

Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy były powrotem franczyzy po wielu latach na duże ekrany. Choć nowa odsłona spotkała się z dobrymi recenzjami i zadowoleniem fanów, nie wszyscy byli zachwyceni wyborami twórców, którzy postawili na utarte i dobrze znane tropy fabularne.
Nawet sam twórca franczyzy George Lucas, nie był specjalnie zachwycony powtórzeniem fabuły i małą liczbą odkryć wizualnych i technicznych. Teraz w rozmowie z Peterem Traversem, reżyser Przebudzenia Mocy J.J. Abrams, odniósł się do tamtej produkcji i reakcji widowni oraz samego Lucasa, komentując, że była w tym pewna celowość. W taki właśnie sposób chciano wprowadzić nowych bohaterów oraz pokazać status, w jakim znajdują się postaci dobrze znane fanom.
Abrams tłumaczy także, że wszelkie podobieństwa z klasycznymi filmami z serii wynikały z chęci oraz potrzeby wprowadzenia po latach widzów w ten świat oraz pewnego rodzaju przypomnienia, co miało pomóc we wprowadzeniu wszystkich nowości z bohaterami na czele. Twórca w wywiadzie dla IGN zdradził też, że zawsze są rzeczy, na które filmowiec po czasie patrzy pod innym kątem i chciałby móc cofnąć czas. Jednym z takich elementów w kontekście Przebudzenia Mocy, jest dla reżysera scena zaraz po śmierci Hana Solo, gdzie Chewie mija się z Leią. Wcześniej twórca argumentował scenę motywacją futrzastego bohatera, że ten skupiony był już na zapewnieniu Finnowi bezpieczeństwa, ale teraz reżyser po czasie reflektuje się i widzi tę scenę inaczej.
Domknięciem Sagi będzie film Gwiezdne Wojny: Skywalker. Odrodzenie. Za jego kamerą stanie także J.J. Abrams. Premiera pod koniec grudnia.
Źródło: comicbook.com/zdjęcie główne: lucasfilm


