materiały prasowe
To z całą pewnością nie jest jesień, jaką wymarzyli sobie włodarze największych studiów filmowych Hollywood. Serwis Deadline opublikował na swojej stronie obszerną analizę fatalnych rezultatów, które w box office osiągnęły i wciąż osiągają ostatnie produkcje. Choć raport na pierwszy rzut oka może prowadzić do konkluzji, że kino doby obecnej znajduje się w opłakanym stanie, autorzy tekstu zwracają uwagę, iż na wyniki finansowe filmów powinniśmy spoglądać z zupełnie już innych perspektyw. X Muza zmieniła się w błyskawicznym tempie.
Punktem wyjścia w analizie jest zestawienie wpływów, które w ostatnich tygodniach wygenerowały produkcje mniej lub bardziej wpisane w konwencję kina autorskiego. Oto one:
- Springsteen: Ocal mnie od nicości - globalnie 16,5 mln USD przy budżecie szacowanym na 55 mln USD;
- Po polowaniu - 5,6 mln USD, budżet ok. 70-80 mln USD (sama Julia Roberts miała otrzymać 20 mln USD za swoją rolę);
- Wielka, odważna, piękna podróż - 21 mln USD przy kosztach produkcji rzędu 45 mln USD;
- Złodziej z przypadku - 32,1 mln USD, budżet "znacznie powyżej 40 mln USD";
- Smashing Machine - 19,7 mln USD przy budżecie 50 mln USD;
- Anemone - 1,1 mln USD, budżet 5 mln USD;
- Kiss of the Spider Woman - 1,6 mln USD, koszt produkcji 30 mln USD.
Kina autorskiego jedna bitwa po drugiej
Dziennikarze zauważają, że większość z tych produkcji weszła do kin z kategorią R - wszystkie można uznać za przedstawicieli kina "festiwalowego" z gwiazdorską obsadą, które mogłyby być rozpatrywane w kontekście najważniejszych nagród. Przyczyny słabych rezultatów wspomnianych filmów w box office są różne: źle przeprowadzona kampania promocyjna, błędny wybór daty premiery, próba łączenia gatunków (Smashing Machine), ogólny pomysł na historię, konfudujące zakończenie czy recenzje krytyków. Czy możemy już jednak mówić o upadku kina autorskiego?
W ocenie Deadline niekoniecznie. W raporcie przywołany zostaje przypadek Jednej bitwy po drugiej w reżyserii Paula Thomasa Andersona, która jak do tej pory zebrała na całym świecie przeszło 180 mln USD. Budżet produkcji wyniósł aż 140 mln USD, ale ma ona wyjątkowo niski próg rentowności - 200 mln USD. Autorzy raportu wychodzą z założenia, że twórcom udało się znaleźć "swoją" publiczność, w czym pomagają kapitalne recenzje i opinie od samych widzów. Wiemy, że dystrybutor zadecydował o dłuższej emisji filmu w kinach; na horyzoncie widać też powrót do kin IMAX w USA.
Stracone pokolenie kinomanów i Netflix
Nieco inne spojrzenie na sprawę ma niewymieniony z imienia i nazwiska dyrektor jednej z hollywoodzkich firm. Wprost stwierdza on, że 10 lat temu było zdecydowanie łatwiej zainteresować kinem autorskim potencjalnych odbiorców - rozmówca serwisu nie ma wątpliwości, że przyzwyczajenia widzów zmieniły się m.in. przez wzrost popularności serwisów VOD i streamingowych:
Deadline wyraża szereg wątpliwości co do tego, czy za fatalne wyniki finansowe produkcji należy winić skrócenie przez wielkie studia okresu obecności ich filmów w kinach. W ocenie dziennikarzy "zbiór nijakich dzieł niekoniecznie przyciągnie szerszą grupę ludzi", jeśli nawet będzie miał na to więcej czasu. Słabe weekendy otwarcia sprawiają w dodatku, że przedłużanie tego okresu staje się dla dystrybutora nieopłacalne. Przypomina się, że aż 70% premier kinowych trafia do oferty płatnych serwisów VOD w ciągu 45 dni od debiutu w kinach, co stanowi wzrost aż o 40% w porównaniu z 2022 rokiem.
Czym jest dziś "sukces" filmu?
Twórcy raportu dochodzą do wniosku, że wielkie studia muszą jeszcze mocniej dywersyfikować okresy premier - zbyt dużo z nich zostaje "upchniętych" w czas przedświąteczny czy okresy, w których popularność X Muzy spada na rzecz m.in. transmisji sportowych. Jako przykład przywołani zostali Grzesznicy w reżyserii Ryana Cooglera, którzy naprawdę dobrze poradzili sobie w box office pomimo debiutu w okresie wielkanocnym.
Na końcu tekstu pojawia się wzmianka o konieczności "przywrócenia straconego pokolenia kinomanów na swoje miejsca", przy czym raz jeszcze podkreślone zostaje, że w rzeczywistości 2025 roku postrzeganie tego, czym jest prawdziwy "sukces" danego filmu, uległo fundamentalnej zmianie.
Najważniejszy ranking najlepszych filmów XXI wieku. Oto wybory New York Timesa
Źródło: Deadline