Melissa Benoist występowała już w "Glee", a także na dużym ekranie w filmie "Whiplash". Jednak dopiero przy "Supergirl" aktorka czuje ogrom pracy i oczekiwania fanów.

- Od dziecka chciałam być aktorką. Tańczyłam, śpiewałam, po prostu to uwielbiałam. Dlatego występ w "Glee" był dla mnie spełnieniem marzeń, ale jednocześnie szybko się skończył. Było mi smutno, że postać Marley nie mogła powrócić, a ja po prostu byłam bezrobotna. Jednocześnie byłam też podekscytowana, bo wiedziałam, że nadchodzi coś nowego. Już samo przesłuchanie do "Supergirl" było wyjątkowe, bardziej intensywne niż w przypadku "Glee". Wiem jednak, że producenci chcieli znaleźć odpowiednią osobę do odgrywania Kary. To był długi proces, który trwał 3 miesiące. Na castingu pojawiłam się gdzieś w okolicach Halloween 2014, a rolę otrzymałam dopiero w lutym 2015. Przez ten okres miało miejsce mnóstwo przesłuchań z producentami oraz testowanie scen - powiedziała aktorka w rozmowie z EW.com.

Czytaj także: Jak tworzono tatuaże do serialu „Blindspot”?

Benoist dodaje, że od dziecka była fanem DC, ale niekoniecznie komiksów. Wychowywała się na filmach.

- To dziwne, ale byłam fanką DC, tylko że nie komiksów. Uwielbiam Batmana z Michaelem Keatonem. Jeden z moich najbliższych przyjaciół jest wielkim fanem komiksów, który nakierował mnie trochę na czytanie w college'u. Podczas castingów do "Supergirl" poczytałam trochę komiksów, w tym głównie te niedawno wydane odnoszące się do Kary.

Aktorka nie ukrywa, że gdy pierwszy raz ubrała strój superbohaterki, czuła się dziwnie. Miała nawet wrażenie, że to zwykły kostium na Halloween.

- To wydawało się głupie. Ubrałam to wszystko razem z peleryną i czułam, jakbym szła na imprezę Halloween. Później jednak wszystko się zmieniło, poczułam jakbym stała się inną osobą. Właśnie wtedy poczułam presję oczekiwań. Chcemy zrobić ten serial tak, by prezentował się dobrze. I aby widzowie byli zadowoleni zarówno z postaci Kary, jak i Supergirl. 

Premiera "Supergirl" zaplanowana została na poniedziałek, 26 października 2015 roku.