Jak powstała Fantastyczna Czwórka? Przeczytaj fragment biografii Stana Lee
Biografia Stan Lee. Człowiek-Marvel jest już w sprzedaży. Mamy dla was nowy fragment tej książki, tym razem o powstaniu Fantastycznej Czwórki.
Biografia Stan Lee. Człowiek-Marvel jest już w sprzedaży. Mamy dla was nowy fragment tej książki, tym razem o powstaniu Fantastycznej Czwórki.
Latem 1961 roku Lee postanowił działać. Zamierzał stworzyć drużynę superbohaterów, dzięki której ciągle drugoligowe wydawnictwo nareszcie będzie miało szansę się wybić. Od razu zabrał się do pracy i zaczął klecić nowy zespół, ale zupełnie niepodobny do Justice Society czy Justice League, do których należeli niepowiązani ze sobą herosi. Lee zdecydował, że jego ekipa będzie rodziną i – tak jak każda zwyczajna rodzina – będzie stawiać czoła wyzwaniom, z którymi ludzie borykają się w prawdziwym świecie każdego dnia. Tyle że ci pozornie zwyczajni ludzie będą dysponować nadludzkimi mocami, o które nigdy nie zabiegali.
Lee zastanawiał się, jak przeciętniacy z domu obok albo mieszkająca na końcu ulicy rodzinka zachowaliby się, gdyby przydarzyła im się katastrofa podczas lotu rakietą kosmiczną, w wyniku której zyskaliby nadzwyczajne umiejętności pozwalające im wzbogacić świat albo go zniszczyć. „Chciałem uczynić niemożliwe możliwym – opowiadał. – Umieścić nadzwyczajne postaci w nadzwyczajnych okolicznościach i kazać im zachowywać się jak zwyczajnym ludziom. Żeby nikt, kto jest zwyczajny, nie oparł się pokusie lektury”. Powrócił myślami do tego, co przyciągało go za młodu – do książek i audycji radiowych. Chciał naśladować styl opowiadania, który wtedy go ujął. „Umieść ziemskiego superbohatera w znajomym środowisku, a otrzymasz klasyczną pulpową opowieść”.
Lee rozpoczął swoją historię od tego, co mogłoby rozpocząć film dramatyczny – od tego, co stanowi fundament każdej kochającej się rodziny – historii miłosnej, która połączyła Reeda Richardsa i Susan Storm. Następnie jeszcze podkręcił rodzinną dynamikę, dopisując do scenariusza młodszego brata Susan, rozgorączkowanego Johnny’ego, który wolał najpierw działać, niż myśleć. Lee domknął skład nowej drużyny Benem Grimmem, typowym szarakiem, wprowadzając element humorystyczny. Kiedy Ben stał się Thingiem, grupa zyskała ludzką duszę. Potworna powłoka kryła bowiem wrażliwego człowieka.
Interakcje pomiędzy członkami zespołu – zarówno na płaszczyźnie superbohaterskiej, jak i rodzinnej, gdy musieli radzić sobie z nową dla nich rzeczywistością i sobą nawzajem – nadawały komiksowi niezwykły dynamizm. Lee uważał to za główny atut swojej opowieści. Tłumaczył: „Chcę, żeby bohaterowie pracowali ze sobą, jakby to był film albo opera mydlana, gdzie osobiste życie postaci pomagało pisać dialogi i inicjowało różne sytuacje”. Kwartet ten miał być kochającą się, choć dysfunkcyjną rodziną, która nieustannie zmaga się z nowymi wyzwaniami wynikającymi z kłopotliwych supermocy. Trzyma się jednak razem dzięki łączącemu ją uczuciu.
Lee, rozpisując historię tej rodziny, wykorzystał bieżące wydarzenia. Drużyna podjęła się ryzykownego lotu „ku gwiazdom”, aby zdobyć przewagę nad Związkiem Radzieckim, a raczej – jak kazał mówić ówczesny żargon – „komuchami” w wyścigach kosmicznych. W rzeczywistości Rosjanie przed Amerykanami zdążyli wysłać na orbitę Sputnika (pierwszego satelitę), a potem psy Biełkę i Striełkę, dlatego fabuła napisana przez Lee była jakby próbą rewizjonistycznego spojrzenia na historię.
Kiedy drużyna walczyła z Mole Manem, swoim pierwszym superłotrem, była w ciągłym pogotowiu, bo złoczyńca obrał sobie za cel „elektrownię atomową za żelazną kurtyną” i francuski ośrodek w Afryce. Owe odniesienia do rzeczywistości – oraz decyzja o ujawnieniu tożsamości całej ekipy, będąca ukłonem w stronę kiełkującej kultury celebryckiej tamtego okresu – czyniła rodzinę tym bardziej interesującą. Znajome środowisko oraz potoczny język pomógł czytelnikom utożsamiać się z trudnościami, z którymi zmagali się bohaterowie.
Lee od razu wiedział, kogo obsadzić na stanowisku rysownika. Jack Kirby od lat sumiennie dostarczał mu okładki i ilustrował scenariusze, tym samym wypracowując charakterystyczny dla wydawnictwa styl. Kirby specjalizował się w kosmicznych epopejach i ilustrował sceny akcji tak, że czytelnicy czuli siłę mocnego tąpnięcia albo trzęsienia ziemi, kiedy ogromny międzygalaktyczny stwór przedzierał się przez miasto. „Nie rozmawiałem o niczym z Jackiem – opowiadał Lee. – Napisałem całość i powiedziałem mu, że to specjalnie dla niego, bo nie ma rysownika, który zrobiłby to lepiej”. Kirby, jak zachwycał się jego współpracownik, „ma niezwykłą umiejętność wizualizowania w głowie niezapomnianych scen i musi jedynie przelać na papier to, co już istnieje w jego niesamowitej wyobraźni”.
Przerażające zielone monstrum przebija miejski chodnik, ściskając w łapie na poły niewidzialną blondynkę, podczas gdy wokół niego lata ludzki płomień. Gapie uciekają w popłochu. Za plecami stwora czytelnik dostrzega inną postać, również nieludzką, podczas gdy jeszcze inna ma rozciągające się kończyny, którymi usiłuje rozplątać krępujące ją więzy. Ramka na okładce zdradza nam ich imiona i mówi, że „Występują po raz pierwszy razem w jednym potężnym magazynie!”.
Przybyła Fantastyczna Czwórka!
Źródło: SQN / fot. SQN
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat