch Londynów - tego rzeczywistego i istniejącego równolegle magicznego. Ale nadchodzące zagrożenie jest niebezpieczne dla obu.
Wydawnictwo udostępniło fragment powieści Wielkie Kiedy w przekładzie Wojciecha Szypuły. Znajdziecie go poniżej, pod opisem i okładką książki.
Wielkie Kiedy - opis i okładka

Mroczna i urzekająca podróż ulicami magicznego Londynu autorstwa mistrza fantastyki.
Londyn, rok 1949. Pewnego dnia Dennis Knuckleyard, nieszczęśliwy osiemnastolatek zatrudniony w sklepie z używanymi książkami odkrywa powieść, która... nie istnieje. Jak to możliwe?
Odpowiedź na to pytanie to zaledwie początek podróży w głąb magicznej wersji Londynu. Miasta poza czasem i przestrzenią, gdzie rzeczywistość miesza się fikcją. I w której można spotkać czarnoksiężników, gangsterów i morderców – niektórych pochodzących z legend, a niektórych aż nazbyt realnych.
Wkrótce Dennis znajduje się w centrum serii wydarzeń, które mogą na zawsze zmienić i zagrozić obu Londynom. Co więcej –alternatywna, magiczna wersja metropolii musi pozostać jego tajemnicą.
W Wielkie kiedy autor zaprasza nas do gry, w której miasto, które znamy, ustępuje miejsca miastu pełnemu tajemnic, magii i szaleństwa.
Porywająca, liryczna i skrząca się czarnym humorem Wielkie kiedy to pierwsza książka z nowej serii autora bestsellerów „Sunday Times”, Alana Moore'a.
Wielkie Kiedy - fragment powieści
Najlepszy początek książki
„Był jasny, zimny dzień kwietniowy i zegary biły trzynastą” – w opinii Dennisa Knuckleyarda to najlepszy początek książki, o jakim w życiu słyszał. Niestety refleksja ta naszła go w nadzwyczaj niefortunnym momencie porannego reżimu treningowego osiemnastolatka, w którym jedynym przyrządem gimnastycznym był sfatygowany egzemplarz „Picture Show” z tysiąc dziewięćset dwudziestego. Zdławił jęk, gdy dotarło do niego, że nici z Orwellgazmu, zniechęcony pociągnął smętnie jeszcze trzy, cztery razy i porzucił całe przedsięwzięcie. Zdechł.
W Shoreditch dzień był wybitnie beznadziejny, a zegary niczego nie wybijały po tym, jak większość okolicznych kościołów rozsypała się w gruzy w nieporadnych dłoniach ubiegłego dziesięciolecia. Było krótko po siódmej, sądząc po błękitnawym jak ultramaryna Reckitt’s Blue odcieniu październikowego światła, które przez zgorzkniałe zasłony przesączało się do gościnnego pokoiku u Ady zwanej Kaszlącą Kostuchą. W żółtym jak lep na muchy świetle małej lampki posłał swojej niedoszłej sympatii z szesnastej strony „Picture Show” przepraszające spojrzenie, po czym bezceremonialnie odrzucił ją na piętrzący się na nocnym stoliku stosik makulatury. Była oszałamiająco piękna. Muskające szyję ciemne włosy, przypominające połyskliwe płatki kwiatu i upięte w atramentowoczarny kok; rzęsy utuszowane sadzą jakby z opiłków metalu zniewolonych magnetycznym przyciąganiem nieprzeniknionych oczu; lekki dąs odętych w lubieżnym uśmieszku warg, przyozdobiony ciemną kropką szminki, która dawała widzowi do zrozumienia, że oto ma przed sobą wszystko, czego kiedykolwiek pragnął – i zarazem nie ma żadnych szans; kontur ciała jak falujące, płynne maźnięcie pędzla. Prawdopodobnie zginęła w wypadku równie eleganckim jak Isadora Duncan, uduszona sznurem pereł wciągniętym w śmigło spitfire’a, przy wtórze If You Knew Susie płynącego z nakręcanego gramofonu.
