Każde martwe marzenie: przeczytaj początek fantasy Roberta M. Wegnera
Każde martwe marzenie jest piątym tomem serii fantasy Opowieści z meekhańskiego pogranicza. Przeczytajcie pierwszy rozdział tej powieści.
Każde martwe marzenie jest piątym tomem serii fantasy Opowieści z meekhańskiego pogranicza. Przeczytajcie pierwszy rozdział tej powieści.
W czasie wojny z Se-kohlandczykami płaskorzeźba znikła ze ściany, zastąpiona serią obrazów przedstawiających chwałę meekhańskiego oręża. Oficjalnie oddano ją do czyszczenia i odnowienia. Nieliczni wiedzieli, że Szaleństwo zostało odarte z całego splendoru, wykarczowano puszcze o drzewach ze srebrnych pni, po szmaragdowych rzekach pozostały tylko płytkie szramy w marmurze, złote mosty przetopiono na monety, a rubiny, ametysty, topazy i inne kamienie sprzedano. Za uzyskane w ten sposób pieniądze wystawiono Pierwszą Konną, a zostało ich jeszcze dość, by nająć, płacąc czystym kruszcem, tysiące barbarzyńców z Małych Stepów. Podobno jedynie Łza Matki przetrwała, ukryta w bezpiecznym miejscu, i to tylko dlatego, że nie znaleziono na nią kupca.
Ten uważany kiedyś za przejaw obłędu i pychy przodka Imperatora zbytek stał się ostatnią nadzieją Imperium w czasach se-kohlandzkiej nawałnicy. A były to czasy, gdy w skarbcu z posadzki zrywano marmurowe płyty, by i je sprzedać.
Teraz jednak Gentrell miał przed oczyma obraz Imperium ogołoconego z bogactwa. Kamienne płyty leżały bezwstydne w swojej nagości. Czterdzieści dziewięć kawałków marmuru, ułożonych w odpowiedni sposób, tworzyło obraz. Góry Krzemienne, Manelawy i Dovsy w centrum, Wielki i Mały Grzbiet Ansar Kirreh na północy, Góry Wrzasku i Anaary na południu. Rysy w kamieniu po rzekach, dziury w miejscach miast, niezliczone dzioby tam, gdzie kiedyś stały jadeitowo-srebrne lasy. I tylko rząd zakurzonych, miejscami powykrzywianych i połamanych stalowych mieczy i tarcz na granicach pozostał na swoim miejscu.
Przed oczyma Szczura leżała alegoria chwiejącego się, zrujnowanego wojną państwa.
— W rzeczywistości — głos cesarza dobiegł go jakby z daleka — nie jest tak źle. Podatki spływają, kopalnie soli dają stały dochód, a wydobycie żelaza na północy już pięć lat temu osiągnęło poziom sprzed wojny. Fiilandczycy ani żaden z tych durniów z Wolnych Księstw nawet nie myślą o robieniu jakichkolwiek problemów naszym kupcom spławiającym towary Elharan. Wszystko jest w porządku, może poza Ponkee-Laa, rzecz jasna, ale tam sprawy idą już ku lepszemu, prawda?
Gentrell oderwał wzrok od płaskorzeźby i napotkał kpiące spojrzenie.
— Czasem, gdy się zamyślisz, da się z twojej twarzy czytać jak z otwartej księgi, kan-Owar. Gdybym nie wiedział, że masz w głowie całą bibliotekę, także z księgami, których nikomu nie pokazujesz, kazałbym cię przenieść do innej służby. Albo powiesić.
Cesarz podszedł do kamiennych płyt i lekko kopnął najbliższą.
— Postanowiłem, że będzie tu leżeć, zanim jej nie odnowimy. To najdokładniejsza i największa mapa Imperium, jaką mamy. Przyda się.
Szpieg zamrugał, wyławiając z ostatniego stwierdzenia najważniejszą informację.
— Odnowimy, Wasza Wysokość?
Przez chwilę prawie słyszał tysiące, dziesiątki tysięcy cesarskich orgów, złotą rzeką wpadających w bezdenną dziurę. Szaleństwo Kregana?
— Musimy. Sala tronowa bez tej ozdóbki świeci pustką. Ludzie zaczynają się zastanawiać, jak bardzo jest z nami źle. Poza tym ostatnimi laty nasi szkłomistrze i alchemicy wynaleźli setki sposobów barwienia szkła, a pozłacany ołów też dobrze wygląda, dopóki ktoś nie zacznie go skrobać nożem. Na szczęście, z tego co pamiętam, nikomu nie wolno podchodzić do tronu z bronią, więc jest szansa, że przez wiele lat nikt się nie zorientuje, że kantujemy. A Łza Matki wreszcie wróci na swoje miejsce.
