Marvel
Cieszące się ogromną popularnością wydarzenie ze świata Marvela, King in Black, w pierwszej kolejności dotyczyło symbiontów. Składa się jednak tak, że zabrakło w nim jednego z tych najbardziej znanych, Carnage'a. Teraz Dom Pomysłów zdecydował się wyjawić przyczyny takiego obrotu spraw.
Jeszcze przed rozpoczęciem eventu Eddie Brock zdał sobie sprawę, że jego symbiont wciąż jest połączony z cząstką Carnage'a. Gdy ostatecznie zdołał się go pozbyć w zeszycie Venom #25, sam Carnage uciekł do oceanu i połączył się z żarłaczem białym. Jak się okazuje, złowrogi symbiont przemierzał morskie głębiny podczas całego King in Black, nie angażując się w walkę z Knullem.
Wiemy o tym z zeszytu Carnage: Black, White, and Blood #2, w którym tytułowa postać wciąż przebywa w ciele rekina. Po definitywnym pokonaniu Knulla symbiont postanowił poszukać nowego, ludzkiego gospodarza, nie wiedząc o tym, że tytuł Króla w Czerni posiada obecnie Venom. Ten ostatni postanowił ukarać Carnage'a za jego niesubordynację; w tym celu nakazał innym symbiontom połączenie się z rekinami i rozerwanie gospodarza jego odwiecznego rywala na strzępy.
Cała powyższa sytuacja nie doprowadziła jednak do śmierci złowieszczego symbionta. Nowe światło na jego relację z Venomem rzuci event Extreme Carnage, którego pierwsze odsłony pojawią się w USA w lipcu.
Zobacz także:
Źródło: Screen Rant