Z parteru dobiegło ujadanie wściekłych psów, czyli charkot płuc jego starszawej gospodyni, co znaczyło, że Ada wstała już z łóżka i zaczyna gnębić posępny dzień swoim niezrównanie przykrym charakterem. Była nie tylko jego gospodynią, lecz także, należałoby chyba przyznać, pracodawczynią oraz – co niepokojące – namiastką matki. Miał dwanaście lat, kiedy zaczął załatwiać różne sprawy dla prowadzonej przez Adę Benson księgarni; na szyldzie widniał wprawdzie napis „Lowell’s Books & Magazines”, ale nikt tak tego przybytku nie nazywał, a Dennis zawsze zakładał, że Lowell to po prostu nazwisko poprzedniego właściciela. Kiedy miał czternaście lat i zmarła jego matka, Ada przygarnęła go i pozwoliła mu u siebie zamieszkać, o ile tylko – jak to ujęła – będzie na siebie, kurwa, zarabiał i nie będzie, kurwa, traktował jej jak matki. O tym drugim nie mogło zresztą być mowy: matka Dennisa była miła i sympatyczna, w odróżnieniu od rzężącej lokomotywy wzgardy i złości, jaką była Kaszląca Kostucha.
Układ ten miał jednak swoje zalety. Nudząc się za kasą, Dennis mógł do woli zaczytywać się w książkach wybranych z obłędnie zróżnicowanej oferty antykwariatu, pod warunkiem że nie będzie ich wynosił – bo to by już podchodziło pod wypożyczanie, Ada zaś wielokrotnie i przy różnych okazjach podkreślała, że nie prowadzi żadnej pierdolonej biblioteki. Obszarpany egzemplarz „Picture Show”, podwędzony z piętrzącego się przy ladzie chaotycznego stosu wraz z tuzinem innych dogorywających szmatławców po trzy pensy, w sposób oczywisty nie podlegał temu ograniczeniu, które najwyraźniej odnosiło się wyłącznie do książek. Powieść Orwella musiał czytywać w odcinkach, siedząc za kasą, odkąd jej egzemplarz trafił do sklepu w sierpniu, zaledwie dwa miesiące po wydaniu przez Seckera i Warburga, w idealnym stanie, włącznie z nieuszkodzoną zieloną obwolutą, przyniesiony przez oburzonego komunistę albo oburzonego torysa, który poczuł się osobiście dotknięty treścią książki. Dennisowi do głowy by nie przyszło, żeby wykraść taki skarb i przemycić go do swojego pokoju, zwłaszcza że nawet teraz, stojąc spokojnie na dole, na regale w dziale beletrystyki współczesnej, powieść zdążyła zepsuć mu poranek.
Niechętnie przeczołgał się z ciepłego łóżka prosto w zimne ubranie i dalej, na spotkanie jeszcze zimniejszego dnia, w którym para z oddechu skraplała mu się przed oczami. Kostkami dłoni wycisnął z zaropiałych oczu resztki snu i przelunatykował po schodach na parter, na zaplecze, gdzie z ulgą stwierdził, że oskrzelowa kanonada dobiega ze sklepu od frontu, gdzie Ada zajęta była zapewne porządkowaniem towaru albo przeliczaniem drobnych. Przeszedł przez podwórko do wychodka, żeby się wysikać. Tępym wzrokiem zarejestrował nagłówki wiszących na zgiętym gwoździu kawałków gazet sprzed dwóch tygodni i czym prędzej wrócił do kuchni, wydmuchując po drodze ogromne balony pary jak komiksowe dymki. Ablucje, których, rozebrawszy się, dokonał w obłupanym kamiennym zlewie, stanowiły zdawkowy ukłon wymierzony z grubsza w stronę wymogów higieny, a cienka warstewka margaryny w połączeniu ze skromną skibką przydziałowego chleba udawały śniadanie. Słysząc, jak Dennis nalewa wody do czajnika i czyści imbryk z fusów, Ada zdołała jednocześnie zakaszleć i krzyknąć ze sklepu tym swoim denerwującym głosem niczym krakanie pięćdziesięciu wron:
– Nam też możesz zaparzyć, ty bezużyteczny gnojku!
Tak w przybliżeniu brzmiały jej słowa, z charknięciem w miejscu przecinka.
- 1 (current)
- 2
Źródło: Echa



naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1991, kończy 34 lat
ur. 1948, kończy 77 lat
ur. 1966, kończy 59 lat
ur. 1992, kończy 33 lat
ur. 1957, kończy 68 lat