Kolejny kopniak wyrównał lekko niedopasowaną płytę.
— Potrzebny nam dowód, że nic się nie zmieniło, Szczurze. Imperium podniosło się już po najeździe koczowników, wychowaliśmy nowe pokolenie, odbudowaliśmy twierdze, miasta i wsie, handel tętni w naszych żyłach, a armia ma niemal tylu żołnierzy co przed wojną. Bo potrzebujemy, zwłaszcza tu, w stolicy, namacalnego dowodu, że najazd był tylko złym snem, chwilową aberracją w nieprzerwanej dominacji Meekhanu nad resztą cywilizowanego świata. I dlatego odnowimy Szaleństwo Embrela i powiesimy je na poprzednim miejscu.
Cesarz podszedł do stołu i wziął do ręki długą na kilka stóp trzcinę, po czym ruszył wzdłuż krawędzi płaskorzeźby. Minął Travahen, ruszył na północ wzdłuż wgłębienia imitującego Morze Białe, gdzie kiedyś po falach z szafirów pływały maleńkie stateczki o kadłubach wysadzanych perłami, i zatrzymał się przy północno-wschodniej krawędzi mapy. Przez chwilę patrzył w milczeniu na wielką, niemal płaską połać kamienia symbolizującą Wielkie Stepy, którą od ziem Imperium oddzielał rząd powyginanych stalowych mieczy i tarcz wijący się wzdłuż głębokiej rysy w marmurze. Amertha, rzeka stanowiąca wschodnią granicę Meekhanu, wyglądała wyjątkowo mizernie, jakby dla przypomnienia, że już raz przepuściła w głąb kraju hordę barbarzyńców.
— Co u Wozaków?
Trzcina stuknęła obszar na wschód od Olekadów. Przytulona do północnej krawędzi Wielkich Stepów Wyżyna Lytherańska wyglądała wyjątkowo mizernie i niepozornie.
— Wasza Wysokość? Ja...
— Nie! — w głosie cesarza pojawiła się nowa nuta. Ostra, niebezpieczna i choć władca nie oderwał wzroku od leżącego na podłodze wyobrażenia Imperium, Gentrell poczuł się, jakby smagnięto go batem. — Nie będziemy się bawić w „nic o tym nie wiem, panie”, „to wykracza poza moje kompetencje” albo „tymi sprawami zajmują się inni ludzie w wywiadzie”. Jesteś Trzecim Szczurem w Norze. Powierzono ci najważniejsze sekrety Imperium, w tym dowodzenie garnizonem w Lotis i opiekę nad tamtejszymi więźniami. Straciliśmy tam Hanevelda, a Psiarnia nadal dostaje szału na wspomnienie o śmierci Drugiego Ogara. Straciliśmy też kilkunastu żołnierzy – świadków masakry w Glewwen-On, a jedyna osoba z wioski, z którą dało się jakoś komunikować, skończyła jako dziecko uwięzione w starszym o kilka lat ciele i nic nie pamięta. Urwał nam się trop prowadzący do Małej Kany. A przypominam, że zgodnie z tym, co wiemy, szuka jej połowa naszych bogów. Reszta zapewne też, choć udaje, że nie.
Kregan-ber-Arlens spojrzał w końcu na podwładnego, a Gentrellowi przypomniało się pierwsze wrażenie, jakie odniósł, widząc cesarza. To był wzrok kogoś, kto podjął już decyzję i wyda każdy, najbardziej nawet parszywy rozkaz, by osiągnąć cel. Zdumiał się, ale nagle poczuł ulgę.
Pierwszy człowiek w Imperium kontynuował, patrząc na Szczura kamiennym wzrokiem:
— I ktoś, na przykład kilku ludzi stojących niżej w hierarchii od ciebie, mógłby twierdzić, że to twoja wina. Miałeś tę dziewczynę na wyciągnięcie ręki i pozwoliłeś jej zniknąć. Znaleźliśmy rysunek, którego użyła, by uciec. Przeniosła się do Ponkee-Laa, najważniejszego dla nas portu na świecie, i cóż to? Nie minął rok, Perła Wybrzeża wrze, matriarchiści i reagwyryści skaczą sobie do gardeł, a nasi kupcy zaczynają ponosić straty. Co ty na to?
— Sytuacja już się poprawiła, Wasza Wysokość. Zamieszki zostały stłumione, a tamtejsza Rada Miasta przywraca porządek.
— Zamieszki nie zostały stłumione, lecz z nieznanych przyczyn wygasły. Kult Pana Bitew stracił impet, jakby coś podcięło mu skrzydła, a my nie wiemy co za tym stało. Lub raczej – kto za tym stał.
Szczur zamrugał. O zamieszkach i nadchodzącej wojnie religijnej w Ponkee-Laa plotkowano od miesięcy. To była tajemnica ulic, zaułków, cechów rzemieślniczych i gildii kupieckich. W Świątyni Mądrości i Łaski Pani odprawiono nawet kilka nabożeństw błagalnych w intencji „naszych braci w potrzebie”. A kilkanaście dni temu, gdy do stolicy dotarła wieść, że przywrócono porządek, całe miasto – zresztą nie tylko ono – odetchnęło. Wojna religijna w Perle Wybrzeża oznaczałaby niewyobrażalne straty dla gospodarki Imperium. Składy towarowe pełne rzeczy, których nie opłacało się wysyłać za granicę inaczej niż rzeką i morzem, zamknięte warsztaty, uszczuplone lub utracone fortuny. Rozważano nawet, o czym wiedzieli nieliczni, uderzenie Armii Boshand wzdłuż rzeki w samo serce Fiilandu. Gentrell należał do wtajemniczonych w te plany, bo jako Trzeci Szczur sam był zaangażowany w przygotowanie raportów na temat sytuacji w Wolnych Księstwach, które trzeba by było po drodze podporządkować, oraz stanu liczebnego, morale i wyszkolenia Boshandczyków. Sam również raportował Norze, że cztery regimenty piesze, w tym dwa okrojone do dwóch pułków i chorągwi jazdy, to za mało, by opanować tak rozległy teren. Ponkee-
-Laa od granicy Meekhanu dzieliło ponad czterysta mil lotem ptaka, a przeszło pięćset wzdłuż rzeki – za dużo, by w sumie niezbyt wielka Armia Boshand mogła zapewnić sobie ciągłość dostaw, uzupełniać straty i nie dać się odciąć od metropolii. Zwłaszcza teraz, gdy większość kawalerii przesunięto na granicę z Se-kohlandczykami.
Zaangażowanie Meekhanu w wielką wojnę na południowym zachodzie w chwili, gdy Wschód nadal wrzał, przypominałoby sytuację, gdy ktoś jedną ręką gasi pożar w kuchni, a drugą rzuca żagiew do sypialni.
Ale tajemnicą były informacje, że zamieszki nie zostały stłumione siłą, tylko kult Pana Bitew stracił z nieznanej przyczyny swój impet, że jego przywódca, ranny w tajemniczych okolicznościach, znikł, a większość bojowników nagle rozeszła się do domów, co umożliwiło tej nieudolnej klice rządzącej Ponkee-Laa opanowanie sytuacji w mieście.
— Tak. Masz rację. — Kregan-ber-Arlens oderwał od niego wzrok i ruszył wzdłuż krawędzi płaskorzeźby. — Ktoś sypie. Ktoś zdradza najpilniej strzeżone sekrety i trzeba tego kogoś jak najszybciej znaleźć i wyeliminować. Mam rację? Nie może być tak, że każdy, a zwłaszcza cesarz, zna wszystkie wasze sprawki. W końcu to niedopuszczalne, by Szczurza Nora nie mogła mieć kilku małych tajemnic, paru zatrutych ostrzy ukrytych za pazuchą, jakiejś garoty gotowej do użytku w każdej chwili. Nikt, nawet ja, nie powinien przecież ograniczać waszej władzy. A tym właśnie są te wasze sekrety. Władzą. Czasem władzą absolutną. Prawda?
Spojrzenie cesarza znów uderzyło go niczym kamień wystrzelony z procy.
— Zastanawiasz się, po co raczę cię tym monologiem?
— Wasza...
— Krótko! Tak albo nie?
Trzeci Szczur Imperium potrzebował całego doświadczenia nabranego w ciągu ostatniego ćwierć wieku służby, wspartego całą siłą woli, by nie przełknąć głośno śliny. Gardło miał suche, jakby przebiegł co najmniej dziesięć mil.
— Tak, Wasza Wysokość.
