Użytkowniczka Hataka znana pod nickiem Hadrianka przysłała na maila redakcyjnego swoje refleksje na temat "Avatara" Jamesa Camerona. Narzekasz na świetną fabułę filmu? Musisz to przeczytać. Zapraszamy!
Avatar. Refleksja.
Przyznam się od razu, że do napisania tej recenzji popchnęło mnie tylko jedno – przelewająca się przez internet fala pseudointeligenckiego narzekania na „przewidywalną” fabułę arcydzieła Jamesa Camerona. Odnieść można wrażenie, że na portalach zajmujących się filmem nastała nowa moda – będąca właściwie odmianą poprzedniej. Niegdyś „znawca” musiał koniecznie pluć na prawo i lewo – obraźliwym w jego mniemaniu – słowem komercja. Obecnie argumentuje się efektami specjalnymi („akcją” rozumiana li tylko jako bieganie i strzelanie), gołymi biustami i „nieprzewidywalnością” fabuły. Jak każde pozerstwo (tu: na inteligenta) kończy się to spektakularną porażką i udowodnieniem marnej kondycji swojego ilorazu inteligencji. Zaznaczam od razu, że nie piję do osób, którym się Avatar nie podobał (w większości ludzie, którzy poszli na 2D, albo obejrzeli w domu…), a jedynie tych, które wykazują się wyjątkową odpornością na wiedzę.
Fabuła Avatara oparta jest na historii indianki Matoax, którą zna chyba każdy, jeśli nie z lektury to z kina. Jeśli film Jamesa Camerona jest wtórny to w równym stopniu, co kolejne adaptacje tejże historii (a było ich niemało i to nie tylko „indiańskich”, zerknijmy na „Ostatniego samuraja”, czy inne pociotki „13 wojownika”*). Korzystanie z dorobku kulturalnego nie jest tym samym, co brak oryginalności. Za to brak znajomości tegoż dorobku jest tożsamy z ignorancją. Ponadto, ani przez moment wątek romansowy Avatara nie pretenduje do oryginalności. Wręcz przeciwnie: reżyser jawnie i mądrze kieruje odbiorcę w tym kierunku. Osiąga przez to dodatkowy – poza opowiedzeniem uniwersalnej historii z uniwersalnym przesłaniem – efekt. Mianowicie pozwala widzowi rozkoszować się wykreowanym z wielkim rozmachem światem. Ogromne wrażenie wywiera Avatar z jednego powodu: prostoty, a co za tym idzie genialnego połączenia obrazu z fabułą, pozwalającą na wykreowanie pełnowymiarowych postaci za pomocą drobnych jedynie epizodzików. Wiemy przecież, jaką rolę spełniali będą poszczególni bohaterowie, a pojedyncze scenki – w rodzaju Neytiri sprzeciwiającej się matce, czy zazdrosnego Tsu'teya – dodają im osobowości, sprawiają, że nie sposób ich nie polubić.
Do tego, czy ten film naprawdę jest przewidywalny? Nie: patrząc na ogół jego fabuły, ale na rozwój poszczególnych wątków, wydarzeń, scen? I czy ta domniemana przewidywalność w ogóle jest istotna? Mnie prawdę mówiąc, w chwili gdy Jake wybiegł z laboratorium, nie obchodziło nic poza jego niezdarną radością. Ten film ani raz nie postawił przede mną pytania „co się stanie?”. Za to nieustannie pytałam „jak?”, czyli dzięki trafnym zabiegom reżysera wcale nie zastanawiałam się, czy zasady filmowej dramaturgii wymagają szczęśliwego rozwiązania tego, czy owego wątku.
Tak. Udało się. Dobrzy nakopali złym. Zwycięstwo nie przyszło łatwo. I mnie z tym bardzo dobrze. Trudno zakończyć film happy endem tak, by widzowie nie czuli ani grama sztuczności, a wręcz przeciwnie – byli zadowoleni i szczęśliwi.
Jakim filmem jest Avatar? Prostym, wzruszającym, pięknym i uroczym. Wbijającym szpilkę w piętę polityki zagranicznej USA. Pokazującym, że nie mogą przyjść do nas i zabrać tego, co do nas należy. Słyszałam zarzut, że to jest przesłanie, które rozumie nawet dziecko. Tak? Patrzę za okno i wydaje mi się, że jednak niekoniecznie. W świecie, gdzie brak wartości stał się wartością Cameron nakręcił film kipiący wartościami, niczym pandoryjska dżungla kolorami. Dobro, zło, miłość, chciwość, zazdrość, współczucie, zrozumienie, poszanowanie tradycji i życia… wymieniać można długo. I najbardziej cieszy mnie to, że ta prosta magia wciąż działa.
*tak, wiem, że ten film jest oparty na pamiętnikach, etc. Wymieniam go tutaj, bo w fali zarzutów o wtórności względem Pocahontas zarzut dotyczący „13 wojownika” się nie pojawił… czyżby Cameron robił z Na’vi indian specjalnie…? Och, nie, na pewno jest wtórny XD
naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1990, kończy 35 lat
ur. 1976, kończy 49 lat
ur. 1982, kończy 43 lat
ur. 1961, kończy 64 lat
ur. 1977, kończy 48 lat