W kwietniowym numerze Magazynu FILM ukazał się bardzo interesujący wywiad z Jeremym Podeswą – reżyserem amerykańskich seriali stacji HBO (m.in. "The Pacific") i Showtime (m.in. "Dexter"), mającym polskie korzenie. Poniżej prezentujemy fragmenty wspomnianego wywiadu, w którym Jeremy opowiada dlaczego w telewizji najważniejsza jest odwaga i stawanie na talenty i dlaczego telewizja musi szokować. Rozmowę przeprowadził Sebastian Łupak.
Sebastian Łupak: Wciąż mamy w głowie świetny serial wojenny „Kompania Braci”. Po co robić kolejny?
Jeremy Podeswa: Wojnę w Europie przedstawiono w kinie i telewizji wiele razy. O wojnie na Pacyfiku mówiło się mniej. To egzotyczna wojna, konflikt toczony w innych warunkach. (…) Dla amerykanów ta wojna jest interesująca, bo nie mają z nią problemu moralnego. W przeciwieństwie do Iraku, Afganistanu czy Wietnamu wszyscy uważają, że udział aliantów w II wojnie światowej, walka z faszyzmem, to była moralna konieczność, obowiązek. (…) Poza tym to była wojna światowa – istotna do dziś dla całej planety. (…) Pozostało po niej mnóstwo historii o życiu, śmierci, tchórzostwie, bohaterstwie, okrucieństwie, zniszczeniu, złu i dobru. To najważniejsze tematy, z artystycznego punktu widzenia studnia bez dna dla filmowców i pisarzy.
Sebastian Łupak: (…) W waszym serialu Amerykanie są okrutni wobec Japończyków. Pokazujecie to wprost. Co decyduje o tym, że możecie pokazać prawdziwą twarz wojny?
Jeremy Podeswa: (…) Rzeczywiście w „Pacyfiku” pokazujemy szokujące zachowania żołnierzy US Army, ale ze zrozumieniem, że człowiek jest skomplikowany, że dobrzy ludzie w pewnych okolicznościach są zdolni do strasznych czynów. Ale mamy dla naszych bohaterów zrozumienie i empatię, bo wiemy, że wojna niszczy ludzką psychikę.
[image-browser playlist="" suggest=""]
(The Pacific)
Sebastian Łupak: Sceny batalistyczne są bardziej realistyczne niż kiedykolwiek! Czy to dlatego, że widz lubi być szokowany?
Jeremy Podeswa: To ma być serial o doświadczeniu. Tom Hanks – producent – mówił: „Opowiadamy tę historię >>spod hełmu
Sebastian Łupak: Jesteś reżyserem wielu znakomitych seriali. Wymieńmy „Dextera”, „Sześć stóp pod ziemią”, „Rzym”, „Trawkę”, „Bez skazy”, „Dynastię Tudorów”. Łączy je to, że przekraczają granice, szokują obyczajowo i językowo, pokazują rzeczy nieoczywiste. Czy to jest kierunek, w jakim musi iść telewizja, żeby nas zainteresować?
Jeremy Podeswa: Wszystkie mają niejednoznacznych, skomplikowanych bohaterów, są wyrafinowane, próbują zrozumieć człowieka. Weźmy „Sześć stóp pod ziemią” – serial o pracownikach domu pogrzebowego. Co tydzień przez kilka sezonów ten serial przypominał widzom, że jesteśmy śmiertelni, że umrzemy. I pytał, jak się wobec tej wiedzy zachowujemy, jak sobie z nią radzimy, jakich wyborów dokonujemy. Telewizja w ten sposób mierzyła się z bardzo poważnym tematem.
„Bez skazy” – serial o chirurgach plastycznych z Miami – opowiadał o tym, jak istotne jest ciało i jego wizerunek we współczesnym społeczeństwie i kulturze. To są ważne kwestie i chwała HBO, że zdecydowała się na takie seriale, bo pociągnęła za sobą inne stacje. (…)
Sebastian Łupak: Oglądając polską telewizję ma się wrażenie, że ludzie lubią raczej, gdy jest płytko, prymitywnie, głupio i o niczym. Czego nam brakuje, by zacząć robić mocne, głębokie seriale, poza pieniędzmi oczywiście?
Jeremy Podeswa: Potrzebna jest wizja i odwaga. Nie znam waszej telewizji, ale pochodzę z Kanady i pracowałem w tamtejszej telewizji, więc podejrzewam, że jest podobnie. W krajach, gdzie przemysł telewizyjny jest mały, panuje „mafijna” mentalność: to zamknięte, małe i zachowawcze środowisko, które klepie się po plecach i boi ryzyka: nikt nie szuka ludzi kreatywnych, ambitnych, liczą się „swoi” znajomi. Zamawia się u nich bezpieczne seriale, które przypominają inne seriale, które przypominają inne seriale. A tu potrzebny jest ktoś odważny, kto zamiast kolejnego sztampowego serialu o gliniarzach, lekarzach czy prawnikach zamówi pierwszy w historii serial o pracownikach domu pogrzebowego! Trzeba stawiać na talenty, szukać ludzi najlepszych i dać im pracować. Nie bójcie się, pozwólcie im na coś nowego, świeżego, przełamującego stereotypy.
[image-browser playlist="" suggest=""]
("Six Feet Under" - obsada)
Sebastian Łupak: Mimo, że reżyserowałeś najsłynniejsze seriale, nie znałem twojego nazwiska. Nie czujesz, że to jest trochę niesprawiedliwe? Wszyscy znają reżyserów kinowych, nawet tych przeciętnych, a telewizyjnych nie, choć przecież wykonujecie ciężką i doskonałą robotę!
Jeremy Podeswa: Nie mam problemu z anonimowością! W telewizji najważniejsi są tzw. Twórcy (ang. creator), czyli osoby, które wymyślają generalną koncepcję, ideę, bohaterów. Allan Ball jest twórcą seriali „Sześć stóp pod ziemią, czy „Czysta Krew”, (…) a David Chase („Soprano”). Oni oraz aktorzy – to gwiazdy seriali. My mamy tylko wspierać wizję twórców. W HBO nie ma czegoś takiego, jak przypisywanie reżysera do jednego typu produkcji: mogę więc wyreżyserować serial wojenny, historyczny, obyczajowy. A jak już dostaniesz się do „rodziny” to w niej zostajesz. (…) Ja należę do rodziny HBO i stacji Showtime, więc nie narzekam na brak pracy.
Sebastian Łupak: (…) Przy serialach pracuje najczęściej trzech, bądź nawet więcej reżyserów na zmianę, a Ty reżyserujesz w „Pacyfiku” odcinki nr 3, 8 i 10. Dlaczego?
Jeremy Podeswa: Produkcja serialu to maszyna, która się nie zatrzymuje. To jak kilka planów filmowych naraz. Pracujemy systemem „trzyblokowym”: prep-shot-edit, czyli przygotowanie, kręcenie, montaż. Podczas gdy ja kręcę, pozostali reżyserzy przygotowują, bądź montują swoje odcinki. W ten sposób maszyna cały czas działa. Poza tym taka praca daje poczucie świeżości. (…) Reżyserowanie długowiecznych seriali, trwających po kilka sezonów, to znalezienie proporcji między doświadczeniem, a świeżością. Przy drugim, trzecim sezonie producent może zatrudnić tych samych trzech reżyserów z pierwszego, bo wiedzą, co robią, ale pojedyncze odcinki da wyreżyserować kolejnym dwóm – zupełnie nowym, którzy mają nową energię i świeże pomysły. Tak ta maszyna działa. Cieszę się, że jestem jej częścią, bo nigdzie indziej nie miałbym takich możliwości.
[image-browser playlist="" suggest=""]
Jeremy Podeswa: ur. W 1962 roku w Toronto, w Kanadzie. Jego ojciec, Juliusz, artysta malarz, Zyd z Łodzi, przeżył hitlerowski obóz koncentracyjny. Podeswa ukończył American Film Institute Conservatory w Los Angeles w 1984 roku. Pracował dla kanadyjskiej telewizji. Pracę w Hollywood rozpoczął w 2000 roku, od serialu “Queer As Folk” (o życiu kilku par gejowskich).
Źródło: Magazyn FILM
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat