fot. materiały promocyjne
James Cameron zdradził, że aktualnie kończą dodawanie efektów specjalnych do 3. części Avatara. „W rzeczywistości pracowaliśmy nad nimi przez ostatnie dwa lata, ale teraz naprawdę zbliżamy się do końca” – powiedział reżyser. Dodał, że choć zwykle nie wraca do swoich filmów, znów obejrzał Istotę wody, ponieważ zależy mu na tym, by cała seria była spójna, szczególnie pod względem ścieżki dźwiękowej.
Następnie James Cameron rozwinął trochę bardziej temat efektów specjalnych i wyjaśnił, dlaczego jego zdaniem wygląda tak dobrze i cały proces przebiega bardzo gładko. Przede wszystkim wyznał, że daje osobom odpowiedzialnym za FX bardzo dużo swobody i zachęca ich, by myśleli o sobie jako o narratorach, którzy także mają jakąś historię do opowiedzenia widzom.
Chcę, żeby zinternalizowali proces opowiadania historii. Zapuszczają się znacznie głębiej niż ja w króliczą norę, jeśli chodzi o stronę techniczną. Chcę więc posypać ich trochę magicznym pyłem do opowiadania historii, by ich także uskrzydlił. I to naprawdę działa. [...] Siła twórcza jest tak potężna wśród wszystkich tych artystów, że wystarczy, że raz spojrzę na jakieś ujęcie do oceny i mogę powiedzieć: „Gotowe”. To najbardziej szalona rzecz na świecie. Jeśli znacie kogoś, kto pracuje w branży VFX, zareaguje na to: „Że co?”.
Następnie reżyser wyjaśnił, dlaczego jego zdaniem AI nigdy nie zastąpi prawdziwych artystów, bazując na swoich doświadczeniach przy Avatarze:
Może i pracują teraz nad wersją 400, ale już wcześniej mieli dość wkładu, aby działać w atmosferze, która wspiera kreatywność, a także komplementuje specyfikę naszego świata Avatara i naszych postaci. Więc pomysł na to, by zachęcać ich do myślenia o sobie jako o narratorach, naprawdę przynosi efekty. I dlatego sztuczna inteligencja nigdy ich nie zastąpi. Potrzebujemy naszych artystów. To oni kontrolują cały proces, prawda?