— Bo znów się zapominacie. Wy i Psiarnia. Jak przed najazdem koczowników. Pamiętasz? Skupialiście się na waszej wojence o władzę i wpływy i zapomnieliście, po co stworzono Szczury i Ogary. Nie obchodzi mnie, że generał sol-Drym ma słabość do młodych oficerów, a Wielki Mistrz Loslandzkiego Cechu Garbarzy przegrał trzydzieści tysięcy orgów w kości i podbiera pieniądze z kasy bractwa, póki Nora wykorzystuje te informacje, by kierować poczynaniami tych ludzi dla dobra Imperium. Ale w chwili, gdy szukamy dziewczyny zwanej Kanayoness Daera, tak, znam nawet jej prawdziwe imię, a wy i Ogary wydzieracie sobie informacje o niej jak dzieci bijące się o zabawkę, podkładacie nogi, mylicie tropy, i to pomimo że dostaliście wyraźną informację, jak ważne jest jej schwytanie... — Cesarz nabrał powietrza i powoli je wypuścił. — Nie będę tego tolerował. A teraz jeszcze rozpętujecie mi w Imperium prywatną wojenkę. Drugi Ogar zginął, Psiarnia zabiła za to kilku waszych agentów, wy podłożyliście im kilka świń, usunęliście dwóch bardzo ważnych ludzi w Świątyni Laal i zniszczyliście siatkę szpiegów w Wolnych Księstwach. Oni szykują kontrę, za którą pójdzie wasza odpowiedź, i cała zabawa będzie trwać i trwać. Nie może tak być! To ostatnie ostrzeżenie, Szczurze. Dla ciebie, dla Pierwszego i Drugiego, i dla Suki. Rozumiesz?
Gentrell przypomniał sobie śmierć Velgerisa Hanevelda – Drugiego Ogara Imperium. Trzeci Szczur nadal sądził, że w gruncie rzeczy Haneveld zasłużył na to, co go spotkało: przybył do zamku bez zaproszenia, próbował zaszantażować Norę i odebrać jej ważnych, jedynych świadków wydarzeń, które najpewniej były początkiem obecnego chaosu – czyli pojawienia się Małej Kany w Imperium. A może w ogóle na świecie. A potem? Do tej pory próbował jakoś poukładać to sobie w głowie.
W zamku, przełamując najlepsze zapory imperialnych magów, pojawił się odziany w biel zabójca, a zaraz za nim poszukiwana od lat Kanayoness. Wszystko skończyło się walką w ciemnych korytarzach, śmiercią wielu dzielnych ludzi i co najgorsze, zgonem Drugiego Ogara. Psiarnia do tej pory nie dała się przekonać, że Nora nie miała z tym nic wspólnego. Walka między Wywiadem Zewnętrznym – zwanym Ogarami, a Wewnętrznym – Szczurami, tląca się od dekad, wybuchła po rzezi w zamku Lotis gwałtownie i krwawo.
Sam czytał raporty o śmierci kilku podległych mu szpiegów, o zniknięciu kilkunastu innych, o dziwnych pożarach, niedających się wyjaśnić niepowodzeniach starannie zaplanowanych akcji, o masie najpewniej fałszywych raportów zalewających Norę; o agentach, których lojalność nagle przestawała być pewna. I sam wydawał rozkazy skutkujące kontrakcjami. Czasem wymierzonymi na ślepo, ale zawsze brutalnymi, a niekiedy nawet, wbrew zwyczajom Nory – spektakularnymi. Przy czym w jego prowincjach, na południowo-zachodnim krańcu Meekhanu, wojna między wywiadami miała raczej spokojny przebieg. Słyszał plotki o starciu między bojowymi drużynami Nory a watahą Psiarni, w którym wzięło udział sześćdziesięciu zabójców i ośmiu magów. Połowa zginęła, a reszta ukryła się nie wiadomo gdzie, najgorsze zaś było to, że nikt nie wiedział, jak właściwie do tej walki doszło.
Niemniej cesarskie wyobrażenie, że wystarczy ostrzec i pogrozić palcem, a konkurujące i zwalczające się od lat wywiady podadzą sobie dłonie, było bardzo naiwne. By nie powiedzieć głupie.
Zauważył, że na twarzy Kregana-ber-Arlensa pojawia się uśmiech. Chłodny i spokojny.
— Ty też, Szczurze? Eusewenia miała przynamniej wystarczająco taktu, by nie zdradzać się miną. Choć w środku zapewne warczała jak prawdziwa suka. Ale powtórzę ci to samo, co powiedziałem jej. Macie pół roku, nie więcej, by wygasić waszą wojenkę. Nie żądam niemożliwego, wiem, że do niektórych agentów nie dotrzecie od razu. Wyślijcie odpowiednie rozkazy, powstrzymajcie gorące głowy, jeśli trzeba przenieście ludzi na drugi kraniec Meekhanu lub pozbądźcie się ich w inny sposób. Jesteście za to osobiście odpowiedzialni. Pierwsza piątka w Norze i Psiarni. Jeśli za pół roku nic się nie zmieni, a zapewniam, że będę o tym wiedział, przekonacie się, jak głębokie lochy mam pod tym zamkiem. Obiecuję.
Cesarz przeniósł wzrok na kamienne płyty.
A teraz zapytam jeszcze raz, Szczurze. Co u Wozaków?
Źródło: Powergraph / fot. Powergraph
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat